Przemysł odradzającej się Polski w latach przełomu 1917-1922 przedstawiał obraz podobny do reszty elementów przyszłego państwa. Tak jak inne fundamenty państwowości składał się z wyraźnie różniących się gałęzi na terenach trzech niedawnych zaborów. Jedną z nich był przemysł wielkopolski na obszarze dawnej dzielnicy pruskiej. Jaką wartość wnosił do organizmu niepodległej Polski? Jakie prezentował atuty i jakie braki? Na te i inne pytania próbowali odpowiadać już ówcześni – spróbujmy i my, zagłębiając się w specyfikę pierwszych lat i pierwszych doświadczeń niepodległości dla wielkopolskiej gospodarki, przedsiębiorców i przemysłowców.

Odradzanie się Polski po przeszło 123 latach niebytu na mapach świata i Europy było niezwykle złożonym i interesującym procesem. Konieczne było uporządkowanie lub stworzenie od podstaw wielu elementów, bez których XX-wieczne państwo nie mogło funkcjonować. Na zgliszczach pozostawionych przez Wielką Wojnę, z trzech odrębnych organizmów państwowych, w ogniu walk o kształt niemal wszystkich granic, rodził się polski system prawny, administracyjny, życie polityczne i społeczne. Zdecydowanie jedną z najważniejszych dziedzin, które również musiały zostać zorganizowane w tym burzliwym okresie, był system ekonomiczny i gospodarczy, niemogący istnieć bez sprawnego przemysłu. Jednak w tej dziedzinie też nie brakowało ogromu pracy do wykonania. Zawierała ona podobne trudności i wyzwania do przezwyciężenia – zniszczenia, odmiennoś
wielu istotnych elementów w różnych regionach odradzającej się Polski oraz specyfika działania na terenach należących jeszcze niedawno do Rzeszy Niemieckiej.

Trzeba przypomnieć, w jakich warunkach rozwijał się wielopolski przemysł w okresie poprzedzającym odzyskanie niepodległości przez Polskę – przede wszystkim zaś na przełomie XIX i XX wieku. Wbrew powszechnemu mniemaniu wszelaki przemysł nie odgrywał największej roli w życiu gospodarczym i ekonomicznym prowincji poznańskiej. Najważniejszą gałęzią lokalnej gospodarki było rolnictwo, co wynikało bezpośrednio z uwarunkowań historycznych oraz wieloletniego funkcjonowania Wielkopolski w systemie politycznym i gospodarczym Prus, a następnie Niemiec. Dla dynamicznie rozwijającego się Cesarstwa Niemieckiego ogromny rezerwuar ziemi uprawnej z dobrze rozwiniętym rolnictwem, w czasie, gdy w innych częściach Rzeszy kładziono największy nacisk na ekspansję przemysłową, był wręcz niezbędny. Mimo tego, w stosunku do innych ziem odrodzonej w 1918 roku Polski, Wielkopolska stanowiła poważny ośrodek przemysłowy – drugi po Śląsku, który do Polski dołączył nieco później. Sprawiło to, że w latach 1917-1922, w bardzo krótkim czasie, powiązania, zależności, strategia i rola w większym organizmie społeczno-gospodarczym przemysłu wielkopolskiego uległy zmianie, jeżeli nie o 180 stopni, to co najmniej o 90.

W pierwszym okresie niepodległości, już w roku 1919, wszelkie okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne zadecydowały o konieczności rozszerzenia przemysłowego zaplecza Wielkopolski. Dawne powiązania z gospodarką Cesarstwa Niemieckiego (od 1918 roku Republiki Weimarskiej) i rola jej spichlerza musiały, chociaż częściowo, jak najszybciej ulec zmianie i zapewnić gospodarce świeżo zmartwychwstałej Polski to, czego w niej najbardziej brakowało. A brakowało właściwie wszystkiego. Między innymi ze względu na taką sytuację już w tym samym roku, w którym Wielkopolanom w wyniku zwycięskiego powstania narodowego udało się wyrwać spod niemieckiej władzy, zaczęły się dynamiczne przemiany w strukturze gospodarczej regionu. Od 1919 roku zaczęły rozrastać się dawne fabryki, a jednocześnie pojawiło się wiele zakładów produkcyjnych branż, których do tamtej pory w Wielkopolsce nie było. Rozwój ten był możliwy przede wszystkim dzięki swego rodzaju zapobiegliwości Wielkopolan. W okresie I wojny światowej, kiedy większość społeczeństwa oraz przedsiębiorstw niemieckich lokowała swój kapitał we wszelkich obligacjach i pożyczkach wojennych, Polacy, niepoczuwający się do takiego obowiązku wobec państwa zaborczego, gromadzili swoje finanse w depozytach polskich banków, które środki te inwestowały głównie w instytucjach berlińskich. Spowodowało to, że w ekspresowym tempie sumy te urosły, a po klęsce Niemiec, w okresie rewolucji, instytucje finansowe kierowane przez Polaków bardzo szybko wycofały wszystkie środki i przeniosły je do Wielkopolski. W ten sposób Bank Związku Spółek Zarobkowych, dysponujący w roku 1914 równowartością sumy 6 milionów marek polskich (wprowadzonych później), do roku 1919 zgromadził 60 milionów, Polski Bank Handlowy zaś powiększył kapitał w tym samym okresie z 1,5 miliona do 20 milionów. W przypadku Banku Przemysłowców suma wzrosła analogicznie z 8,2 miliona do niemal 11 milionów marek. Do tych największych instytucji dochodziły jeszcze oczywiście mniejsze, często lokalne, dysponujące nieco mniejszymi zasobami. Te sumy, zgromadzone i uratowane długoletnim wysiłkiem społeczeństwa, u progu niepodległości zapewniły przetrwanie wielkopolskiej gospodarce. Użyto ich do spolonizowania przemysłu byłej dzielnicy pruskiej po oderwaniu od Niemiec i stopniowej integracji z Rzeczpospolitą. Ponadto były niezbędne, aby skutecznie przejmować fabryki i inne zakłady z rąk wyjeżdżających Niemców, utrzymywać poziom produkcji i zapewnić ciągłość dostaw. Polskie banki zapewniały polskim przedsiębiorstwom obsługę finansową oraz kapitał potrzebny nie tylko do podtrzymywania starych, ale również do zakładania nowych. Wszystkie te zabiegi, bardzo efektywne i konkretne wsparcie narodowej bankowości dla rodzimego przemysłu, udzielanie kredytów, kupowanie akcji przedsiębiorstw, Wielkopolanie przejęli od Niemców, którzy w ten sposób przez bardzo długie lata zaborów rozbudowywali swój przemysł. Wzorce te szybko zaprocentowały w polskim przypadku. W samym tylko 1920 roku w Wielkopolsce utworzono 74 nowe spółki akcyjne, 41 wcześniejszych zaś zwiększyło swój kapitał zakładowy. W porównaniu ze spółkami z pozostałych dawnych dzielnic zaborowych wielkopolskie osiągnęły najwyższy wskaźnik przyrostu kapitału, który wyniósł niemal 17,4 miliona marek polskich – w stosunku do 14,6 miliona w dawnej Kongresówce i 1,6 miliona w Galicji. W tym samym roku w Wielkopolsce wygenerowano 23% całej sumy akcji przedsiębiorstw na ziemiach polskich. Pamiętać należy, że w tamtym momencie terytorialnie i ludnościowo region ten stanowił jedynie ok. 10% całej Polski. Stosunek ten pokazuje, jak wielki potencjał prezentowała wielkopolska gospodarka u samego zarania niepodległego bytu Rzeczypospolitej.

Kolejnym aspektem, który zadecydował o rozwoju wielkopolskiego przemysłu w latach 1919-1922, były warunki prawne. System odziedziczony po niemieckiej administracji stwarzał bardzo duże możliwości, zapewniając liberalne warunki przy zakładaniu spółek akcyjnych – mógł to uczynić każdy, kto chciał rozpocząć działalność gospodarczą. Potencjał polskiego społeczeństwa, przemysłowców i kapitału – w pełni uwolniony spod pruskiego ucisku, wykorzystując możliwości wcześniej dla niego niedostępne, rozwinął skrzydła. Ludzie, prowadzący lub przymierzający się do zakładania interesów w okresie zaborów, zaprawieni w boju z pruskim prawem tłamszącym polski potencjał, nie wahali się, kiedy w końcu warunki działalności zostały znormalizowane i stwarzały ogromne możliwości rozwoju. Oderwanie od Niemiec dostarczało również innych impulsów do rozwoju lokalnego przemysłu – zerwanie lub znaczne ograniczenie dawnych powiązań handlowych, bojkot ze strony wrogiego kraju, chaos na nowych granicach – wymuszały uzupełnianie braków, przede wszystkim, rozmaitych dóbr konsumpcyjnych i wielu innych dotąd sprowadzanych z Rzeszy. Dodatkowo na powstającym polskim rynku otwierała się ogromna luka, którą trzeba było zapełnić. Jak już nadmieniono, pozycja Wielkopolski w polskim systemie gospodarczym diametralnie różniła się od dawnej w niemieckim. Ponadto tereny prowincji poznańskiej były jednymi z niewielu ziem odrodzonej Rzeczypospolitej, które nie odniosły poważnych zniszczeń w wyniku działań I wojny światowej. Takiego szczęścia nie miały dawne zabory rosyjski i austro-węgierski – tam zniszczenia były ogromne. Wiele regionów walec wojny miażdżył nawet kilkukrotnie, pochłaniając, przede wszystkim, wszelkie obiekty przemysłowe jako najbardziej strategiczne. Trzeba pamiętać, że w latach 1917-1920 wschodnie ziemie Rzeczypospolitej wciąż były arenami walk i niepokojów, co zdecydowanie nie sprzyjało odbudowie zniszczeń Wielkiej Wojny i dynamicznemu rozwojowi polskiej gospodarki. Natomiast zapotrzebowania na produkty przemysłowe i dobra konsumpcyjne w całym kraju wojna nie zmniejszyła, a wręcz przeciwnie.

Bardzo interesującą cechą charakterystyczną struktury przemysłu wielkopolskiego pierwszych lat niepodległości było masowe przenoszenie na te tereny zakładów produkcyjnych funkcjonujących już wcześniej w innych lokalizacjach. Jednym z powodów podejmowania takich decyzji, wiążących się z pewnością ze sporym wysiłkiem i wydatkami, był wspominany już wcześniej system prawny obowiązujący w Wielkopolsce. Wiele przepisów, funkcjonujących w Poznańskiem przed ułożeniem jednolitych polskich przepisów i pełnym zjednoczeniem tej dzielnicy z Rzeczpospolitą, stwarzało dla przedsiębiorców i przemysłowców dobre warunki do rozwoju oraz inwestowania. Jednym z najbardziej znanych i jaskrawych przykładów jest Fabryka Elementów i Baterii „Centra”. Od roku 1910 znajdowała się ona w Berlinie, jednak w pierwszych miesiącach 1919 roku właściciel, Andrzej Kaczmarek, przeniósł zakład do Poznania. O wyjątkowości i ogromnym znaczeniu tego zakładu świadczy fakt, że w początkowym okresie II Rzeczypospolitej ten jeden zakład odpowiadał za 70% ogólnokrajowej produkcji baterii i ogniw (w latach 30., mimo rozwoju kraju było to nadal ponad ok. 30%). Kolejnym przykładem przeniesienia dobrze prosperującego biznesu z Berlina są Wincenty Klusek, Aleksander Muszyński, Antoni Osiński oraz Jan Peschke, którzy w 1919 roku otworzyli w Poznaniu Wielkopolską Odlewnię, Fabrykę Narzędzi i Maszyn, znaną szerzej jako „Wiepofama” sp. z o.o. Tego typu działania skupiały się z oczywistych przyczyn ekonomicznych w największych miastach regionu, nietrudno jednak znaleźć podobne przykłady na wielkopolskiej prowincji. W roku 1920 Józef Klawiter przeniósł swoją doskonałą drukarnię utworzoną kilka lat wcześniej w Oberhausen na terenie Nadrenii. Jednak nie tylko z Niemiec do Wielkopolski przepływał kapitał, ludzie i koncepcje. Z dawnego Imperium Rosyjskiego do Kruszwicy swoją wytwórnię win owocowych przeniósł Henryk Makowski. Niedługo po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, w roku 1921, reemigranci z USA na czele z Rafałem Kuklińskim otworzyli w Bydgoszczy Wielkopolską Fabrykę Żarówek i Lamp Elektrycznych „Ampol”, która w kolejnych latach zaspokajała znaczną część krajowego zapotrzebowania na żarówki, produkując ich 3000 sztuk dziennie.

W ogóle Bydgoszcz, która w okresie międzywojennym aż do 1938 roku wchodziła w skład województwa poznańskiego, należała do najprężniejszych ośrodków przemysłowych pierwszych lat niepodległości. Znaczny wpływ na to miały wspominane już powiązania między terenami pomorskimi a wielkopolską sięgające jeszcze okresu zaborów. Ich emanacją była doskonała organizacja i współpraca regionalnych Izb Przemysłowo-Handlowych. Bydgoszcz stała się również lokalizacją utworzonej w 1920 roku fabryki Kabel Polski. Kapitał, z którego sfinansowano budowę i wyposażenie tego ważnego elementu przemysłu elektrotechnicznego odrodzonej Rzeczypospolitej, w 90% pochodził z funduszy zgromadzonych – a jakże – we wspominanym już Banku Związku Spółek Zarobkowych. Wielka bydgoska inwestycja zaczęła zwracać się od roku 1923, kiedy to Kabel Polski wyprodukował pierwsze 200 km przewodów elektrycznych dla Ministerstwa Spraw Wojskowych. Zaznaczyć trzeba, że przemysł elektrotechniczny miał wielkie strategiczne znaczenie ze względu na konieczność gwałtownej elektryfikacji dużego kraju oraz na odcięcie od dawnych centrów technologicznych w Niemczech, które dodatkowo prowadziły wojnę handlową i celną z Polską. Konieczny był rozwój rodzimej myśli technicznej i możliwości produkcyjnych, w początkowym okresie niepodległości, w znacznej części skupiony w Wielkopolsce. Trzeba jednak pamiętać, że na możliwości rozwoju lokalnych firm i fabryk, zwłaszcza w branżach strategicznych, wielki wpływ miały zamówienia centralne, państwowe, których dysponentem był rząd w Warszawie – występowała tutaj oczywista wspólnota interesów, pokazująca, że Poznańskie nie mogło być „samotną wyspą”.

O rozwoju wielkopolskich przedsiębiorstw świadczy też nieustanny rozwój i poprawa sytuacji regionalnych banków od samego początku bezpośrednio związanych z lokalnym przemysłem. Wielokrotnie wspominany już Bank Związku Spółek Zarobkowych do roku 1922 dysponował kapitałem w wysokości 600 milionów marek polskich. Suma ta robi wrażenie nawet po wzięciu pod uwagę czynnika inflacyjnego. Natomiast od roku 1920 ta szacowna instytucja finansowa cieszyła się nową, znacznie bardziej prestiżową siedzibą. W roku 1920 po wykupieniu dawnego niemieckiego Ostbank für Handel und Gewerbe (Banku Wschodniego dla Handlu i Przemysłu) Polacy przenieśli się do wspaniałego gmachu przy Placu Wolności (dawnym Placu Wilhelmowskim). Był to kolejny symbol rozwoju i polonizowania najważniejszych instytucji oraz przedsiębiorstw w Wielkopolsce.

Doskonałym zobrazowaniem ożywienia gospodarczego polskich ziem zachodnich z Wielkopolską na czele jest również statystyka przemysłowych spółek akcyjnych, istniejących na terenie tego regionu oraz niewielkiej części Pomorza przyznanej Polsce (najczęściej rozpatrywanej łącznie z Wielkopolską ze względu na bardzo zbliżoną specyfikę oraz swoistą tradycję współpracy handlowej jeszcze z lat zaborów). W 1922 roku w okresie apogeum dynamicznego rozwoju, kiedy zapał społeczeństwa ku inwestycjom i bogaceniu się nadal był ogromny, a powojenny kryzys ekonomiczny i inflacja jeszcze nie uderzyły w młodą polską gospodarkę z pełną mocą, na ziemiach zachodnich założono i prowadzono 163 przemysłowe spółki akcyjne. Na tę potężną liczbę składały się 3 spółki górnicze, 8 mineralnych, 13 metalowych, 13 elektrotechnicznych i mechanicznych, 24 chemiczne, 9 włókienniczych, 2 papiernicze, 2 skórzane, 12 drzewnych, 50 spożywczych, 3 budowlane, 15 poligraficznych i 9 z innych branż. Łącznie kapitał tych spółek wynosił niemal 3,6 miliarda marek polskich. Na podstawie tych i wielu innych danych widać, że w dalszym ciągu, mimo wielu przemian w sytuacji państwowej, politycznej i ekonomicznej, Wielkopolska była silnie związana, przede wszystkim, z przemysłem spożywczym, podobnie jak w okresie zaborów. Wynikało to z ogromnej roli, jaką dla tego regionu pełniło rolnictwo. Z naturalnych uwarunkowań geograficznych, zabiegów i inwestycji prowadzonych od dekad nie można było ani nie chciano rezygnować. Inwestycje w przemysł spożywczy współzależny z prosperującym rolnictwem, ujawniają również trwały wpływ ziemiaństwa wielkopolskiego na kierunki rozwoju regionu. Rody ziemiańskie pozostawały największymi właścicielami gruntów rolnych, na których od wieków niemal w całości opierały się ich majątki. Tam ulokowane było ich bogactwo i mimo iż wielu było takich, którzy dostrzegali potrzebę rozwoju i inwestowania w inne gałęzie przemysłu, to wciąż podstawą było rolnictwo i zapewnienie sobie odpowiednich rynków zbytu płodów rolnych.

Z wielkopolskim rolnictwem nierozerwalnie wiążą się takie branże jak cukrownictwo i gorzelnictwo. Dobra pozyskiwane z przetwarzania masowo uprawianych na tych terenach buraków cukrowych oraz ziemniaków odgrywały znaczącą rolę jeszcze w czasach gospodarki niemieckiej – nie inaczej było po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Duże cukrownie znajdowały się w takich miastach jak Środa Wielkopolska, Gostyń, Szamotuły, Witaszyce, Żnin oraz Gosławice (na terenie „rosyjskiej” wielkopolski). Gorzelnie znaleźć można było w niemal każdym wielkopolskim miasteczku, a największe zakłady znajdowały się oczywiście w Poznaniu (słynny Akwawit) oraz w miastach powiatowych. Przy omawianiu wspomnianych branż nie można pominąć także Gniezna, jako jednego z większych ośrodków przemysłowych na mapie Wielkopolski. Jednak o roli i rozwoju gospodarki tego miasta przeczytać można w kilku innych materiałach, opublikowanych już na portalu. Tymczasem trzeba zaznaczyć, że obie te potężne branże przemysłu spożywczego, mimo doskonałego zaplecza i tradycji, w pierwszych latach wolnej Polski nie osiągały swoich szczytowych wyników produkcyjnych. Złożyło się na to wiele czynników, głównie jednak fatalne warunki pogodowe sezonów 1918/1919 oraz 1921/1922. Skutkiem tego wielkopolskie cukrownie osiągały zaledwie ok. 60% produkcji w porównaniu do kampanii przedwojennych – np. 1913/1914. Przemysł spirytusowy również notował spadki – nawet do 50% produkcji przedwojennej. Jednak mimo opisywanych trudności, przez cały okres II Rzeczypospolitej cukrownictwo i gorzelnictwo w Wielkopolsce należało do największych i najlepiej rozwiniętych w całym kraju

Na podkreślenie zasługuje główna myśl, która przyświecała gwałtownej reorganizacji i rozwojowi wielkopolskiego przemysłu lat 1918-1922. Wspomniano już o oderwaniu od niemieckiego organizmu gospodarczego oraz wojnie handlowej, która naznaczyła pierwsze lata niepodległości. Dodatkowo swe piętno odcisnęła wielkopolska specyfika regionu, złożonego głównie z wielu niewielkich miast, które w małych fabrykach produkowały asortymenty dla zaspokojenia własnych potrzeb i egzystowały w głębokiej symbiozie z obszarami wiejskimi, zamieszkiwanymi przez ponad połowę ludności w państwie. Wszystkie te czynniki złożyły się na całkowitą dominację koncepcji krajowej oraz regionalnej samowystarczalności w polskim i wielkopolskim myśleniu, planowaniu gospodarczym. Wiadomo już, że w regionie powstały wtedy nieobecne wcześniej branże poszczególnych gałęzi przemysłu oraz że w wielu z nich – jak w przypadku elektrotechniki – trzeba było bazować na raczkującej polskiej myśli technicznej. Były to skutki właśnie nastawienia na samowystarczalność. Kapitał pochodził z polskich instytucji, inwestorzy i właściciele skupiali się przede wszystkim regionalnie, a produkcja większości branż rozmaitych gałęzi przemysłu była ukierunkowana głównie na zaspokajanie potrzeb lokalnych lub, co najwyżej, ogólnopolskich. Warto zaznaczyć, że w przypadku wielu regionalnych małych i średnich przedsiębiorstw oraz fabryk zarówno w pierwszych latach niepodległości, jak i później około 70% produkcji było konsumowane lub użytkowane właśnie w Wielkopolsce. Tego typu nastawienie miało swoje plusy, ale działało też mocno ograniczająco. Z drugiej strony zbyt szybka jego zmiana nie była możliwa, gdyż niesprzyjające warunki międzynarodowe, konflikty zbrojne toczone w latach 1918-1921 i słabość młodego polskiego państwa dość mocno ograniczały pole manewru. Konkurowanie na rynkach zagranicznych z doskonale prosperującymi, znanymi i bogatymi firmami było niemożliwe. Nieregulowane wpuszczenie na polskie ziemie zagranicznego kapitału równałoby się natomiast z samobójstwem gospodarczym. Tymczasem Polacy mieli ogromne aspiracje i przeszło wiekowy głód znaczenia i wielkości, na którego zaspokojenie szanse pojawiły się dopiero w tym burzliwym okresie. Jednak możliwości Wielkopolan, choć duże, to nie były nieograniczone.

Koncepcja samowystarczalności miała również swoje duże minusy i niedociągnięcia. Jednym z symboli tych niedociągnięć, jak i wielkich aspiracji przemysłowych Poznania i całej Wielkopolski, była utworzona w roku 1920 Wielkopolska Huta Miedzi. Budynki przemysłowe ulokowano w podpoznańskim Rudniczem. Niedługo później utworzono w tamtym rejonie specjalne osiedle mieszkalne dla pracowników huty. Aspiracje były ogromne – szumne zapowiedzi głosiły, iż huta miedzi stanie się symbolem suwerenności gospodarczej Wielkopolski, niezależności od Niemców, którzy przez ponad sto lat dławili potencjał gospodarczy Polaków. Przemysł ciężki był powszechnie uznawany za podstawę dla silnego i niepodległego państwa. Zatem jasne było, iż w Poznańskiem budowę hut uniemożliwiali jedynie Niemcy. Trzeba było więc nadrobić zaległości. Szybko uruchomioną Wielkopolską Hutę Miedzi zaopatrywano w surowiec pochodzący przede wszystkim z rozmaitych odpadów – głównie łusek z pól bitewnych, na których do niedawna toczyła się I wojna światowa, jak również tych, będących świadkami walk o polską niepodległość. Zapotrzebowanie na miedź i mosiądz, zwłaszcza ze strony Wojska Polskiego znajdującego się od 1918 roku w nieustannej walce, wydawało się wystarczającym rynkiem zbytu. Tymczasem, niedługo po uruchomieniu produkcji w lipcu 1920 roku, wystrzały na froncie wojny polsko-bolszewickiej ucichły, zwiastując kłopoty dla huty. Łatwo dostępnego powojennego surowca szybko zabrakło i okazało się, że lokowanie zakładu w regionie pozbawionym naturalnych złóż tego surowca nie było najlepszym pomysłem. Próbowano ratować się importem z Anglii i Szwecji, jednak wskaźniki ekonomiczne były nieubłagane. W ciągu pierwszego roku funkcjonowania, do lipca 1921 roku, koszty produkcji wzrosły o 500%, co przypieczętowało los huty, która ostatecznie zbankrutowała, dyrektor zaś popełnił samobójstwo. Na szczęście w tamtym momencie, aby uniknąć powtórki, wstrzymano budowę drugiego analogicznego zakładu, który miał powstać w Czempiniu. Warto wspomnieć, że na terenie opisywanego Rudniczego działało z powodzeniem kilka cegielni.

Ten przykład niefortunnej inwestycji na szczęście jest dość odosobniony i może odgrywać rolę pewnego kontrastu. Jednak nie zmienia faktu, że w przeważającej większości wielkopolskie przedsiębiorstwa i fabryki dobrze rozwijały się w latach 1918-1922 i później. Klejnotem koronnym przemysłu naszego regionu są znane w całej Polsce Zakłady Metalowe im. Hipolita Cegielskiego, sięgające swoją historią jeszcze do połowy wieku XIX, kiedy produkcja ukierunkowana była na zapotrzebowanie wielkopolskiego rolnictwa. Dla tego zasłużonego i wielkiego przedsiębiorstwa początek dwudziestolecia międzywojennego też był okresem intensywnego rozwoju. Od 1918 do 1923 roku jego kapitał akcyjny zwiększył się z przeszło 2,2 miliona marek polskich do 4,8 miliona. Co prawda, biorąc pod uwagę inflację, wynik ten zdaje się mniej imponujący, ale trzeba pamiętać, że Zakłady Cegielskiego przez cały czas prowadziły inwestycje, zwiększając swoją wartość. Między rokiem 1919 a 1922 odkupiono od dawnych niemieckich właścicieli kilka mniejszych firm na terenie Poznania oraz poza nim. W ten sposób „Cegielski” dysponował nie tylko zakładami metalowymi, ale i cegielnią w Chodzieży, tartakiem w nadnoteckim Ujściu i fabryką narzędzi rolniczych w Inowrocławiu. Łącznie w 1922 roku dziewięć oddziałów Zakładów im. Hipolita Cegielskiego zatrudniało na terenie Poznańskiego około 4000 pracowników. Legendarne wielkopolskie przedsiębiorstwo wyróżniało się także innowacyjnością i otwarciem na szeroki rynek. Nadal zaopatrywano wielkopolskie rolnictwo w maszyny rolnicze, ale produkowane w „Ceglarzu” wagony i lokomotywy zaspokajały głód rynku ogólnopolskiego. Niestety, zamówienia rządowe nie wykorzystywały w pełni ogromnych możliwości Zakładów Metalowych, a konkurencja za granicą była zbyt wielka – tymczasem w Poznaniu mogło powstawać nawet 2400 wagonów kolejowych rocznie. W innym wielkopolskim mieście – Ostrowie – również funkcjonowała fabryka wagonów kolejowych o sporych mocach produkcyjnych.

Nie sposób w krótkim materiale opisać cały potencjał przemysłowy wielkopolski w pierwszych latach niepodległości. Każda gałąź przemysłu, dzieląca się na szereg rozmaitych branż, prezentuje ciekawe pole do badań i dociekań oraz bezcenne źródło wiedzy na temat historii naszego regionu w niezwykle interesujących latach 1917-1922. Wizerunek ten dotyczący zarówno poruszonego tu przemysłu elektrotechnicznego, metalowego, spożywczego, jak i innych napawa dumą. Warto zainteresować się innymi wspaniale rozwiniętymi w Poznańskiem branżami przemysłu chemicznego, poligraficznego, skórzanego, papierniczego, tytoniowego itd. Niestety oblicze wielkopolskiego przemysłu zaprezentowane w treści artykułu – prężnie rozwijającej się, rozpędzającej machiny, nasmarowanej entuzjazmem, wolnością i kapitałami społeczeństwa został gwałtownie zachwiany w roku 1923, kiedy to całą Polskę nękała hiperinflacja, problemy gospodarcze i kryzys, których rozwiązania bardzo często okazywały się trudne i bolesne. W krótkim czasie bardzo wiele z tych przedsięwzięć, instytucji, firm i idei uległo zmianie, dostosowując się do nowej rzeczywistości. Jednak wątpliwości nie ulega, iż odegrały one ogromną rolę w tworzeniu polskiego państwa w najcięższym okresie, zapewniając mu pewny start. Natomiast obraz systemu gospodarczego naszego regionu w drugiej połowie lat 20. oraz w okresie późniejszym są już materiałem na inną opowieść.

Autor:
Maciej Elantkowski

Bibliografia:
1. Buławski R., Koźlikowski S. Wiadomości statystyczne z zakresu statystyki gospodarczej byłej dzielnicy Pruskiej, Poznań 1922;
2. Czubiński A. Wielkopolska w latach 1918-1939, Poznań 2000;
3. Encyklopedia historii gospodarczej Polski do roku 1945 red. A. Ajnenkiel, Warszawa 1981;
4. Kamosiński S. Przemiany w strukturze przemysłu wielkopolskiego w latach 1918-1939, Poznań 2008.

Skip to content