Kalendarz świąt i wydarzeń okolicznościowych na terenach wiejskich jest bogaty w różnorodne obrzędy i huczne świętowanie. Najczęściej jest to związane z rytmem życia natury – zakończenia zbiorów, świętami religijnymi czy miejscowymi tradycjami. Przyjrzyjmy się tym, które są do dziś kultywowane. Choć czasem funkcjonują w innej niż dawniej formie, to nadal mieszkańcy wsi (ale także miejscy goście) hucznie je świętują.

Część z nich jest zapewne powszechnie znane. Bo kto nie był na wiejskich dożynkach? Ale część skrywa wiele tajemnic i nie jest tak mocno popularna. Dlatego tym bardziej warto poznać, jak świętują mieszkańcy wsi, nawiązując do bogatych wielkopolskich (i nie tylko) tradycji.

Dożynki, czyli letnie święto plonów

Zacznijmy od chyba najpopularniejszego święta, które sprawia, że do małych wiosek przyjeżdżają muzyczne gwiazdy, a w ślad za nimi liczni mieszkańcy pobliskich miast i wsi. Mowa oczywiście o dożynkach, które są kontynuowane do dzisiaj, choć oczywiście w innej formie niż dawniej.

Dożynki to inaczej święto plonów, które zgodnie z tradycją odbywało się jako podziękowanie za ukończenie żniw. Dawniej orszak dożynkowy tworzyli najczęściej najlepsi żniwiarze. Dziś plony ziemi niosą kobiety ubrane w regionalne stroje ludowe, sołtysi i przedstawiciele rady sołeckiej lub po prostu elegancko ubrani gospodarze: rolnicy, ogrodnicy, sadownicy, producenci czy ich dzieci.

Utrzymały się one na wszystkich poziomach i szczeblach. Organizowane są dożynki prezydenckie w Spale (woj. łódzkie), nawiązujące do tradycji międzywojennej, kiedy to prezydent RP Ignacy Mościcki objął je swoim patronatem. Do tradycji tej powrócono w 2000 r. i od tej pory (z kilkoma przerwami) istnieją do dzisiaj. Rok temu z uwagi na pandemię COVID-19 tradycyjną imprezę przeniesiono do Warszawy. Tak samo będzie w roku 2021. Organizowane są również dożynki przez samorządowców, na szczeblu wojewódzkim, powiatowym, gminnym, a nawet sołeckim oraz przez duchowieństwo, zapraszające rolników na specjalne msze święte z podziękowaniem. Nierzadko są one efektem współpracy i jednych, i drugich.

Dzisiejszy program takiej imprezy jest różnorodny, ale i tak czerpie pełnymi garściami z dawnych zwyczajów. Najczęściej uroczystość otwiera msza święta (polowa lub w pobliskim kościele), będąca dziękczynieniem za plony, a następnie uczestnicy tworzą barwny korowód na miejsce dalszej biesiady (okoliczny stadion, boisko, a czasem zwykły kawałek pola czy łąki!). W pochodzie niesione są wieńce, ale także owoce, warzywa, kwiaty czy zboża. Niestety, dziś coraz częściej zamiast tradycyjnych wieńców plony są ułożone w koszu czy na półmisku. A szkoda, bo pięknie zdobione wieńce są najefektowniejszym znakiem podziękowania za plony. Jak wspomina Mieczysława Jaskuła, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Opatówku, dawniej zakładano je starostom na głowę.

Starostowie dożynek niosą chleb wypieczony ze świeżej mąki, który następnie jest przekazywany gospodarzowi (np. wójtowi czy burmistrzowi gminy), by dzielił nim sprawiedliwie. Wtedy dzielą oni symbolicznie chleb wśród wszystkich zgromadzonych gości. Po obrzędzie, wykonanym najczęściej przez lokalny lub zaproszony zespół ludowy, goście uczestniczą w różnych atrakcjach i zabawach

Nie brakuje atrakcji dla każdego: najmłodsi mogą skorzystać z dmuchanych zamków, ale głównym magnesem są bogato przystrojone i obficie zastawione stoły z wypiekami, wyrobami i smakołykami lokalnymi. Nierzadko goście są częstowani daniami charakterystycznymi dla danej części regionu lub nawet konkretnej wioski! Dodaje to kolorytu i buduje lokalną tożsamość. Stąd nikt na pewno nie wyjdzie głodny! Częstą i popularną tradycją było organizowanie loterii fantowej na rzecz szkoły, kościoła czy innej ważnej inwestycji w danej miejscowości. Mieszkańcy, ale też przyjezdni chętnie włączali się w zabawę, wspierając finansowo potrzeby społeczności.

Zwieńczeniem imprezy jest zazwyczaj koncert gwiazdy, który poprzedzają występy miejscowych artystów. W ostatnich latach widać wyraźnie odejście od muzyków wykonujących utwory „popularne”, rockowe na rzecz gwiazd disco polo. Czy to dobrze, czy źle? Ocenę zostawiam Tobie, droga Czytelniczko i drogi Czytelniku, choć nie ulega wątpliwości, że jest to pewnego rodzaju znak czasów, w których żyjemy.

 

Święto plonów jesiennych, czyli pyrczok

Jak nietrudno się domyślić, pyrczok nawiązuje do pyr, czyli ziemniaków, z których Wielkopolska słynie. Pyrczok oznacza nie tylko nazwę produktu lokalnego, ale także – a może przede wszystkim – jest to nazwa imprezy poświęconej właśnie ziemniakom!

Pyrczok (albo pyrczak) jako danie zostało wpisane w roku 2019 na listę produktów tradycyjnych w kategorii „Gotowe dania i potrawy” w woj. wielkopolskim, co potwierdza strona internetowa Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Z kolei wydarzenie pod nazwą pyrczoka oznaczało wspólne pieczenie tego ziemniaczanego dania na zakończenie wykopków. Była to świetna okazja do integracji wiosek, gospodarze i ich rodziny bowiem wzajemnie pomagali sobie w zbiorach kartofli. Wspólne zakończenie tego etapu zbiorów było możliwością wzajemnego podziękowania za pomoc, ale też skosztowania dań przyrządzonych z ziemniaków.

Jak można przeczytać w cytowanej na ministerialnej stronie publikacji „Cuda wianki” red. Anna Leszczyńska (wyd. Turek 2014, s.48): Na zakończenie wykopek: jak już były kartofle pokopane, to tu tego, co my kopali, to ten robił pyrczok. I wtedy było »grane«. Ile tam było panien! […] były placki popieczone z kartofli. To były właśnie pieczone tzw. pryczoki. W piecu na blasze! Tam jest i cebulka, i pieprzu trochę, troszeczkę mąki, żeby to się trzymało.

Co ciekawe, typowo wielkopolska tradycja urządzania jesienią wydarzenia lokalnego nawiązującego do pyrczoka przetrwała do dziś! W Opatówku organizuje ją Gminny Ośrodek Kultury od 2000 r., a Koło Gospodyń Wiejskich w Starym Karolewie (gm. Koźminek) – od 2007 r. Podobne zabawy przygotowywano także w innych podkaliskich gminach m.in. w Stawiszynie. Ze względu na swój charakter można wręcz nazwać je „jesiennymi dożynkami”, choć z oczywistych względów jest ona bardziej kameralna niż masowe dziś letnie święto plonów.

Chcąc dowiedzieć się więcej o początkach reaktywacji tradycyjnego, wielkopolskiego pyrczoka, skierowałem swoje kroki do Gminnego Ośrodka Kultury w Opatówku, gdzie tamtejsza dyrektor Mieczysława Jaskuła opowiedziała mi wiele ciekawych, ale i zabawnych historii związanych z tą imprezą.

Na terenie naszej gminy dominują rolnicy produkujący duże liczby warzyw. Te warzywa trzeba było zagospodarować. Pojawił się taki pomysł, żeby wykorzystać bogatą tradycję rolnictwa w tym zakresie i organizować takie spotkania jesienią, niedużym kosztem. Stąd powstał pomysł, by nasze kartoflowe zagłębie uczcić świętem, nawiązującym do dawnych tradycji związanych z wykopkami. Jako atrakcje przygotowaliśmy konkursy z ziemniakami, ale w kolejnych latach ubogacaliśmy program – mówi M. Jaskuła.

Wydarzenie początkowo traktowano jako święto jesiennych plonów, choć z czasem utarła się tradycyjna nazwa „pyrczok”. Jednak kolejne lata przyniosły nowości, urządzono „kapuśniaczek” (oczywiście z kapustą w głównej roli: zarówno na stołach, jak i w różnorodnych konkursach), a także imprezy z akcentami pomidorowymi, dyniowymi czy warzywnymi.

Na stołach pojawiały się dania z ziemniaków: zupa, placki ziemniaczane, a przed sceną – radliny ziemniaków, samodzielnie hodowane przez kilka tygodni przez dyrektor Jaskułę! Zadbała ona nawet o to, by po roślinach chodziła ziemniaczana stonka. Przepisy na dawne, tradycyjne dania ziemniaczane gospodynie czerpały z szuflad swoich matek czy babć. Co intrygujące, dotarły one nawet do różnego rodzaju starych czasopism dla gospodyń – nawet z lat 50. XX wieku!

Na przestrzeni dwóch dekad (oczywiście z przerwą, gdyż w roku 2020 nie organizowano pyrczoka z uwagi na pandemię) przeprowadzono mnóstwo różnorodnych konkursów. Były to m.in. konkurs na najdłuższą strużynę, na najdłuższe podrzucanie ziemniaków na patelni, rzut workiem ziemniaków, hokej ziemniaczany, wybory króla i królową pyrlandii. Przy okazji pyrczoka przygotowywano okolicznościowe, ziemniaczane pieczątki. Były nawet piosenki na temat ziemniaków, a najciekawsze teksty Mieczysława Jaskuła do dziś przechowuje w kronikach działalności GOKu w Opatówku. Wspomina także inne zabawne sytuacje. Podczas jednej z imprez przewodnicząca koła gospodyń pani Lucyna Wojtaszek była wieziona na taczce i rozwoziła po sali ziemniaki. Budziło to powszechny zachwyt i śmiech uczestników – z uśmiechem wspomina M. Jaskuła.

Do udziału w pyrczoku zapraszano zarówno lokalne kapele ludowe czy muzyków, ale i gościnnych artystów, którzy kabaretowo czy muzycznie zabawiali uczestników jesiennego święta. Wśród nich byli przedstawiciele władz samorządowych, zaproszeni gości z innych gmin czy miast, ale przede wszystkim – mieszkańcy, którzy kultywowali i kultywują nadal tę dawną tradycję.

 

Wielkanocna Baba

Jak sama nazwa wskazuje, wydarzenie to nawiązuje do Świąt Wielkiej Nocy oraz szczególnie popularnego dania – babki wielkanocnej. W wielu częściach Wielkopolski organizowano imprezę będącą szansą do promocji i degustacji potraw charakterystycznych dla okresu Świąt Wielkiej Nocy.

Planowanie rozmaitych społecznych śniadań wielkanocnych czy innych spotkań jest dosyć popularne. Stanowią one przestrzeń do integracji lokalnej społeczności czy członków danej grupy społecznej, podobnie jak przed Świętami Bożego Narodzenia odbywają się tradycyjne „opłatki”.

Dla przykładu grupa pań zrzeszona w Kole Gospodyń Wiejskich w Opatówku tworzyła przez kilka lat „Spotkania z Babą Wielkanocną”. Były one okazją do szerokiej promocji dań i tradycji wielkanocnych, zakorzenionych w Wielkopolsce. O „Wielkanocnej Babie” porozmawiałem z jedną z głównych organizatorem przedsięwzięcia, Haliną Dobrzańską, przewodniczącą KGW w Opatówku.

Gospodynie z całej Polski przygotowały potrawy i szykowały stoły. Później uczestnicy mogli degustować dania z różnych części Polski. Brałyśmy udział w procesji wokół kościoła pw. św. Anny na Wilanowie, którą prowadził ks. prał. Bogusław Bijak, duszpasterz kółek rolniczych i kół gospodyń wiejskich. Ostatni raz byłyśmy tam w 2008 r. roku. Te wyjazdy zainspirowały nas do organizacji własnego wydarzenia w Opatówku” – mówi H. Dobrzańska. Do Wilanowa jeździły panie z KGW Opatówek oraz pracownicy opatóweckiego GOK-u.

Pierwsza „Wielkanocna Baba” w Opatówku miała miejsce w roku 2014 w sali miejscowego GOK-u. Kolejne edycje, aż do wybuchu pandemii, odbywały się już w remizie OSP. Warto podkreślić, że w każdej brało udział nawet po 70-80 osób, co – zdanie H Dobrzańskiej – było ogromnym sukcesem, tym bardziej że wśród gości znaleźli się nie tylko mieszkańcy gminy Opatówek, ale i przyjezdni, którzy chętnie uczestniczyli we wspólnym świętowaniu. Wśród zaproszonych byli m.in. przedstawiciele urzędu gminy, samorządowcy z gminy Opatówek i powiatu kaliskiego i reprezentantki zaprzyjaźnionych kół gospodyń z gminy i spoza, np. prężna grupa z Czajkowa.

Panie samodzielnie przygotowały potrawy wielkanocne, więc prace zaczynały się już kilka dni przed wydarzeniem – wspomina Halina Dobrzańska. Dodaje też, że: Dania były szykowane i podane w formie śniadania wielkanocnego, a na stole gościły m.in. żurek, sałatki, jajka w różnej postaci, kiełbasy, wędliny. Następnie podawałyśmy domowe ciasta wraz z kawą i herbatą. Poza tym były także palemki, gdyż spotkanie odbywało się tydzień przed Niedzielą Palmową. Przygotowywałyśmy je z bukszpanu oraz gałązek wierzby, a przystrajane były również własnoręcznie wykonanymi kwiatami”. – opisuje przewodnicząca KGW w Opatówku.

Obok imprezy integrującej mieszkańców i gości, organizowano konkursy z nagrodami. Wśród nich były takie polegające na m.in. malowaniu najładniejszych pisanek czy wyborze najsmaczniejszej babki wielkanocnej. Wspólne spotkanie dawało możliwość przypomnienia sobie różnych wielkanocnych i wiosennych tradycji. Gospodynie nie zapominały o muzycznej oprawie, dzięki czemu wszyscy mile spędzali czas – nikt nie wychodził głodny czy smutny!

Niestety także i tę tradycję trzeba było zawiesić przez pandemię COVID-19. Pech chciał, że zarówno w minionym, jak i w obecnym roku wielkanocne świętowanie poprzedzała kolejna fala wzrostu zakażeń wirusem. A szkoda, bo „Wielkanocne Baby” czy śniadania wielkanocne to wspaniała okazja, by kultywować obrzędy i tradycje związane z tymi najważniejszymi świętami w chrześcijańskim kalendarzu.

Podkoziołek

To o wiele mniej znane tradycyjne święto ludowe niż te opisane wcześniej. W dzisiejszych czasach podkoziołka wyparły „ostatki” czy „śledziki”. I to powinno zasugerować, że chodzi o ostatnie dni karnawału, czyli okres, gdy mieszkańcy korzystali z ostatnich szans do zabaw i rozpusty przed zbliżającym się Wielkim Postem.

O podkoziołka zapytaliśmy członka Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca „Tursko”, Tomasza Karonia:

Prezentowany przez nasz zespół obrzęd zwany podkoziołkiem to wielkopolska, zapustna zabawa obrzędowa, najbardziej popularna w XIX w. Przedstawia ona młodych kawalerów odwiedzających domy panien na wydaniu i zapraszających owe panny na wieczorną zabawę w karczmie. Towarzyszy im koźla głowa osadzona na patyku (symbol płodności, potencji i siły), którą ustawiają wieczorem na beczce w karczmie, kładąc przed nią talerz na pieniądze. Zaproszone panny tańczą najpierw ze swoimi młodszymi siostrami i koleżankami, a później także z chłopcami. Przed każdym tańcem panny rzucają monety na talerz »pod koziołka«, wierząc, że dar dany koziołkowi zapewni im zamążpójście w następnym roku.

Wesołym tańcom towarzyszy muzyka; panny śpiewają:
„Oj trzeba dać pod koziołka, trzeba dać,
Jeśli która z nas ma jeszcze się wydać.
Na pod koziołka trzeba dać, cały roczek ubodać
Wesoły nam świat, wesoły świat
Gdy się ożenimy nie będzie nam tak…”

Podkoziołek dorocznie obchodzony i wystawiany jest w Tursku w ostatnią sobotę karnawału, w towarzystwie zaproszonych gości, członków innych zespołów ludowych oraz byłych tancerzy. Towarzyszy im biesiada, ale wyłącznie do północy – symbolizuje to zakończenie karnawału i wejście w Wielki Post.

Ostatni podkoziołek odbył się w 2019 r. Tak jak stało się niestety z innymi integracyjnymi wydarzeniami, pandemia koronawirusa mocno pokrzyżowała plany ich kontynuacji. Trzeba wierzyć, że już wkrótce sytuacja się zmieni, umożliwiając osobiste uczestnictwo w ludowych spotkaniach. Póki co wystarczy fotorelacja z ostatniego turskiego podkoziołka.

Inne święta i tradycje

Jednak nie tylko zaprezentowane święta nawiązujące do tradycji są jedyną okazją do wspólnego świętowania. Cieszy to, że mieszkańcy wsi, terenów podmiejskich, małych miasteczek lubią i chcą świętować. W sezonie letnim niezwykle popularne są estrady folkloru, festyny wiejskie czy festiwale smaków. Ciekawą atrakcją są turnieje sołectw czy gmin, podczas których mieszkańcy rywalizują ze sobą w konkurencjach odnoszących się do kultury czy tradycji ludowych, wiejskich. Interesujące są również letnie festyny odwołujące się do historii upraw danych warzyw na danym terenie. W południowej Wielkopolsce są to np. święta pomidora czy święta ziemniaków, które nierzadko nawiązują do opisanego w tym artykule „pyrczoka”. Tradycją są też sołeckie czy gminne wigilie lub opłatki, organizowane przez lokalne wspólnoty.

***

Mam pełną świadomość, że niniejszy tekst nie wyczerpuje wszystkich lokalnych tradycji i świąt, które do dziś kultywowane są w różnych częściach Wielkopolski. Jednak to potwierdza jedno: nasze województwo jest skarbnicą tradycji, które dzięki zaangażowaniu wielu pasjonatów do dziś są zachowane w pamięci mieszkańców i zyskują kontynuatorów wśród młodego pokolenia Wielkopolan

 

Autor:
Mateusz Walczak

Skip to content