Zgodnie z ustaleniami traktatu wersalskiego, kończącego formalnie I wojnę światową, Niemcy zobowiązały się do zwrócenia Polsce części Pomorza. Jego ratyfikacja jednak przez bardzo długi czas się przeciągała. Ostatecznie parlament niemiecki ratyfikował traktat 10 stycznia 1920 r. Zgodnie z jego postanowieniami po siedmiu dniach rozpoczęło się przejmowanie Pomorza przez Polskę. Do 17 stycznia odbywały się jeszcze w Toruniu uroczystości pożegnalne organizowane przez różne niemieckie organizacje i stowarzyszenia. Ich kulminacyjnym momentem było ekumeniczne nabożeństwo w kościele garnizonowym św. Katarzyny. Jednak już wtedy nad porządkiem i bezpieczeństwem czuwała polska Straż Ludowa. Ostatni oddział niemieckiego garnizonu opuścił Toruń ok. godz. 8:00 18 stycznia. Na Pomorze stopniowo wkraczały wojska polskie pod dowództwem gen. Józefa Hallera. 18 stycznia oddziały Pomorskiej Dywizji Strzelców weszły do Torunia – stolicy nowego polskiego województwa pomorskiego.

Nowa rzeczywistość polityczna oznaczała także nowe możliwości gospodarcze. Pomorze przestało być częścią obszaru gospodarczego Rzeszy Niemieckiej. Wymuszona zerwaniem więzi ekonomicznych z Niemcami zmiana kierunku przepływu towarów była nieuchronna. Cały kraj ogromnym wysiłkiem odbudowywał zniszczenia wojenne, a jego potrzeby, podobnie jak potrzeby obywateli, były tylko w części zaspakajane. W Wielkopolsce i na Pomorzu nastąpiła żywiołowa ekspansja polskich przedsiębiorców na całym rynku produkcyjnym. Niemcy opuszczali ziemie, przyznane traktatem wersalskim Polsce, często nieomal w panice. Była to niepowtarzalna szansa dla przedsiębiorczych osób, zwłaszcza jeśli dysponowały jakimś kapitałem. Wszelkiego rodzaju firmy przechodziły z rąk do rąk niejednokrotnie sporo poniżej swojej wartości. Bardzo liczni optujący za Niemcami obywatele nie chcieli nowej – słowiańskiej rzeczywistości. Spieniężali, co tylko mogli i wyjeżdżali na zachód. Nadeszły czasy, kiedy złoto czekało na zuchwałych, zwłaszcza jeśli mówili po polsku. W nurt rwącego potoku zmian weszli, między innymi przedsiębiorczymi ryzykantami, również bracia Dalkowscy: Ludwik i Roman – bohaterowie tej opowieści.

Tu jednak musimy cofnąć się w czasie.

Ludwik DALKOWSKI, starszy z braci, urodził się 18 VII 1884 r. w Lwówku w powiecie nowotomyskim (zmarł 26 maja 1964 r. w Toruniu). Jego rodzicami byli Michał Dalkowski i Marianna z domu Pietruszak (Pietrucha), córka Wojciecha i Zuzanny z domu Mendel. Michał był z zawodu murarzem, samodzielnym majstrem, najwyraźniej dobrym w swoim zawodzie. Rodzina przenosiła się bowiem kilkukrotnie z miejsca na miejsce, podążając za kontraktami budowlanymi ojca. Jego dzieci przychodziły na świat w rodzinnym Turowie, Lwówku i Strzyżminie w gminie Chrzypsko Wielkie. Rodzice zadbali o jego praktyczne wykształcenie. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczył się zawodu gorzelnika – destylatora. Wiadomo, że praktykował jako destylator w kilku wielkopolskich firmach. W latach 1902-1904 w firmie B. Szczerkowski z Uzarzewa. Później w latach 1904-1905 w firmie Pani Berthy Lange w Poznaniu. Kolejne doświadczenia zdobywał od czerwca do października 1905 r. w firmie Franza Jesse, w Poznaniu przy Kaiser-Wilhelmstr 12. Dosłownie 10 dni później rozpoczął odbywanie obowiązkowej służby wojskowej w armii pruskiej w szeregach 10. Kompanii 4. Brandenburskiego Pułku Piechoty Wielkiego Księcia Fryderyka Franciszka II von Mecklenburg-Schwerin (Infanterie-Regiments Grossherzog Friedrich Franz II, Meklemburg – Schwerin). Z wojska został zwolniony 26 sierpnia 1907 roku. Po odbytej służbie wojskowej nadal podnosił kwalifikacje zawodowe. Praktykował w Buku jako destylator od 1 października do 30 września 1908 r. w firmie L. Knechte. Później przeniósł się do Poznania. Był człowiekiem aktywnym i pryncypialnym. W 1909 roku został członkiem Sodalicji Młodzieży Kupieckiej w Poznaniu.

W październiku 1909 roku nabył od Stefana Rojdy, zamieszkałego w Poznaniu przy Schrodkamarkt 4 (Rynek Śródecki), restaurację wraz z destylarnią. Tam otworzył Fabrykę Likworów, Destylację i Hurtownię Alkoholi „Zum Kronprinzen”. Pod adresem Ostrówek 10/11 (Śródka 10/11) prowadził destylarnię i restaurację. Śródka była niegdyś odrębnym od Poznania miasteczkiem. Chociaż na początku XX w. zrosła się już z miastem, to mieszkańcy Środki stanowili społeczność specyficzną, odróżniającą się od ludności zamieszkującej inne dzielnice. Było wówczas zaledwie kilka ulic, a niektóre z nich były niezabudowane. Mimo to mieszkało tam, według spisu z 1910 roku 3019 osób. Rok po usamodzielnieniu się zawarł w Ostrorogu związek małżeński z Walentyną Paschke (ur.13.02.1891 Ostroróg [Scharfenort] zm.22.12.1955 Toruń). Interes poznański zaowocował przynajmniej jedną unikalną recepturą trunku sprzedawanego pod marką Dalkowski.

Jednak zakup lokalu na Śródce najwyraźniej nie był trafiony. Czy to z powodu specyfiki lokalnego rynku, czy może wskutek jakiegoś nieznanego nam nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, czy też, co jest równie prawdopodobne, w pogoni za marzeniami w 1913 roku Dalkowski z rodziną wyjechał do Ameryki.

Jak wszyscy Polacy udający się na emigrację do Stanów Zjednoczonych, po przybyciu na miejsce rzucił się w wir pracy. Komunikatywny, a w sferze wszelkich napojów alkoholowych także profesjonalny i kompetentny, szybko znalazł zatrudnienie w zawodzie. Nie wiemy, jak dokładnie przebiegała jego kariera zawodowa. Jednak z zachowanych materiałów wyłania się obraz fachowca doskonale radzącego sobie na rynku pracy.

Był głównym przedstawicielem na stan Michigan firmy D. Wróblewski – Manufacture of Medical Wines, Calvary Wines and Patent Medicines. Legitymował się jako przedstawiciel Samaritan Co. (Manufacturing Chemists) w Detroit, stan Michigan. Jakiś czas pracował jako menadżer firmy J. Berger Liquor House w Detroit. Reprezentował także w Detroit S. Dycyan Company, Polską Fabrykę Miodu i Wina Ziołowego. W okresie pobytu w USA był czynnym członkiem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, Gniazdo Detroit i hojnie wspierał je datkami. W czasie I wojny światowej sprawował honorowo funkcję oficera werbunkowego dla polskiej ochotniczej armii we Francji. W opinii, jaką wystawili mu już po powrocie do Polski (Podgórz koło Torunia, Kasyno Oficerskie Artylerzystów) były prezes Związku Polaków z Ameryki w Polsce, emerytowany nauczyciel, były członek Sokoła w Ameryce panowie: Stanisław Krzyżanowski i Wincenty Śmiałowski czytamy:

Pan Ludwik Dalkowski jest nam dobrze znany jako gorliwy bojownik o niepodległość Polski oraz gorący patriota, nieszczędzący funduszów na wszelkie akcje walki o niepodległość Polski i przysłużył się dobrze do odzyskania Wolnej i Niepodległej Polski.

Rzeczywistość gospodarcza potrafi zaskoczyć nawet najbardziej przewidujących biznesmenów. Nasz bohater zderzył się ze zmianą rzeczywistości, której nie mógł przewidzieć chyba nikt. Zatroskany nadmiernym spożyciem alkoholu w kraju Senat Stanów Zjednoczonych zaproponował 18 grudnia 1917 r. przyjęcie 18. Poprawki do Konstytucji. Idea została poparta przez 36 Stanów i ratyfikowana 16 stycznia 1919 r. Narodowa Ustawa o Prohibicji została uchwalona przez Kongres mimo weta prezydenta Woodrowa Wilsona 28 października 1919 roku i ustaliła definicję prawną alkoholi oraz kary za ich produkcję. Ustawa zakazywała sprzedaży alkoholu oraz jego produkcji i transportu. Cały przemysł gorzelniano-destylacyjny, w którym od początku swojej zawodowej aktywności pracował nasz bohater, zniknął, a właściwie zszedł do podziemia.
Tymczasem w Polsce po odzyskaniu niepodległości produkcja alkoholu była niewystarczająca. Było go mało i był dość drogi. Władze nie patrzyły przychylnie na jego rozwój. Na drodze nadmiernemu rozpijaniu się społeczeństwa postawiono pewne bariery prawne, ale były one raczej rodzajem administracyjnej uciążliwością niż przeszkodą.
Dla konsumentów utrudnieniem była polityka antyalkoholowa. Ustawa z 1920 roku ograniczała sprzedaż alkoholu w poszczególne dni – soboty i niedziele, święta, dni targowe, w czasie jarmarków, poboru wojskowego i innych. Ograniczono także liczbę punktów sprzedaży wódki do jednego na 2500 mieszkańców. Jednak wszystko to, co ogranicza konsumenta, otwiera szerokie pole popisu dla dostawcy poszukiwanego dobra. Pozbawiony przez amerykańską prohibicję pracy w zawodzie Ludwik Dalkowski dostrzegł tę szansę. Mieszkał i pracował w Ameryce dostatecznie długo, aby widzieć ogrom otwierających się możliwości, miał też wystarczający kapitał i odwagę. Dnia 8 kwietnia 1921 roku w Konsulacie Polskim w Detroit w stanie Michigan Ludwik otrzymał Polski Paszport i wyruszył w podróż po złote runo. Po miesiącu był już w Polsce. Odpowiadając na namowy młodszego brata czy też poszukując znanych punktów zaczepienia w nowych realiach, jako miejsce zamieszkania wybrał Toruń, miasto garnizonowe. Tu bracia wspólnie postanowili skorzystać z nadarzającej się okazji, wiedzy oraz doświadczenia Ludwika. Jeszcze w 1921 roku został sfinalizowany zakup fabryki wódek i likierów Graffa, mieszczącej się w Toruniu przy ul. Królowej Jadwigi 16. Marka „Dalkowski” ponownie pojawiła się na rynku.

Bracia Ludwik i Roman Dalkowscy, korzystając z przywiezionego z ameryki kapitału, w krótkim czasie doprowadzili przedsiębiorstwo do rozkwitu. Stworzyli wytwórnię, w której udało im się połączyć rodzinny biznes z autentyczną pasją i tradycją wytwarzania znamienitych trunków. Wytwórnia L. Dalkowski i Spółka oferowała między innym, zapewne korzystając z tradycji poprzedników, lokalnie popularną wódkę ziołową pod nazwą Bonne Kamp – krople gorzkie żołądkowe.

Co ciekawe, marka ta miała znak ochronny w postaci… pomnikowej figury Mikołaja Kopernika (etykietę tę, podobnie jak inne dla Dalkowskich, wykonała znana w Toruniu Drukarnia i Zakład Chromolitograficzny Edwarda Stefanowicza). W reklamach z 1922 roku odnajdujemy firmę Dalkowski Ludwik, Toruń, Fabryka Wódek POLLABEL. Produkowano z sukcesem coraz szerszy asortyment, a firma umacniała się na lokalnym rynku.
Po dwóch latach zakład został przeniesiony do nowych pomieszczeń. Rozwój firmy i zmiany organizacyjne w niej zachodzące można prześledzić, analizując ogłoszenia prasowe.

Od 1923 roku firma mieściła się przy ul. Strumykowej 5/7 i nazywała się: Fabryka Wódek i Likierów Bracia Dalkowscy, Destylarnia i Miodosytnia. Od początku firma zbierała najlepsze receptury na trunki, dokumentowała swój rozwój i zdobywała kolejne patenty. W kolejnych latach zmieniała się nazwa, a być może, czego ze względu na brak akt sądowych nie można opisać, także skład wspólników. Firmę odnajdujemy pod różnymi „szyldami”, pod ciągle tym samym adresem na Strumykowej w Toruniu: Fabryka Wódek Dalkowski i S-ka, Toruń, ul. Strumykowa; L. Dalkowski i Ska. Fabryka Wódek w Toruniu; L. Dalkowski i spółka; L. Dalkowski, Fabryka Likierów, Toruń; Bracia Dalkowscy, Destylarnia, Fabryka Likierów, Miodosytnia Warszawa – Łuniniec.

Tu warto omówić lokalizację części aktywności biznesowej braci Dalkowskich w Łunińcu na wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Ta lokalizacja związana jest z niezwykle ciekawym epizodem o nazwie Neosarmatia lub Neo-Sarmatia z siedzibą w Warszawie przy Marszałkowskiej 51. Towarzystwo Handlowo-Przemysłowe spółka z ogr. odp. powstało w 1920 roku pod nazwą Sarmatia. Kapitał założycielski wynosił 100.000 marek. Wspólnikami byli: Mikołaj Dolanowski, adwokat, właściciel domu w Odessie; Władysław Dolanowski, kupiec z Odessy; Grzegorz Stefanow, Ormianin z Kiszyniowa, były obywatel ziemski; Krzysztof Siedlecki, z Kamieńca Podolskiego, oficer sztabu generalnego polskiego, właściciel domu w Kamieńcu; Władysław Grzybowski, adwokat, były sędzia; Feliks Przybylski, były sekretarz konsulatu polskiego w Odessie. W maju 1921 roku kapitał został podwyższony do 5.000.000 marek a nazwa zmieniona na Neo-Sarmatia.

Stało się tak zapewne wówczas, kiedy Dalkowscy przystąpili do tej spółki. Firma operowała na terenie określanym w reklamach: Toruń – Warszawa – Łuniniec (ob. Białoruś). Jak czytamy w raporcie sporządzonym przez wywiadownię gospodarczą:

Nie są to kupcy-fachowcy, jednak mają opinię dzielnych ludzi, pracowitych i starających się interes prowadzić na solidnych podstawach. Mają duże stosunki w sferach wojskowych i w Besarabii. Działalność firmy obejmowała: hurtowy handel wódkami, dostawy wszelkie aprowizacyjne dla armii i magistratów. Firma urządza fabrykę wódek w Łunińcu na Kresach. Jest tam już hurtownia wódczana w Łunińcu oraz w Korcu, są filie w Korcu i Kiszyniowie. Prowadzi się handel z Besarabią i Rumunią.

Jednocześnie jako instytucję wcieloną do Neo-Sarmacji firma posiadała ajencję kino-filmową pn. Orient, w tym samym lokalu oraz ajencję telegraficzno-prasową Orient.

Interesy prowadzone na ogarniętym pożogą wojenną i zawieruchami politycznymi południowym wschodzie Europy i wschodnich kresach z pewnością były bardzo dochodowe, ale też i niezwykle ryzykowne. Rozwój sytuacji politycznej wkrótce odciął przyłączone do Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich obszary od wszelkiej prywatnej aktywności biznesowej, znacznie ograniczając możliwości współpracy międzynarodowej. W tym czasie na mocy poufnego porozumienia Neo-Sarmatia – w zamian za stosowne dofinansowanie – zobowiązała się do rozpowszechniania na obszarze swojej aktywności informacji przygotowanych przez Oddział II Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego, a służących realizacji interesów politycznych Rzeczpospolitej. Ten sensacyjny wątek to jednak materiał na zupełnie inną opowieść.

Z biegiem lat w przemyśle destylacyjnym rosła konkurencja. Duża liczba wytwórni sprawiała, że producenci prześcigali się w tworzeniu nowych trunków. Dostępna gama wódek gatunkowych była wówczas znacznie bogatsza niż dziś – największe zakłady (np. Kasprowicz w Gnieźnie) wytwarzały ok. 100 gatunków wódek i likierów.

Bracia Dalkowscy prowadzili wówczas, jak czytamy w reklamach: destylarnię, rozlewnię, fabrykę wódek i likierów oraz miodosytnię. Dla sprzedaży butelkowej uruchomiono sklep przy ul. Królowej Jadwigi 16 wejście z ul. Małe Garbary. Jako specjalność polecała marki: Samarytan, Gin, Detroit, Pomarańczowa Gorzka.

Firma nie tylko produkowała świetne trunki, ale także handlowała „prawdziwymi” winami francuskimi i hiszpańskimi oraz różnymi spirytualiami: ponczem, rumem i arakiem. Kiedy ostatecznie w 1924 roku utworzono Państwowy Monopol Spirytusowy, też na terenie byłej dzielnicy pruskiej, Dalkowscy mieli już nieźle rozkręcony interes. Ustawa pozostawiała produkcję alkoholu w rękach prywatnych, ale producenci byli zmuszeni do sprzedaży wyprodukowanego alkoholu państwu. Wyrób wódek czystych został zastrzeżony dla dyrekcji PMS. Prywatni przedsiębiorcy mogli produkować tylko wódki gatunkowe, destylaty owocowe, likiery, koniaki i inne. Regulacja ta ograniczyła asortyment produkowanych przez Dalkowskich wódek.

Najoględniej mówiąc, losy całego przemysłu produkującego napoje wyskokowe były całkowicie zależne od decyzji Ustawodawcy w kontekście wprowadzenia regulacji Państwowego Monopolu Spirytusowego. Garstka urzędników wzięła w ręce moc wykonawców i interpretatorów jego woli. Stało się tak pomimo dość powszechnego już wówczas w kręgach gospodarczych poglądu, że:

Wprowadzenie monopolu byłoby ostatnią i najgorszą drogą zarówno ze względów fiskalnych, jak i gospodarczych. […] Państwo ani pod względem technicznym, ani gospodarczym produkcji materialnej racjonalnie nie prowadziło i nie prowadzi. Produkty państwowe są gorsze i droższe, sam fakt zaś wprowadzenia monopolu spirytusowego byłby dowodem, że i w tej dziedzinie skarbowości wbrew ogólnemu doświadczeniu zamierzamy eksperymentować, wprowadzając Państwo poza właściwą sferą jego akcji.

Te zmiany nie dotknęły mocniej przedsiębiorstwa Dalkowskich. Ich profil produkcji doskonale wpasowywał się bowiem w jej ograniczenia. Jasna definicja wódki gatunkowej i możliwości jej produkcji wytworzyła jednak niekorzystny dla pozycji producentów stan prawny. Przekazanie decyzyjności w kluczowej dla finansów państwa dziedzinie urzędnikom nie wyszło niestety na dobre ani samemu monopolowi, ani obsługującemu go przemysłowi. Chociaż proces koncentracji i przejmowania firm przez Monopol przebiegał powoli, to widmo pozbawienia niezależności wisiało nad właścicielami jak katowski miecz. Jak donosiła prasa:

Wobec wstrzymania wykonania ustawy o monopolu spirytusowym, Dyrekcja Monopolu Spirytusowego, zmuszona zawiesić przejmowanie rozlewni na własny rachunek. W zmieniających się realiach Firma intensywnie ogłaszała się w lokalnej prasie.

Podobnie jak w latach ubiegłych bywa wymieniana na listach darczyńców na różne szlachetne cele, jednak darowane kwoty są raczej skromne. Wobec zmieniającej się sytuacji rynkowej narastała także presja ze strony konkurencji. Tradycyjnie konkurencyjna firma Wacława Maćkowiaka została przejęta przez „Sułtan i spółka” i rozpoczęła intensywną kampanię reklamową w Toruniu. Podobnie prężne działania podjął Feliks Miłowski – generalny reprezentant na Pomorze i Wielkopolskę jednego z największych producentów trunków w Rzeczpospolitej firmy J.A. Baczewski ze Lwowa. Inne przedsiębiorstwa z branży też nie zasypywały gruszek w popiele. W tej trudnej sytuacji rynkowej firma, poszukując nowych rynków zbytu i ugruntowania swojej reputacji produkcyjnej, otwarła się na rynek zachodni. W 1925 roku firma braci Dalkowskich otrzymała Złoty Krzyż Wielkiej Nagrody na wystawie światowej (Campionaria Mondiale) w Rzymie, m.in. za: Riesling oraz Vino Vermouth wyrób krajowy, L. Dalkowski e Comp. Toruńo.

W ogłoszeniach z 1925 znajdujemy kolejną odmianę nazwy firmy: L. Dalkowski spółka, Destylarnia i Fabryka Likierów. Zakład wyrabia jako specjalności likiery „Samarytan” i „Gin”. Prasa komplementuje:

Przedsiębiorstwo dzięki fachowemu i umiejętnemu kierownictwu, a w głównej mierze dzięki wytworom doskonałej jakości rozwija się coraz to pomyślniej. Firma posiada własną miodosytnię. Obecnie zatrudnia 20 pracowników. Mimo obecnego zastoju w handlu firma zatrudnia wszystkich dawnych swych pracowników.

Firma skupuje na własne potrzeby owoce wiśni i malin. Pomimo mglistych perspektyw funkcjonowała w miarę normalnie, a Ludwik Dalkowski rzucił się w wir pracy społecznej, samorządowej i politycznej. W 1925 roku kandydował w wyborach do Rady Miejskiej w Toruniu z listy nr 7. Obywatelskiego Bloku Pracy (Dalkowski Ludwik, kupiec, Rynek Nowomiejski 26) jednak bez powodzenia.

Dramaturgii rozwojowi wydarzeń dodało wygłoszone na posiedzeniu Sejmu 30 marca 1925 roku przez premiera Grabskiego przemówienie. Ten zakomunikował, że:

Rząd polski, po dłuższym badaniu dobroczynnych skutków, jakie spowodowała ustawa prohibicyjna w Ameryce i w krajach skandynawskich, powziął decyzję o zaprowadzeniu takiejże ustawy i w Polsce,
a to od 1 stycznia 1926 r.

Specjalna komisja, złożona z delegatów ministerstwa spraw wewnętrznych, skarbu i opieki społecznej opracowywała projekt odnośnej ustawy ramowej, którą planowano przedłożyć Sejmowi. Premier oświadczył także, że ustawa monopolowa była tylko pracą przygotowawczą, aby rząd, produkcję spirytusu ująwszy w zakres swego działania, tym łatwiej i przy tym mniejszym nakładzie finansowym prohibicję samą mógł przeprowadzić. Rząd wespół z ustawodawcą zafundował więc gospodarce prawdziwą huśtawkę planów, faktów i emocji. Ten brak stabilizacji nie mógł mieć korzystnego wpływu na rozwój potencjału firmy. Niestabilna sytuacja nie zmniejszyła jednak obywatelskiej aktywności Ludwika. W 1926 roku został wybrany drugim zastępcą męża zaufania Zakładu Ubezpieczenia Urzędników Prywatnych. W tym samym roku stał się członkiem Deputacji Leśnej Rady Miejskiej w Toruniu.

Firma działała pod zmienioną nazwą L. Dalkowski, Fabryka Likierów. Reklamowała swój nowy punkt sprzedaży detalicznej przy ul. Szerokiej 2 (narożnik ulicy Strumykowej), w którym oferowała spirytus leczniczy na cele domowe, wina krajowe i zagraniczne, koniaki i likiery.

Jeszcze przez cały sezon 1927 roku firma skupowała „w każdych ilościach” maliny i wiśnie, publikując liczne ogłoszenia w całej prasie pomorskiej. Nadzieje na rozwój firmy ostatecznie rozwiała kolejna regulacja funkcjonowania Monopolu Spirytusowego, która weszła w życie w 1927 roku na podstawie Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej.

Ograniczenia wynikające z ustawy o Polskim Monopolu Spirytusowym i jej późniejsze modyfikacje właściwie uniemożliwiły funkcjonowanie przedsiębiorstwa. W roku 1927 zostało ono postawione w stan likwidacji. Proces ten zakończył się w roku 1930 wraz z wyczerpaniem masy.

Wspólnikiem Ludwika był przez lata jego młodszy brat Roman Józef Dalkowski pseudonim „Dalko”, „Kozak”. Urodził się 22 lutego 1892 r. w Strzyżminie (powiat międzychodzki). Jako uczeń szkoły powszechnej uczestniczył w strajku szkolnym. Walczył w Powstaniu Wielkopolskim, jednak jego rola w nim jest nieznana. Z pewnością był jego uczestnikiem, a zważywszy na rocznik urodzenia, był ochotnikiem. Walczył w stopniu kaprala. Jedynym dowodem jego aktywności w czasie walk o niepodległość jest dyplom-patent na Odznakę Pamiątkową Wojsk Wielkopolskich numer D.162 wystawiony przez PKU Nowy Tomyśl 2 września 1921 r. Był więc żołnierzem walczącym na froncie zachodnim. Nie zachowała się jego teczka w Centralnym Archiwum Wojskowym, nie był też członkiem organizacji kombatanckich. Był natomiast członkiem Stowarzyszenia Byłych Uczestników Strajków Szkolnych Zachodniej Polski z lat 1901-07 (leg. nr 288). W latach dwudziestych został mianowany podporucznikiem rezerwy. Na początku lat dwudziestych zamieszkał w Toruniu. Tutaj prowadził wraz z bratem Ludwikiem Fabrykę Wódek i Likierów. W okresie międzywojennym Roman był działaczem Związku Oficerów Rezerwy, należał także do Bractwa Kurkowego i był zapalonym myśliwym. Jego późniejsza aktywność zawodowa, społeczna i konspiracyjna to temat na osobną opowieść. Po zajęciu Polski przez Niemców został aresztowany i po śledztwie w dniu 10 marca 1941 r. osadzony w Obozie Koncentracyjnym Stutthof (numer obozowy 10528). Gestapo prawdopodobnie nie wiedziało o jego przynależności do konspiracji, skoro proponowało mu przez żonę, Marię, zwolnienie w zamian za podpisanie Volkslisty. Zmarł 9 września 1942 r. zakatowany przez wachmana Lutza za wydawanie z obozowego magazynu do kuchni kleju, zrobionego z mączki kasztanowej (dekstryna), którym zagęszczano wodnistą zupę, podnosząc jej wartość kaloryczną.

Źródła: APP, zesp. 1887, syg. 31, s. 177; zesp. 1919, syg. 220, s. 66;
Chalasz R. Dalkowski Roman Józef (1892-1942) pseudonim „Dalko”, „Kozak” w: Wielki Almanach Powstańczy Ziemi Sierakowsko – Międzychodzkiej 1918-1921, s. 233-235; Chalasz R., Historia Sierakowa Napisana Szkłem – maszynopis, Sieraków 2018; Chalasz R., Dalkowscy – historia z prohibicją w tle – maszynopis, Sieraków 2020; Dwudziestopięciolecie Kupieckiej Sodalicji Marjańskiej w Poznaniu: 1900-1925, s. 19; Warkoczewska M. Mieszkańcy Środki w roku 1913 (Na podstawie Księgi Adresowej na rok 1914) w: Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr 1 ; Śródka, Ostrówek, Św. Roch; Libera P. Równia Pochyła. Kilka Słów o Jakości Alkoholu w Polsce XX Wieku; Przegląd Gorzelniczy – Organ Wydziału Gorzelniczego. 1905 R.11 nr 10; Such R., Po kropelce na zdrowie i za pomyślność, w: Nowiny, 12 I 2008, s.10; Ustawa z dnia 31 lipca 1924 r. o monopolu spirytusowym. Dziennik Ustaw Nr 78, Poz. 756; Pomorze i Gdynia: dwutygodnik gospodarczy, Grudziądz, R. 2, nr 22 (1 XII 1930); Słowo Pomorskie nr 267, 1922; nr 98 1923 r.; nr 242, 1923, s. 5; nr 34 z 1924; nr 200 1926; Tygodnik Handlowy, R. 5, 1923, nr 17; R 9, 1927, nr 18; Gazeta Handlowa, R. 1 (1926) nr 6; Gazeta Kresowa, Równe, Łuck, Kowel R. 1, R. 1, nr 5, 30 IX 1922, s. 1; nr 19 21 października 1922, s. 4; Tygodnik Toruński 1925, R. 2, nr 38, s. 4; 1926, R. 3, nr 40, s. 4; 1926, R. 3, nr 6, s. 3;
Express Pomorski, 1924.12.21, R. 1, nr 220, s. 4; 1924.12.28, R. 1, nr 225, s. 4; 1925.01.27, R. 2, nr 27, s. 4; Hallerczyk. Organ Związku Hallerczyków 1925.05.05 R.3 nr 9, s. 18;
Ziemia Pomorska, 1926.07.22, R. 2, nr 84, s. 4; 1926.08.03, R. 2, nr 89, s. 4;

Skip to content