Co jakiś czas lotnictwo wojskowe w Polsce daje o sobie przypomnieć. W zbiorową świadomość Polaków wbił się termin „F-16” związany z nabytymi przez polskie wojsko amerykańskimi myśliwcami, nie mniejszą sławą prawdopodobnie będzie cieszył się skrót „F-35” oznaczający również amerykańskie myśliwce, mające trafić na wyposażenie naszego lotnictwa. Czy ktoś z czytających zadawał sobie jednak pytanie – kiedy to się zaczęło? Pewnie zdziwienie może wzbudzi fakt, iż ten początek miejsce miał w trakcie Powstania Wielkopolskiego, a za jego symboliczną datę przyjmuje się dzień 6 stycznia 1919 roku – czyli zdobycia lotniska w Ławicy, które to będzie przedmiotem niniejszego artykułu.
W styczniu 1919 roku Powstanie Wielkopolskie już rozgorzało na dobre. Pod władaniem wojsk powstańczych znalazł się praktycznie cały dzisiejszy Poznań, poza jednym wyjątkiem – lotniskiem w Ławicy. To znajdowało się na swoim miejscu od 1913 roku, kiedy to zbudowano je m.in. ze składek niemieckiej ludności zamieszkującej w Poznaniu. Lotnisko zajmowało około 300 hektarów, a jego załogę stanowiło od 200 do 400 żołnierzy, także tych pochodzenia polskiego1.
Pochodzenie załogi lotniska wykorzystano do jego infiltracji. Kluczową rolę odegrał w tym stacjonujący na lotnisku w Ławicy pilot Witold Pniewski, który działając w imieniu Polskiej Organizacji Bojowej Zaboru Pruskiego, wciągnął do siatki konspiracyjnej 5 pilotów, 2 obserwatorów i 32 mechaników samolotowych2. Dzięki tej cennej akcji powstańcy przed atakiem znali plan lotniska, położenie hangarów i magazynów, a ponadto udało się zatrzymać wywózkę sprzętu zgromadzonego na lotnisku co, jak się później okazuje, miało stanowić o lwiej części wartości dodanej wynikającej ze zwycięskiej bitwy o to lotnisko.
Dowództwo strony polskiej próbowało rozwiązać kwestie Ławicy bez zbędnego rozlewu krwi. 5 stycznia 1919 roku do dowodzącego wojskami niemieckimi wysłano poselstwo, którego celem było uzyskanie od strony niemieckiej kapitulacji. Strona polska nie zgodziła się jednak na propozycję wymarszu wojsk niemieckich z honorami i rozmowy zerwano3.
Zdobycie Ławicy stało się kwestią węzłową. Niemcy nie tylko nie poddali się, ale także grozili zbombardowaniem miasta. Obawiano się tego szczególnie z powodu ówczesnego znaczenia lotnictwa, które powodowało, iż jakikolwiek nalot wywołałby duże straty psychologiczne i moralne w ludności miasta. Co więcej, strona niemiecka groziła również wysadzeniem samego lotniska oraz Fortu VII, gdzie znajdowało się kilkaset ton bomb lotniczych. Trudno było przewidzieć skutki, jakie wywołałaby eksplozja takiej ilości materiałów wybuchowych4.
W kontekście powyższego trzeba było więc natychmiast przejść do działania. Decyzję podjęto natychmiast – lotnisko musiało zostać zdobyte, w przedmiocie czego rozkaz wydał Stanisław Taczak. Do zdobycia lotniska skierowano trzy kompanie Służby Straży i Bezpieczeństwa dowodzone przez Bronisława Pinieckiego, dwuoddziałowy pluton artylerii dowodzony przez Kazimierza Nieżychowskiego, 50-osobowy oddział strzelców konnych straży miasta Poznania pod dowództwem Kazimierza Ciążyńskiego oraz oddziały wywiadowcze i sanitarne5.
Atak na lotnisko rozpoczął się od odcięcia energii elektrycznej oraz łączności sił niemieckich z Berlinem. Siły polskie wyruszyły z Poznania o godzinie 2:00. Po dotarciu na miejsce otoczyły lotnisko, na Woli w okolicach stacji kolejowej zaś rozstawiła się artyleria. Ponownie do strony niemieckiej wysłano posłów z propozycją kapitulacji, na którą Niemcy się jednak nie zgodzili. O 6:30 rozpoczęto ostrzał artyleryjski, prowadzony w sposób, mający zminimalizować straty w sprzęcie i hangarach. Uszkodzeniu uległa jedynie stacja kontroli lotów. Następnie do ataku ruszyła piechota. Do godziny 8:00 rano było już po wszystkim, ostatni punkt oporu upadającego mocarstwa padł6.
Straty po obu stronach były niewielkie. Zginął tylko jeden powstaniec, kilku zaś zostało rannych. Po stronie przegranych zanotowano dwóch zabitych i kilkunastu rannych. Do niewoli udało się pochwycić 110 żołnierzy. Straty zostały zdecydowanie przewyższone przez zyski. Łupem Polaków padł bowiem prawdziwy majątek. Na lotnisku w Ławicy znajdowało się 70 samolotów, w tym 50 gotowych do użycia oraz 20 karabinów maszynowych. Tego samego dnia udało się także zając bez walki Hale Zeppelinów na Winiarach. Tam zaś znajdowało się około 300 samolotów, głównie szkoleniowych i zwiadowczych. Szacuje się, iż wartość zdobytego sprzętu mogła wynosić od 160 do 200 mln marek niemieckich7. Był to prawdopodobnie największy łup w historii polskiego oręża. Sprzęt przejęto na własność wojsk powstańczych i wykorzystano do sformowania pierwszych w historii polskich eskadr lotniczych. Czarne krzyże Luftwaffe zamalowane zostały białoczerwoną szachownicą, która zgodnie z rozporządzeniem szefa Sztabu Generalnego WP nr 38 z 1 grudnia 1918 była znakiem rozpoznawczym polskich sił powietrznych8.
Niemcy nie mogli jednak pogodzić się z porażką. Już następnego dnia, tzn. 7 stycznia 1919 roku, około godziny 13:00 nad Poznań dotarły samoloty niemieckie, które jakiś czas wcześniej wystartowały z lotniska położonego we Frankfurcie nad Odrą. Dokonały one nalotu bombowego na lotnisko w Ławicy, zrzucono wówczas łącznie 18 bomb. Atak był całkowicie niespodziewany, wojska powstańcze nie były więc gotowe do stawienia oporu. W wyniku ataku zginęła jedna osoba9. Nalot powtórzył się kolejnego dnia, tym razem załoga lotniska podjęła obronę, dokonując ostrzału, czego skutkiem było zestrzelenie jednej z niemieckich maszyn. Wylądowała ona awaryjnie, ale piloci, obawiając się przejęcia przez stronę polską kolejnego samolotu, podpalili ją, zanim zostali pochwyceni.10. Lotników ujęto i osadzono w poznańskiej Cytadeli.
Pomimo iż naloty nie spowodowały dużych strat, to wzbudziły realny strach w mieszkańcach Poznania. Odpowiedzią na to miało być wydarzenie, którego prawdziwość historyczna podawana jest dziś w wątpliwość. Chodzi o rzekomy pierwszy udany nalot polskiego lotnictwa na wrogie cele. Otóż zgodnie z mitem istniejącym w świadomości związanej z Powstaniem Wielkopolskim 9 stycznia 1919 roku z lotniska w Ławicy miało wznieść się 6 samolotów i w ciągu półtorej godziny dotrzeć do Frankfurtu nad Odrą. Następnie polscy lotnicy mieli dokonać 6 nalotów na frankfurckie lotnisko i zrzucić ok. 900 kg materiałów wybuchowych w postaci ręcznych, 25-kilogramowych bomb. Po wszystkim Polacy mieli szczęśliwie powrócić do Poznania.
Historyczność tego nalotu podawana jest jednak w poważne wątpliwości. Jak wskazuje dr Mariusz Niestrawski w wywiadzie – Bombardowanie Frankfurtu nad Odrą. Nalot, którego nie było?11 – jest niemal pewne, iż do żadnego nalotu nie doszło. Informacja o nim miała pojawić się dopiero w 1975 roku w pracach Kazimierza Sławińskiego. Nie znajdujemy również informacji w zapiskach międzywojennych. Pod tym kątem Centralne Archiwum Wojskowe przeszukał ksiądz Robert Kucieński, który wzmianek o nalocie nie znalazł ani w raportach, ani we wnioskach odznaczeniowych z tamtego okresu12. Dr Marek
Razler – historyk dziejów Wielkopolski – w ramach prowadzonych przez siebie badań sprawdził, że w prasie frankfurckiej z tamtego okresu nie znaleziono zapisków wskazujących na to, iż przedmiotowym okresie dokonano jakichś nalotów. Sam mit miał powstać w wyniku nieporozumienia w komunikacji między wiekowymi Kazimierzem Sławińskim a wspomnianym już wyżej Wiktorem Pniewskim. Domniemywa się, iż Pniewski będący naocznym świadkiem wydarzeń mógł w związku ze swoich podeszłym wiekiem zwyczajnie się pomylić lub niedokładnie przekazać to, o czym chciał powiedzieć. Rzekomo finalnie doszło jedynie do zatelegrafowania do Berlina z groźbą nalotu na Frankfurt i wysłania misji, która to jednak ostatecznie zawróciła. Jak wskazuje również Mariusz Niestrawski, dokonanie w tamtym okresie nalotu na Frankfurt z Poznania miało być dla Polaków technicznie niewykonalne. Niezależnie od przedstawionych wyżej faktów, sama groźba potencjalnego ataku na miasto odwiodła Niemców od planów dalszych nalotów na Poznań.
Finalnie zdobycie lotniska w Ławicy stało się podstawą do budowy polskich sił powietrznych. 7 stycznia 1919 roku przy Dowództwie Głównym w Poznaniu utworzony Referat Lotnictwa pod dowództwem Zygmunta Stemplewicza, na lotnisku powstała zaś Stacja Lotnicza pod dowództwem Wiktora Pniewskiego. W marcu 1919 sformowana została 1 Wielkopolska Eskadra Lotnicza Polna, następnie skierowano ją do Galicji Wschodniej. Sformowano także 2 Wielkopolską Eskadrę Lotniczą Polną, która pełniła swoje misje nad Wielkopolską i brała udział w walkach powstańczych. Zdobyte w Ławicy samoloty stały się również podstawą dla wsparcia udzielanego polskim wojskom biorącym udział w walkach o Lwów oraz w trakcie wojny polsko-bolszewickiej.
Najtrwalszą jednak pozostałością po wydarzeniach tamtych dni okazało się ostatecznie lotnisko, które do dziś przetrwało jako doskonale znany poznaniakom cywilny Port Lotniczy Poznań-Ławica im. Henryka Wieniawskiego. Ponadto pamięć o tamtych wydarzeniach została utrwalona za pomocą Pomnika Zdobywców Lotniska Ławica, znajdującego się przed starym terminalem lotniska. O bitwie dającej początek polskiemu lotnictwu wspomina też tablica znajdująca się na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, zawierająca napis „POZNAŃ – ŁAWICA 28 XII 1918 – 6 I 1919”.
Podsumowanie
Zdobycie lotniska w Ławicy niewątpliwie stanowi jeden z ciekawszy fragmentów Powstania Wielkopolskiego. Wielki łup, początek polskiego lotnictwa wojskowego czy domniemany nalot na Frankfurt nad Odrą dodają wydarzeniu kolorytu, którym nie mogą pochwalić się inne wydarzenia z tamtego okresu. Mam nadzieję czytelniku, że gdy następnym razem będziesz odlatywał na wakacje z lotniska Ławica, to dzięki temu tekstowi przypomnisz sobie te niezwykle ciekawą historię z tym miejscem związaną.
Autor:
Kamil Florian Ratajczyk
Najnowsze komentarze