Niektóre sierakowskie legendy mają niedawny rodowód i bardzo ścisłe, choć dość odległe, historyczne podłoże. Właściwie nie wiadomo, kiedy opowieści rozemocjonowanych sensacyjnym biegiem historii współobywateli nabrały legendarnego klimatu. Temperaturę emocji podnosił przecież z pewnością fakt, że bohaterką była kobieta: ambitna, odważna, niezależna, piękna i … dumna, a jednocześnie bezwzględna mężobójczyni – Barbara Brezianka.

Opowieść o Breziane w ślad za znamienitym popularyzatorem lokalnej historii i dziedzictwa Antonim Taczanowskim przytoczyła Izabela Czerniewska w wydanej w ramach atlasu niematerialnego dziedzictwa kulturowego wsi wielkopolskiej książce „Powiat międzychodzki”.

Pani Berezianka mieszkała wraz ze swoim mężem we dworze w Chalinie. Niestety jej wybranek umarł bardzo młodo. Każdy jej kolejny mąż był truty przez nią grzybami. Natomiast Pani Berezianka bogaciła się z majątków swoich wybranków. Ten misterny plan był doskonały, dopóki piąty mąż odmówił zjedzenia grzybów. Wtedy Pani Berezianka zastrzeliła go z krócicy. Władze poznańskie dowiedziały się o tym czynie i musiała ona ponieść karę za morderstwo. Jednak Pani Berezianka była bardzo przebiegła i napisała list do biskupa z pytaniem, jak może odpokutować swój czyn. Legenda mówi, że duchowny kazał jej przekazać 60 owiec na katedrę, aby odpokutować swój grzech.

O Breziance opowiadają w chalińskim dworze, gdzie mieści się Ośrodek Edukacji Przyrodniczej Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego, jakoby ukazywała się pod postacią białej damy, pokutując za grzechy i straszyła niedowiarków. Dostojne mury i sędziwe drzewa swoim zastygłym w czasie spokojem zdają się zaprzeczać okrucieństwom, jakie widziały.

Legenda pobrzmiewa przy różnych okazjach, często pozostawiając niedomówienia…

Prawdę znajdujemy w znakomitym opracowaniu Roberta Jędrzejczaka, dyrektora Muzeum Zamek Opalińskich w Sierakowie, opublikowanym w zbiorze „Sieraków Historia Nieznana 2. Wydarzenia, miejsca, ludzie”. To na nim oparłem tę opowieść.

„Zbrodnia to niesłychana Pani zabiła Pana…”
Barbara Brezianka była właścicielkę Chalina, małej wsi położonej niedaleko Sierakowa. Postać ta i wydarzenia z nią związane odbiły się szerokim echem w XVII-wiecznej Polsce. Liczne procesy sądowe, dekrety sejmowe, pisma królewskie czy ciągłe zmiany wyroków rozpalały wyobraźnię szlachty i były tematem licznych plotek. Bohaterka nasza znalazła się nawet na kartach literatury, gdzie w satyrze Krzysztofa Opalińskiego »Na zepsowanie stanu białogłowskiego obyczaje« wspomniana jest jako przykład zajadłej kobiecej złości.

Barbara urodziła się w 1601 roku w rodzinie Ernesta i Barbary z domu Schoeneich. Miała trzech braci: Wespazjana, Tytusa i Juliusza Cezara oraz siostrę Potencjannę. Imiona nadane dzieciom dają wiele do myślenia i co do wykształcenia rodziców, i co do ich światopoglądu. Ród Brezów wywodził się z niemieckiej rodziny von Briesen pochodzącej ze Śląska, która pojawia się w Rzeczpospolitej w XVI w. Ojciec jej w 1591 roku nabywa dobra w Goraju, Krobielewie i Niepotrzebowie i od tego momentu rodzina ta zaczyna pisać się z Goraja. Przydomek ów używany był jeszcze przez nich aż do połowy XIX w.

Całą tę historię spowija jakby całun mgły, sprawiający, zupełnie jak nad leżącym opodal jeziorem śremskim, że kontury są nie do końca ostre, a osądy podawane w wątpliwość.

W 1615 roku, w wieku 16 lat bohaterka naszej opowieści wydana zostaje po raz pierwszy za mąż za Tomasza Śremskiego z Bukowca, komornika ziemskiego poznańskiego. W wyniku małżeństwa staje się ona posiadaczką rozległych dóbr należących do jej męża, w tym wsi Chalin i Śrem koło Sierakowa. Szczęście młodych nie trwa jednak długo – po 9 miesiącach Tomasz umiera z przyczyn naturalnych (a przynajmniej w to chcielibyśmy wierzyć).

Powity z tego związku syn, również Tomasz, zostaje jednak Barbarze odebrany przez rodzinę zmarłego. Ci uważają, że nie nadaje się ona na matkę.

W 1617 roku Barbara ponownie wychodzi za mąż – tym razem za Macieja Bronisza h. Wieniawa. Niestety, po 10 tygodniach pożycia również Bronisz umiera z przyczyn naturalnych (znak zapytania podobno jest na wyrost – a może jednak nie?).

Wkrótce, w 1618 roku, nielubiąca najwyraźniej samotnych wieczorów białogłowa wychodzi po raz trzeci za mąż, tym razem za Andrzeja Obornickiego. Z małżeństwa tego rodzi się córka. Idylla małżeńska nie trwa długo. Ojciec oblubieńca, Wojciech, niezadowolony z faktu, iż syn znalazł się pod „pantoflem” Barbary i jej rodziny zaczął nakłaniać go do opuszczenia dworu w Chalinie. Podsycane przez rodzinę niesnaski szybko przeradzają się gorące kłótnie. Temperaturę podkręca kolejny mężczyzna, pojawiający się w kręgu zainteresowania naszej bohaterki.

Tymczasem Amor, z którym najwyraźniej Brzezianka pozostawała w bliskiej komitywie, ugodził kolejnego kandydata do ręki i łoża, a był nim sekretarz królewski, Piotr Bniński, potomek potężnego w Wielkopolsce rodu Łodziców z Bnina. Ten był bliskim przyjacielem brata Barbary – Tytusa. Okazja do połączenia rodzin po owdowieniu Barbary została jednak zaprzepaszczona. Jednak partia była ponętna, a dotychczasowy małżonek zapewne nie do końca satysfakcjonujący. Na takie dictum Barbara wraz z matką i bratem postanowili usunąć „drobną” przeszkodę na drodze do szczęścia. O planowanym mordzie dowiedział się podobno ojciec Andrzeja i w obawie o jego życie postanowił nakłonić go do powrotu do Poznania. Niestety, przybywszy do chalińskiego dworu, nie zastał syna. Namówiony przez Barbarę i jej matkę nierozważnie pozostał na kolacji. W trakcie jej trwania podano mu, jak informują akta sądowe, zatrutego kurczaka. Po jego spożyciu Wojciech dostał nagłych boleści, tak gwałtownych, że wezwano księdza z sakramentami. Po spowiedzi chory został odwieziony do Poznania, gdzie wkrótce potem umarł. Nieświadom tych wydarzeń, Andrzej Obornicki w kilka dni później powrócił do Chalina.

Ciepłe powitanie, jakie przygotowali dla niego w głębokim borze komilitanci Brezianki, nie miało wystarczająco radykalnego przebiegu. Andrzejowi cudem udaje się bezpiecznie dotrzeć do dworu. Barbara „przerażona” opowieścią o ataku bandytów podejmuje męża suto zakrapianą kolacją, podczas której upija go do nieprzytomności. Gdy ten zmożony alkoholem zasypia, Brezianka odprawia służbę, zamyka pokój na klucz z pijanym mężem i wychodzi na zewnątrz dworu. Następnie, przez uchylone okno strzela w głowę Andrzeja, zabijając go na miejscu. Po czynie tym wbiegła do dworu, krzycząc, że jakowyś bandyci zamordowali jej ukochanego. Obudzona służba i domownicy zbiegają się, słysząc lamenty niewiasty, rozpoczęto też poszukiwanie sprawców mordu, nikogo jednak nie znaleziono.

Łoże pogrążonej w żałobie wdowy nie pozostało zimne przesadnie długo, albowiem w 1620 roku poślubiła ona już czwartego męża – Piotra Bnińskiego. Plotki stawały się coraz głośniejsze, a oskarżenia odważniejsze.

Wkrótce też sprawa trafia do sądu za działaniem Jana Obornickiego, brata zamordowanego Andrzeja. Król Zygmunt III wydaje 30 października 1620 roku mandat wzywający Barbarę Bereziankę do stawienia się przed sąd sejmowy. Oskarżono ją w dwóch sprawach – pierwsza: o zatrucie teścia oraz druga: o zamordowanie męża. Proces odbyć się miał 16 lutego 1623 roku w Warszawie.

Tu na arenę dziejów wkraczają sprawni w dziele juryści i życzliwi patroni. Oskarżona nie zjawiła się na procesie, a w jej imieniu wystąpił patron rodziny Jerzy Olszakowski, który oprotestował forum sejmowe i zażądał spuszczenia sprawy z wokandy, co też uczyniono.

W związku z tym faktem proces skierowany zostaje przed sejmowy trybunał wyjątkowy. Tam sprawę o zatrucie teścia umorzono z powodu braku dowodów, sprawa o morderstwo męża zaś poszła dalszym torem i rozpoczęto śledztwo. Po jego zakończeniu 20 marca 1624 roku trybunał piotrkowski wydał wyrok na oskarżonej, uznając ją winną popełnionych czynów i skazał na banicję wieczystą z Rzeczpospolitej. Już kilka dni później, 27 marca 1624 roku, pojawił się mandat królewski wzywający starostę generalnego Wielkopolski, Adama Sędziwoja Czarnkowskiego, do wykonania wyroku i wygnania Barbary, która w tym czasie przebywała w swych chalińskich dobrach. Jednocześnie Zygmunt III Waza wezwał szlachtę wielkopolską do zbrojnego wsparcia wykonania wyroku.

Barbara i Piotr wcale nie zamierzali podporządkować się wyrokowi. Rozpoczynają przygotowania do odparcia zajazdu na Chalin. Do działania zaprzęgają także jurystów i przechodzą do kontrofensywy sądowej, składając pozew do sądu sejmowego o unieważnienie dekretu trybunalskiego. Zabiegi te przynoszą skutek i w 1627 roku sąd sejmowy za działaniem możnych Bnińskich unieważnia wcześniejszy wyrok ciążący na Barbarze.

Zanim do tego doszło, w 1626 roku szlachta wielkopolska za namową Mateusza Śremskiego, brata pierwszego męża Barbary, dokonała zbrojnego zajazdu na Chalin. Atak zostaje jednak odparty przez Piotra Bnińskiego i jego ludzi. Ten w trakcie walki zabił m.in. inicjatora napadu – Mateusza Śremskiego.

Tu znowu wkraczają na arenę juryści, których bezczelność wręcz nie mieści się w głowie. W celu oczyszczenia się z zarzutu o morderstwo Piotr występuje przeciw wdowie po Mateuszu, Annie Arciszewskiej i jej nieletnich synach, z pozwem do sądu sejmowego o uznanie, iż działał w obronie koniecznej. Ponadto domaga się on odszkodowania od rodziny zabitego za poniesione straty w wyniku zajazdu oraz uznania winy współudziału w napaści wdowy i jej dzieci. W 1627 roku sąd sejmowy uznaje zasadność większości tych postulatów i zasądza na rzecz Piotra 10 tysięcy marek z zapłatą przez wdowę w ciągu siedmiu tygodni. Zasądzono również karę dla Bnińskiego za zabicie szlachcica w postaci spędzenia dwóch i pół miesiąca w wieży wschowskiej, którą to karę winowajca odbył. Na tym sprawę zamknięto.

Sprawa odżyła w 1644 roku dzięki pełnoletniemu już synowi Tomasza Śremskiego i Barbary Berezianki, Tomaszowi, który powrócił w rodzinne strony po latach służby wojskowej chory i biedny. Domagał się spadku po ojcu i chciał odzyskać dobra chalińskie pozostające w rękach matki. Niestety, powołuje się przy tym na nieobowiązujący już dekret o banicji Barbary z 1624 roku.

Oburzeni tym Bnińscy odwołują się do sądu sejmowego, który odrzuca żądania Tomasza Śremskiego i skazuje go na infamię za obrazę praw boskich i ludzkich. Ten odwołuje się od wyroku i prosi kancelarię królewską o wydanie glejtu żelaznego, który otrzymuje w 1646 roku. Doprowadza to jednak do burzy na sejmiku średzkim, gdzie szlachta dzieli się na dwa obozy. Jeden popiera sprawę Bnińskich, drugi zaś prawa Śremskiego do spadku po ojcu. Procesy sądowe przeciągają się aż do 1653 roku, kiedy to wyrokiem sądu sejmowego sprawę załatwiono z obopólną korzyścią. Obie strony podpisują w Piotrkowie umowę polubowną, której wykonanie dopilnował sąd, oraz potwierdzono dekrety uniewinniające Barbarę z 1627 roku i na koniec nakazano wiekuiste milczenie w tej sprawie.

Na tym sprawa chalińska się kończy.

Nie kończy się jednak historia Barbary. Kiedy podczas potopu szwedzkiego w 1655 r. Krzysztof Unrug (Unruh) z Międzychodu i jego krewniacy przeszli na stronę wroga, to Barbara Brezianka stanęła na czele „partyzantów” nękających tak Szwedów, jak i ich popleczników. Kiedy tenże wsparty przez regiment rajtarów zaatakował kościół w Kamionnie, Barbara uczyniła zeń lokalną, przysłowiową Częstochowę. Odparła ataki świętokradczych barbarzyńców. Do końca wojny polsko-szwedzkiej najeżdżała i paliła majątki wspierających najeźdźców protestantów – w tym również Unrugów. Mimo już niemłodzieńczego wieku porwała za sobą wielu okolicznych gołyszy, opłaciła innych, uzbroiła swoich poddanych i wojowała na całego.

Barbara nie zniknęła jednak zupełnie z kart sądowych. Ostatni z jej oblubieńców, Piotr Bniński, umarł w 1661 roku, pozostawiając 60-letniej Barbarze cały majątek. Ta nieskora się nim podzielić popada w konflikt ze swoim trzecim dzieckiem – synem Stanisławem. Procesowała się do końca życia, tzn. do 1661 roku, kiedy to bohaterka naszej opowieści umarła.

Tak kończy się historia słynnej Wielkopolskiej hetery.

Morderstwa przez nią popełnione, nie wyliczając nadmiernie skrupulatnie ich liczby, nie znalazły słusznej kary. Umiejętna polityka, wykorzystywanie układów, gra stronnictwami spowodowały, a przy tym i niezwykle sprawni juryści sprawili, że Barbara dożyła spokojnie swoich dni. A może była po prostu niewinna? Z tym pytaniem zostawiamy Państwa samych.

Źródła: Jędrzejczak R., Zbrodnia to niesłychana Pani zabiła Pana … [w:] Sieraków Historia Nieznana 2, pod red. R. Chalasza, Poznań 2020; Czerniewska I. Powiat międzychodzki, Szreniawa 2015; Kraushaz A., Barbara Brezianka, obrazek z XVII wieku, Warszawa 1892; Zdjęcia Karolina Ferenc (ZPKWW);

Autor:
Roman Chalasz
Sieraków Historia Nieznana

Skip to content