Zakład leczniczy założył, niedaleko od dworku, Józef Żelasko (1913-1885), królewski fizyk (tak wówczas nazywano lekarza internistę) powiatowy, a później także tajny radca zdrowia, i jednocześnie właściciel dóbr kowanowskich od 1844roku. Obiekt zlokalizowany był na terenie dziewięciohektarowego parku dworskiego. Prace inwestycyjne zostały, w pierwotnym kształcie zakładu, przeprowadzone w latach 1854-1857, ostatecznie jednak zakończone w 1859 roku.

Leczyli się tutaj ludzie nerwowo chorzy oraz uzależnieni od alkoholu. Zakład był w stanie przyjąć jednorazowo pięćdziesięciu chorych, w tym trzydziestu mężczyzn i dwadzieścia kobiet. Ja donosiła ówczesna prasa: „Kowanówko jest wioską położona w Wielkim Księstwie Poznańskim, w powiecie obornickim, odległą 4 mile od Poznania, ½ mili od Oborni i 2 mile od Szamotuł gdzie znajduje się stacja kolei Poznańsko-Szczecińskiej. Wioska odznacza się położeniem zdrowym, romantycznym nad rzeką Wełną, posiada liczne parki i łąki, a oprócz tego całe gospodarstwo wiejskie dostosowane jest do głównego celu zakładu tak, że pobyt w nim jest zarazem miłym i błogim.” Przedsięwzięcie powstało dzięki finansowemu wsparciu władz prowincji, które udzieliły pożyczki w znacznej kwocie 20.000 talarów. Był to jedyny prywatny zakład tego typu w całych Prusach gdzie pacjenci mogli się porozumiewać z personelem nie tylko po niemiecku ale także po polsku. Chorzy dzielili się na dwie klasy (w pierwszej płacono 2 talary dziennie w drugiej 1), a za wniesioną opłatę otrzymywali wszystko czego potrzebują poza odzieżą i bielizną. Terapia opierała się między innymi na wykorzystaniu wód leczniczych ze źródła św. Jakuba. W 1881 roku całość dóbr w Kowanówku wraz z zakładem leczniczym, odkupił zięć doktora Józefa Żelasko, doktor Wiktor Karczewski pochodzący ze znanej wielkopolskiej rodziny szlacheckiej Karczewskich. Kontynuował on dzieło swojego teścia. Jego żona Konstancja Maria Karczewska z domu Żelasko rozbudowala dotychczasowy dworek w oparciu o samodzielnie wykonane rysunki i szkice. Po śmierci doktora Wiktora Karczewskiego w 1896 roku dobra w Kowanówku wraz z zakładem leczniczym przejął jego syn doktor Adam Karczewski. Od tego momentu przekaz o dalszych losach uzdrowiska znacznie się różni od obrazu jaki wyłania się z dokumentów i zapisków prasowych. W przekazach o Kowanówku znajdujemy informacje, że po jego śmierci Adama Karczewskiego zaszłej w 1911 roku, rodzina podejmuje decyzje o sprzedaży dóbr w Kowanówku wraz z zakładem leczniczym Spółce Braci Miłobędzkich z profesorem Żniniewiczem znanym wówczas balneologiem. Przedsięwzięcie sfinansował Bank Przemysłowców w Poznaniu. Transakcja doszła do skutku 26 maja 1920 roku. Nowi właściciele, wraz z zakładem leczniczym, zakupili cały majątek kowanowski, Tu warto napisać kilka słów o panu Feliksie Miłobędzkim. Był to bardzo bogaty obywatel spółka Miłobędzkiego miała siedzibę w Warszawie przy Alejach Jerozolimskich 25,. To on także był współwłaścicielem Spółki Akcyjnej Przemysłu Włókienniczego J. Smarzyński, F. Miłobędzki i J. Malewski.

 

W prasie pojawiają się jednak nieco odmienne wersje biegu wydarzeń. Podobno zakład psychiatryczny i lecznica dla nerwowo chorych, postawiony i prowadzony przez dr. Żelazka, odniósł sukces ze szkodą dla uzdrowisk niemieckich. Zakład zasłynął z dobrych wyników leczniczych i był na drodze do najlepszego ro zwoju. Rząd pruski, w interesie lecznic niemieckich, położył swą ciężką łapę na zakładzie polskim i podciął mu byt. Gośćmi zakładu dr. Żelazka byli przeważnie Polacy z zaboru rosyjskiego i austriackiego. Otóż rząd pruski zaczął utrudniać pobyt w zakładzie „obcym” poddanym, dopóki zakład nie opustoszał zupełnie. Po śmierci dr. Żelaka objął zakład dr. Karczewski, później przez kilka lat pozostawał w rękach wdowy po nim. Ta sprzedała zakład, który w międzyczasie stał się ruiną, nabywcy majątku Kowanówka, Miłobędzkiemu. Ten odstąpił tereny zakładu a bardzo przystępnych warunkach towarzystwu akcyjnemu „Miłowody”, powołanemu do życia staraniami prof. dr. Gantkowskiego i dr. Żniniewicza z Poznania.

Posiadane przez Miłobędzkiego i jego partnerów środki były niewspółmierne do planów. Wobec tego w dniu 20. IV. 1921 r. u notariusza dr Białeckiego w Poznaniu na zasadzie aktu Nr. 883 zawiązało się Towarzystwo Akcyjne Zakładów Przyrodoleczniczych i Letnisk „Miłowody” z kapitałem marek 15.000.000 pokrytym przez założycieli: Bank Związku Spółek Zarobkowych, Bank Przemysłowców, Poznański Bank Ziemian, prof. dr P. Gantkowskiego i inż. F. Miłobędzkiego. Towarzystwo rozpoczęło działalność natychmiast po zawiązaniu, początkowo jako pensjonat, a już od lipca 1921 roku jako prowizoryczny zakład przyrodo-leczniczy. Właściwe otwarcie uzdrowiska, którym kierował dr. Jan Żniniewicz, znany specjalista-hydropata, nastąpiło jesienią. Dla swoich celów nabyło Towarzystwo budynki po byłym zakładzie dla nerwowo-chorych w Kowanówku z uroczym parkiem. Zarząd zakładów rozpoczął już przebudowę nabytych gmachów podług planów architekta p. Adama Ballenstedta z Poznania w ten sposób, aby podczas każdego kuracyjnego sezonu mogło się leczyć w zakładzie do 120 osób, a ogólnie rocznie do 1000 osób (po 6 tygodni), z czego 300 osób w półroczu zimowym, a 700 w letnim. Planowano, że ilość kuracjuszy letnich zwiększy się, gdy pobudowane zostaną letnie mieszkania. Rada nadzorca zatwierdziła wydatki potrzebne na przebudowę, uruchomienie uzdrowiska i nabycie posiadłości w wysokości 20.000.000 marek.

Po raz kolejny zasoby okazały się niewystarczające wobec czego 12 I 1922 r. Walne Zgromadzenie postanowiło podwyższyć kapitał drogą II emisji akcji do 45.000.000 marek. Dotychczasowym akcjonariuszom przysługiwało prawo pierwokupu jednej akcji za jedną posiadaną. Wydano 9.000 sztuk akcji po 1.000 marek, 2.400 szt. po 5.000 marek i 1.200 szt. Po 10.000 marek wszystkie na okaziciela. Emisję przeprowadził Bank Przemysłowców Towarzystwo Akcyjne w Poznaniu. Niestety nie znamy wizerunku tych papierów wartościowych.

Ale i ta kwota okazała niewystarczająca. Początki były bowiem bardzo trudne. O skali trudności najlepiej świadczy fakt, że w kwietniu 1922 roku zawołano nawet Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Wspólników, które miało zadecydować o likwidacji spółki i wybrać likwidatorów. Decyzji takiej nie podjęto jednak we władzach spółki nastąpiły radykalne przetasowania.

Obiekt uroczyście poświęcono 3 lipca 1922 r. Terapia stosowana w Zakładzie Leczniczym opierała się na wykorzystaniu dla celów leczniczych wyjątkowych właściwości wód z miejscowych źródeł. Powszechnie stosowano kąpiele lecznicze: kwasowęglowe, igliwiowe i solankowe. Stwierdzono także, że miejscowy mikroklimat ma bardzo pozytywny wpływ na zdrowie ludzkie.

Kurjer Poznański z dnia 4 VII 1922 roku przynosi taką oto informację: “Cudze chwalicie, swego nie znacie – sami nie wiecie, co posiadacie” To przysłowie w zastosowaniu do naszego życia wewnętrznego w całym szeregu jego przejawów jest nadto trafne i bardzo często sprawdza się. Mamy zwyczaj niedoceniania tych skarbów, jakie posiadamy w naszym kraju, a wskutek tego nie zwracamy na nie uwagi, nie staramy się podejmować usiłowań, aby je spożytkować dla dobra państwa, dla jego wzbogacenia oraz rozwoju. Dotyczy to w znacznej mierze naszych uzdrowisk. Nie możemy się bynajmniej skarżyć, abyśmy pod tym względem byli upośledzeni przez przyrodę aby Polska nie posiadała całego szeregu źródeł leczniczych, oraz miejscowości o pierwszorzędnej wartości kuracyjnej, które, naturalnie odpowiednio zorganizowane , oraz urządzone – mogły by wpłynąć zbawiennie na ludzi, pragnących poratować swe zdrowie, tak, że nie potrzebowaliby wyjeżdżać do rozmaitych “badów” niemieckich oraz w ogóle wód zagranicznych lecz przeciwnie – ściągałyby one do nas całe zastępy kuracjuszów z zagranicy.

Z jaka, korzyścią byłoby to dla kraju, nie potrzebujemy chyba nadmieniać, bowiem każdemu wiadomo, że w bardzo wielu państwach europejskich poważne sumę dochodu w budżecie stanowiły właśnie uzdrowiska; a z drugiej strony zagranica poznawałaby coraz lepiej Polskę , nie byłaby to już dla niej, jak to ma nawet jeszcze teraz dla wielu i w wielu wypadkach miejsce, ziemia całkiem obca, o której krążą, prze najrozmaitsze, nieraz wprost zadziwiające swą, nieświadomością i naiwnością, wersje. Nasze uzdrowiska w ten sposób, będąc urządzone na modłę europejską spełniałyby drugie niezmiernie ważne, obok kuracyjnego, zadanie o podłożu wybitnie politycznym, przysługując się niezmiernie krajowi, a te sumy, które włożono by w ich urządzenie opłaciłyby się niesłychanie i to nawet w bardzo krótkim czasie. To też należy z uznaniem powitać otwarcie na naszym gruncie nowego miejsca kuracyjnego, urządzonego na miarę europejską w Miłowodach pod Obornikami. Właściwie to nie jest nowe, bowiem już za czasów rządów zaborczych istniał tam zakład dla umysłowo chorych, gdyż Niemcy poznali się od razu, że Miłowody, jako miejscowość położona wysoko, sucha, wśród lasów, a zatem posiadająca doskonale powietrze, nadaje się specjalnie, aby założyć tam “kurort”, i zaraz wprowadzili to w czyn, Jednak, ponieważ miejscowość ta znajduje się na gruncie polskim, nie chcieli jej zbytnio popierać, łożyć funduszów aby nie konkurowały z niemieckimi “badami”. To też Miłowody wegetowały zaledwie. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zwrócił uwagę na Miłowody p, Miłobędzki i podjął starania, aby stworzyć tam uzdrowisko i dzięki jego dużej energii i inicjatywie, dzięki poparciu finansowemu całego szeregu naszych banków, a zwłaszcza Banku Przemysłowców, dalej dzięki niezmordowanej pracy zarządu, dyrekcji, rady nadzorczej, wreszcie całego personelu pomocniczego – zdołano na gruzach spuścizny poniemieckiej stworzy dzieło, które ma wszelkie dane pomyślnego rozwoju w przyszłości. I odbyło się właśnie uroczyste poświęcenie uzdrowiska Miłowody, na które to poświęcenie przybył cały szereg osób zaproszonych z naszego świata lekarskiego, pomiędzy którymi znajdowali się: J. M. Rektor Dr H. Święcicki, Dziekan wydz. medycznego naszego Uniwersytetu Prof. Dr Wrzosek, prezes rady nadzorczej Miłowód – również prof. Uniwersytetu Dr P. Gantkowski, Dr Szulc, ze świata finansowego pp.: Dyr. Pernaczyński, Dyr. Zakrzewski, Dyr. Wrześniewicz i inni, oraz cały zastęp ludzi, interesujących się nową, placówką.

A przedstawia się ona okazale, bowiem wśród parku sześćdziesięciomorgowego, w sąsiedztwie rzeki Wełnv i przepysznych lasów, w otoczeniu, zasobnym w przedziwny, pełen swoistego uroku czar polskiej przyrody, oraz – skąpanym w idealnym, upajającym swą świeżością, powietrzu – stanął gmach sanatorium. Nie jest on jeszcze wykończony, wszakże otworzono już dział wodolecznictwa, który zapowiada się co do ilości wanien, oraz urządzenia – doskonale. Sam budynek jest dosyć duży, z górą 120 pokojów, wygodny, piętrowy, o froncie arkadowym; pod względem architektonicznym nie posiada żadnych, specjalnie wybitnych cech polskich i to jedno co można by mu zarzucić, ale należy tu od razu dodać, że jego twórca, p. architekt Ballenstaedt, musiał przystosowywać się do murów, które już były po okupantach. a zatem miał zadanie utrudnione. W każdym razie podkreślić należy, że co do wygody, celowości – to budynek jest bardzo udatny, a kuracjusze znajda, tam na pewno zaspokojenie całkowite swych wymagań, jakie stawiali uzdrowiskom zagranicznym. To niech wystarczy, jako stwierdzeni faktu, przy czym dodamy, że wszystko było budowane z Polskiego materiału, przez polskich robotników, polskimi funduszami i że niepolskich gości, od których roją się inne uzdrowiska, w Miłowodach nigdy nie będzie co jest jeszcze jednym, w dołączeniu do przednich, atutem tej placówki powinien przyczynić się do poparcia tej placówki przez społeczeństwo. Po poświęceniu zakładu i okolicznościowym przemówieniu Prof. Gantkowskiego oprowadzano gości wszędzie, pokazując całe urządzenie, park, projektowany instytut doświadczalno – pedagogiczny, gdzie mają się wyrabiać dzieci na dzielnych obywateli kraju, przy czym bardzo ciekawe w tym względzie projekty przedstawiał Pan dr Gawroński.

Po zwiedzeniu wszystkiego udano się na wycieczkę – jedni łodziami po Wełnie, inni pieszo, a wieczorem pp. Miłobędzcy podejmowali w swych gościnnych progach zebranych obiadem, na którym wygłoszono szereg toastów, życząc Miłowodom pomyślnego rozwoju i podnosząc zasługi wszystkich tych, którzy przyczynili się swoją pracą i energią, aby stworzyć dzieło w każdym razie nieprzeciętne. Przed samym odjazdem, już z zmroku, cały park zapłonął setkami kolorowych lampionów, zadniały barwne ognie bengalskie, z trzaskiem i chichotem wylatywały ku ciemnemu sklepieniu niebios. rozsypując się w miliardy iskier, race… Wyglądało to wprost baśniowo, tym bardziej po dniu upalnym z tych ciemności tchnął jakiś chłód ożywczy, a siwej mgły zwiewne tumany pełzały powoli po trawnikach, czepiały się drzew, zasnuwając park subtelnym przędziwem, Ziemia wyzwoliwszy się ze skwaru słonecznego oddychała teraz w całej pełni, a bił od niej upajający aromat, zmieszany z wonią kwitnących lip… Odurzał on człowieka, upajał go, a zarazem czuło się, że dłuższy pobyt w takich warunkach dla każdego – to zdobywanie, lub wzmacnianie tego bezcennego daru. jakim jest zdrowie. W księżycowej poświacie opuszczamy Miłowody, aby po tych paru godzinach obcowania na łonie polskiej przyrody, w miejscowości przez nią hojnie obdarzonej, powrócić jak każdy do swego warsztatu pracy.”

Ustawa towarzystwa akcyjnego „Miłowody” zawierała zastrzeżenie ograniczające dywidendę do maksimum 6 % a przeznaczające ewentualnie większe zyski na ulepszenie urządzeń zakładu. Instytucja, aczkolwiek założona w formie towarzystwa akcyjnego, miała głównie cele społeczne, i miała przede wszystkim za zadanie dostarczanie pracownikom umysłowym możności wytchnienia w ciągu letnich miesięcy i pod reparowaniu sił, nadwątlonych stresującą pracą. Takie podejście do funkcjonowania firmy nie wróżyło sukcesu przedsięwzięciu. Zwłaszcza w dobie inflacji trudno było przekonać akcjonariuszy do dokonywania dopłat do topniejącego w oczach kapitału bez jakichkolwiek szans nie tylko na zysk ale i na zwrot kapitału.

Na czele zakładu w 1923 roku stali wówczas prof. dr. Gantkowski jako prezes Rady Nadzorczej, p. dr. Stanisław Suszczyński, b. asystent dr. Żniniewicza, jako lekarz ordynujący, p. dr. Szaniawski jako kierownik administracyjny. Gospodarstwem domowym kierowała pani Piotrowiczówna. Rok był wyjątkowy. Miłowody odwiedzili lekarze delegaci na Zjazd Związku Lekarzy Rzeczypospolitej Polskiej.

W prasie pojawiły się liczne inseraty zachęcające do skorzystania i uroków uzdrowiska.

Rozpędzająca się inflacja niejako wymusiła próbę kolejnej emisji akcji. Termin subskrypcji na akcje określono na 15 października 1924 roku. III emisja miała na celu podwyższenie kapitału akcyjnego o mkp. 55 000.000 (55.000 akcji po mkp. 1.000 nom. i zł. 0,12 ceny emisyjnej). Nie wiadomo czy emisja doszła do skutku.

Ministerstwo Kolei Żelaznych w 1925 roku rozszerzyło w ślad za wnioskiem Polskiego Związku Zdrojowisk, Uzdrowisk i Kąpielisk Morskich, listę zdrojowisk, korzystających z ulg w cenie biletu na powrót ze zdrojowiska do domu (66%) w ten sposób, iż wciągnęło na nią również zdrojowisko Miłowody woj. Poznańskiego. Dla zdrojowiska tego właściwą stacją kolejową były Oborniki. Zniżka ta obowiązywała przez kilka kolejnych lat. Spółka „Miłowody” definitywnie przestała interesować akcjonariuszy jako inwestycja. 26 października 1925 r. odbyło się zebranie zwyczajne zgromadzenie akcjonariuszy na którym zatwierdzono bilans w zł. oraz zdecydowano o likwidacji spółki. Cały majątek spółki został sprzedany w 1925 roku Kasie Emerytalnej Robotników Polskich Kolei Państwowych byłej Dzielnicy Pruskiej. Tak ze snów o dobrym interesie nie pozostało nic. Szczęśliwie nowe obiekty były dalej wykorzystywane w celu w jakim powstały. Przerwa w funkcjonowaniu zakładu była bardzo krótka. Już bowiem 15 listopada 1925 roku zakład został ponownie otwarty.

W roku 1927 w zakładzie leczyło się i przebywało 475 osób. Dyrektorem zakładu był Leszek Szaniawski. Miłowody otwarte były przez cały rok. Naczelnym lekarzem zakładowym był dr. Stanisław Suszczyński. Poza leczeniem, w sferze rekreacji zakład oferował: łódki, łowienie ryb, tenis, krokiet, bilard, strzelnicę, radio, fortepian, koncerty amatorskie i bibliotekę z czytelnią. Organizowano wycieczki autobusem do Chodzieży, Bąblina i in. Wstępna opłata kuracyjna wraz z meldunkiem wynosiła 13 zł. od osoby (rodzinom udzielano zniżek). Leczenie wodne obejmowało 25—40 zabiegów (każdy kosztował 2 zł.) Obowiązkowe były dwie porady lekarskie; pierwsza za 15 zł., ostatnia za 6 zł. Poza tym pacjent mógł każdorazowo skorzystać z porady kosztującej 6 zł. Inne zabiegi to: lampa kwarcowa 5 zł., solux 3 zł., elektryzacja 2 zł., masaż 3 zł., kąpiel gazowa lub igliwiowa 3 zł., solankowa 2 zł. Całkowite utrzymanie dla jednej osoby kosztowało 12 zł. dziennie, dla 2 osób z pokojem dwuosobowym 22 zł.; każda następna osoba w tym samym pokoju kosztowała 8 zł. Przyjmowano tylko chrześcijan. Poduszkę, kołdrę i bieliznę pościelową należało przywieźć ze sobą.

W 1929 roku ówczesny właściciel – Zarząd Kasy Emerytalnej Robotników Polskich Kolei Państwowych, Poznań, Wierzbięcice 6 ogłosił przetarg na dzierżawę kompletnie urządzonego i znajdującego się w pełnym ruchu przez cały rok zakładu. Zakład Miłowody składał się wówczas z lecznicy otoczonej lasem z centralnym ogrzewaniem, maszynowni, elektrowni, kaplicy, leżalni, domów mieszkalnych dla lekarza i robotników, stajni, wozowni, studni murowanej z pompą, pawilonu w ogrodzie, garażu, parkanów i parceli zalesionej z chodnikami żwirowymi.

W latach 1929 – 1932 zakladem kierował dr wszechnauk Walerian Spychała (wcześniej w latach 1926-1929 asystent dr Żniniewicza).

Poza dbałością o ciała kuracjuszy w Miłowodach dbano także o ich dusze zapewniając odpowiednią strawę duchową. W 1930 roku Miłowody, 13 sierpnia. (Orb.). Piękna pogoda trwa w dalszym ciągu. Sezon rozwija się pomyśl nie. W dniu 6 i 7 b. m. wygłosił tu były generał armii rosyjskiej, a obecnie ksiądz katolicki Włodzimierz Leśnobrodzki dwa odczyty, pierwszy p. t. „Kawaleryjska droga od munduru husarskiego do sutanny kapłańskiej”, drugi o Rasputinie. Odczyty te cieszyły się wielkim powodzeniem.

W 1931 roku zakład otwarto 15 maja. Po przeprowadzonym zimą remoncie Zakład przedstawiał się, jak doniósł Kurier Lwowski, imponująco. Frekwencja gości przekroczyła już frekwencję z 1930 o tym czasie.

W „Informatorze o uzdrowiskach zrzeszonych w Związku Uzdrowisk Polskich” z 1932 roku czytamy : W Zakładzie Przyrodoleczniczym stosowane jest wodolecznictwo systemem dr Żniniewicza, wszelkie kąpiele mineralne sztuczne, elektro-hydro- i mechanoterapia, gimnastyka, masaże, leczenie dietetyczne, odtłuszczające, kąpiele słoneczne. Psychoterapia. Wskazania: przewlekłe zatrucia narkotykami i alkoholem, przewlekłe choroby żołądka i jelit, przemiany materii, nieżyty szczytów płuc, schorzenia gruczołów limfatycznych i naczyń krwionośnych, skłonność do przeziębień, choroby układu nerwowego, wyczerpanie, anemie. Sam Zakład posiadał 90 pokoi obliczonych na 125 osób, był skanalizowany i oświetlony elektrycznością. Poza Zakładem mieszkania w pensjonatach i u miejscowej ludności.

Wokół uzdrowiska wyrosło w międzyczasie kilka pensjonatów korzystających z renomy miejsca. Między innymi w inseratach reklamowych z 1928 roku odnajdujemy pensjonat Miłobędzkich szeroko reklamujący się nawet warszawskim nr telefony pensjonat „Akademia” i wiele innych.

Głęboki kryzys ekonomiczny odbił się także na kondycji zakładu. Chociaż oferował on nie tylko pracownikom kolei zabiegi wodolecznicze, elektroterapię, naświetlania lampą kwarcową, kąpiele kwasowo-węglowe etc. do osób fizycznie i umysłowo wyczerpanych oraz przy zatruciach, przy chorobie Bazedowa, złej przemianie materii, cukrzycy i t.p. w roku 1933 był czynny tylko od 15 maja do 30 września, mieszcząc w tym okresie 114 osób przez 2846 osobo-dni.

Podobnie było rok później. Zimę wykorzystano na remonty i przebudowę części zakładu.

W 1937 roku administracja Zakładu Przyrodniczo-Leczniczego ,,Miłowody“ pod Obornikami, zastępowana była w sprawach urzędowych przez dr. Franciszka Łazarewicza, działająca z upoważnienia Zarządu Kasy Emerytalnej dla Robotników Kolei Państwowych w byłej dzielnicy pruskiej.

Jeszcze w gazetach datowanych na ostatnie dni sierpnia 1939 r. odnajdujemy ogłoszenia reklamujące odpoczynek i kurację w Miłowodach. W okresie międzywojennym placówka w Miłowodach nazywana była „Krynicą Wielkopolski”. W prywatnych pensjonatach Kowanówka oraz „Miłowodach” leczyło się i wypoczywało wiele osób należących do elity m.in. Jan Czeraszkiewicz, Konstanty Ildefons Gałczyński oraz gen. Józef Haller, ambasador R.P. w Belgji minister Tadeusz Jackowski.

Źródła: Informator Miejscowości Leczniczo-Klimatycznych w Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1922; Informator o uzdrowiskach zrzeszonych w Związku Uzdrowisk Polskich. Warszawa 1932; Czy wiesz kto to jest? : uzupełnienia i sprostowania. Warszawa 1939; Kalendarz Propagandowo-Turystyczny na Rok. 1933; Informator leczniczy Rzeczypospolitej Polskiej oraz przewodnik po uzdrowiskach i letniskach, Warszawa 1925; Polski Kalendarz Lekarski na rok: R. 8 (1933); R. 9 (1934); R. 13 (1938); Maćkowiak M., Kronika miasta powiatowego Oborniki, 1926; Przewodnik po uzdrowiskach i letniskach polskich, pod red. Cz. Rokickiego, Warszawa 1928; Uzdrowiska czynne w sezonie zimowym. Warszawa 1932; Brzeziński A., Lecznica pod Obownikami [w:] Informator Okręgu Poznańsko-Pomorskiego Zw. Zawod. Drukarzy i Pokrewn. Zawodów w Polsce, R. 8, nr 9, wrzesień 1928; Poznański Dziennik Wojewódzki, nr 42, 2 X 1937; Kurjer Lwowski, R. 4, nr 142, 24 V 1931; Głos Kolejowca: organ Zjednoczenia Kolejowców Polskich, R. 16, nr 22, 15 XI 1934; Gazeta Poranna 2 Grosze, R.13, nr 231, 23 VIII 1925; Dziennik Poznański: nr 267, 22 XI 1859; nr 174, 28 XI 1862; R. 63, nr 129, 1 VII 1921; R. 64, nr 149, 5 VII 1922; R. 67, nr 74, 29 III 1925; R. 67, nr 92, 20 IV 1925; R.67, nr 254, 1 XI 1925; Ilustrowany Kuryer Codzienny: R. 21, nr 220, 17 VIII 1930; R.21, nr 246, 12 IX 1930; Kurier Poznański: R. 17, Nr 56, 9 III 1922; R. 17, nr 77, 2 IV 1922; R. 17, nr 149, 4 VII 1922; R. 17, Nr 157, 13 VII 1922; R. 17, Nr 196, 29 VIII 1922; R. 17, Nr 209, 13 IX 1922; R. 17, Nr 254, 5 XI 1922; R. 18, Nr 95, 26 IV 1923; R. 18, Nr 102, 5 V 1923; R. 18; Nr 281, 8 XII 1923; R. 19, Nr 126, 1 VI 1924; R. 19, Nr 166, 20 VII 1924; R. 19, Nr 167, 22 VII 1924; R. 19, Nr 192, 21 VIII 1924; R.19, nr 213, 14 IX 1924; R. 19, Nr 206, 6 IX 1924; R. 19, Nr 289, 14 XII 1924; R. 20, Nr 74, 29 III 1925; R. 20, Nr 289, 5 XI 1925; R.21, nr 380, 19 VIII 1926; R.24, nr 1, 1 I 1929; R.26, nr 406, 5 IX 1931; Gazeta Bydgoska: Rok 1, Nr 5, 7 VII 1922; R. 2, nr 99, 1 V 1923; R. 3, nr 141, 19 VI 1924; Dziennik Urzędowy Ministerstwa Komunikacji, nr 11, 14 V 1928; Rzeczpospolita: R.3, nr 127, 11 V 1922; R.3, nr 130, 14 V 1922; Ziemia Lubelska R.21 [i.e.20], nr 207, 26 VIII 1925; Kurjer Warszawski: R.102, nr 100, 11 IV 1922; R.108, nr 194, 15 VII 1928; R.109, nr 158, 11 VI 1929; R.109, nr 211, 4 VIII 1929; R.116, nr 117, 29 IV 1936; R.118, nr 50, 20 II 1938; Monitor Polski, R. 6, Nr 151, 7 VII 1923; Dziennik Wileński, R.18, nr 106 , 22 IV 1934; Nowiny Lekarskie, Zeszyt na listopad 1922, nr 11, Rok XXXIV; Przemysł i Handel, Tygodnik, Warszawa: 9 X 1924, Rok V, Nr 40 – 41; 17 X 1925 r., Rok VI, Nr 42; Gazeta Bankowa, Dwutygodnik Ekonomiczny, 10 XI 1924, Rok IV, nr 21

Skip to content