Fot. Archiwum wyd. Kwartet, Muzeum Kraszewskiego

Myśląc o literackiej mapie Polski, mamy zwykle przed oczami dzieła przedstawicieli Młodej Polski i awangardy o Krakowie, Witkacego w Zakopanem czy Tomaszów Tuwima. Warto jednak nieco ją rozszerzyć np. o poznańską Wildę. Za sprawą sagi Małgorzaty Musierowicz za najbardziej literacką dzielnicę tego miasta uchodzi nie ona a Jeżyce. Chciałabym jednak pokazać, że ta stara robotnicza dzielnica, była natchnieniem dla wielu artystów i artystek. Zapraszam na serię wycieczek po Wildzie śladami pisarek i pisarza, podczas których przekonamy się, że, myśląc o literackim Poznaniu, niekoniecznie musimy mieć przed oczami jedynie cykl Musierowicz. Wbrew utartemu schematowi zwiedzania tego miasta śladami książkowych bohaterów, zagłębimy się w opisy Wildy. W pierwszej części wraz z Marią Rudowicz będziemy podążać śladem przedstawicielki proletariatu dwudziestolecia międzywojennego. W następnej, która ukaże się za miesiąc, pójdziemy tropem Bianki Rolando, poetki w XXI wieku opłakującej śmierć wildeckich Żydów oraz Macieja Płazy i stworzonej przez niego alternatywnej historii dzielnicy jako miejsca fermentu sianego przez artystyczną bohemę.

Maria Rataj, właściwie Marianna Rudowicz, była autorką wspomnień z przedwojennego Poznania zatytułowanych Grzeszne miasto. Lucyna Marzec, wykładowczyni na poznańskiej polonistyce, stwierdziła, że ze względu na brak zachowanych materiałów, jej biografia nie jest materiałem na książkę, a jedynie artykuł.[1] Pisarka urodziła się 6 lipca 1918 roku w Kaliszu, zmarła 8 czerwca 1995 w Poznaniu. Jej matka była Niemką, a ojcem Polak. Pochodzenie skazało ją więc na powojenny ostracyzm. Na początku lat 50. XX w. rozpoczęła pisanie pamiętnika okresu dwudziestolecia międzywojennego i okupacji niemieckiej w Poznaniu. Dzięki pomocy eseisty i publicysty Aleksandra Rogalskiego dostała stypendium Związku Literatów Polskich. Nigdy nie została przyjęta do samego związku, co uzasadniano niewystarczającym dorobkiem literackim. Pamiętnik ukończyła w 1956 roku. Zdzisław Romanowski zredagował go: dokonał skrótów i zmian stylistycznych, a także usunął sporą część tekstu. Uczynił to ze względów politycznych oraz obyczajowych. W ten sposób skrócił dzieło Rudowicz o ponad połowę, usunął m.in. opisy połogu, skrajnej biedy czy homoseksualne romanse. Jarosław Iwaszkiewicz uważał, że skróty te zostały wykonane nieumiejętnie i znacząco obniżają poziom utworu.

Wspomnienia ukazały się drukiem w 1962 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Książka okazała się bestsellerem, w ciągu czterech miesięcy sprzedano 10 tysięcy egzemplarzy. Iwaszkiewicz napisał pochlebną recenzję, a Józef Ratajczak nawet entuzjastyczną. Pomimo tak pozytywnej recepcji zarówno zwykłych czytelników, jak i uznanych krytyków, jej wspomnienia nie stały się częścią poznańskiego kanonu. Magdalena Bednarek, uczona związana z UAM komentuje ten fakt: „Głos z marginesu został zmarginalizowany. A szkoda, bo proletariackie i kobiece oblicze Poznania, jako rewers tego mieszczańskiego i męskiego, wydaje się nieodzowne”[2]. Spróbujmy więc, korzystając z tego, że książka Rataj została ponownie wydana w 2007 roku, tym razem już bez skrótów, przyjrzeć się miastu z perspektywy artystki.

Pamiętnik Rataj nie jest peanem na cześć gospodarnego, czystego, zadbanego, bogatego i pracowitego Poznania, jakie możemy znaleźć w utworach Zakrzewskiego, Kędzierskiego czy Mottego. Artystka opisuje los tych, którzy, jak sama podkreśla: „znają nędzę, ból, smutek, rozpacz i żal”. Czytamy: „Pamiętnik mój jest prosty i trochę być może obcesowy, nie ma w nim pięknych wybujałych słów, lecz za to jest prawdziwy”. Jednak to te „pełne wybujałych słów” utwory autorstwa wspomnianych wyżej wykształconych i majętnych mężczyzn stały się częścią kanonicznej opowieści o mieście. Wspomnienia zaś Rataj, która do szkoły chodziła tylko przez kilka lat, gdyż nie było to dobrze widziane w środowisku, w jakim oprócz jej cierpiącej na chorobę alkoholową matki, niemal nikt nie potrafił czytać i pisać, kłóciły się z obowiązującą inteligencko-mieszczańską narracją. Autorzy uznanych wspomnień o mieście: Zakrzewski, Motty i Kędzierski odebrali staranną edukację, są odpowiednio profesorem, lekarzem i dziennikarzem. Narratorka pamiętnika Rataj, zamiast chodzić do szkoły, zarabiała sprzedając aptekarzowi własnoręcznie uzbierane robaki czy służąc krawcowej za manekin. Jako dorosła wykonuje niezbyt dobrze płatne prace, bywa nawet bezdomną. Opis miasta z perspektywy uprzywilejowanych mężczyzn jest ważną częścią wiedzy o nim. Dzięki posiadanej wiedzy, do której dostępu nie miała Rudowicz, zaznajamiają nas oni z historią miasta, jego ulic, pomników czy walki o niepodległość. Autorka Grzesznego miasta opisuje natomiast życie ubogich w pogardzanej dzielnicy. Dopiero kiedy nasza wiedza o Poznaniu będzie składać się zarówno z wysublimowanych opisów jego piękna, jak i z książki o losach dziewczynki żyjącej w tak wielkiej nędzy, że współczujący jej doktor, zabiera ją czasami do szpitala, by mogła odpocząć w bezpiecznym i czystym miejscu, nasz obraz miasta stanie się pełniejszy. Nie możemy myśleć o historii Poznania zapomniawszy o stworzonym przez Rataj autobiograficznym opisie bohaterki mieszkającej w domu, gdzie za toaletę służy ustawione w kącie pokoju wiadro, którego zawartość jest wylewana, dopiero kiedy się całkowicie zapełni, a jak czytamy, nieuniknione jest oblanie sobie nią twarzy podczas schodzenia na podwórko po stromych schodach. Kiedy połączymy te dwa światy, otrzymamy wówczas pełny obraz miasta.

Wędrówka po Wildzie śladem dorastającej Marii zaprowadzi nas nad Wartę, tam pomiędzy dwoma mostami koczują bezdomni, tworząc dzikie osiedle:

Do tego czasu uważałam się za ostatnią nędzarkę, a jednak wobec tego, co ujrzałam, poczułam się burżujką. Otóż przytulone, jakby w dziwnej niemocy stały jedna przy drugiej, budy, budki, budeczki, lecz z czego je pobudowano, przechodziło ludzkie pojęcie. To wozy lub części, jakieś powyginane kawały blachy reklamowej, dykta, deseczki, glina, gips, darń. Tu i ówdzie lśniły kawały szyb, zastępując okna. Wyglądało to tak dziwnie i fantastycznie, że się zdawało, że przeniesiono nas w krainę złych baśni, gdzie dzieci olbrzymów próbowały nad brzegiem zbudować ludzkie osiedle. Lecz jeśli ktoś myśli, że te karykatury rozśmieszały, myli się, one przerażały, były widmem teraźniejszości i groźnym momentem przyszłości.

Jako dziecko Rataj sprzedaje nad wspomnianą rzeką dropsy, które najchętniej kupują od niej pedofile. Jednak nad Wartą znajduje się także plaża miejska, na której narratorka uwielbia spędzać czas, zaś kanoniczny kronik miasta, Zakrzewski odwiedza ją rzadko. Magdalena Bednarek przypuszcza, że dlatego, iż wybitny profesor miał dostęp także do innych rozrywek jak np. gra w piłkę, tenisa czy wycieczki. Bohaterka Grzesznego miasta, nie ma takiego wyboru. Co prawda może udać się także do kina. Czytamy: „Miałam dwie wielkie manie: łazęgostwo i kino. Lecz gdy łazęgować mogłam za darmo, z tym drugim było gorzej. Wolałam być głodna, niż nie pójść do kina”. Jednak to także okazuje się inną rozrywką niż ta dostępna dla mieszczańskiego kronikarza-inteligenta. Rudowicz nie mogła obejrzeć ambitnych filmów, grywanych w odwiedzanym przez Zakrzewskiego kinie „Słońce”. Jak pisze artystka „było zbyt pańskie”. „W tym to czasie poznałam filmy oświatowe wyświetlane w specjalnym kinie oświatowym przy Kaponierze”, choć pisarce nazwa oświatowe kojarzy się z nauką i stwierdza „zazdrościłam ekspedycjom i profesorom”, nie było to kino, w którym spędzałby popołudnia Zakrzewski. Bogaci mieszczanie chodzili do tych dla Rataj „zbyt pańskich”.

Fot. Archiwum wydawnictwa Kwartet, muzeum Kraszewskiego
Maria Rataj Archiwum wydawnictwa Kwartet, muzeum Kraszewskiego

Inną rozrywką dorastającej dziewczyny było przesiadywanie tam, gdzie jak pisze: „Z Górnej ku Dolnej Wildzie, w przedłużeniu ulicy Szwajcarskiej, wybudowano piękne, granitowe schody, oświetlone dwoma rzędami nowoczesnych lamp”. Rozmawiano tam o miejscowych romansach i biedzie. Jak czytamy „była tam nasza frajda”.

W ramach projektu „Ulice kobiet” w 2008 roku na skrzyżowaniu ulic Spychalskiego i Dolina stanął billboard, na którym przypadkowi przychodnie mogli wyszyć nazwisko Marii Rudowicz włóczką, aby została upamiętniona w pobliżu swojego domu, pomimo nieposiadania nazwanej swoim imieniem ulicy. Lucyna Marzec wraz ze współpracownicami z Pracowni Krytyki Feministycznej UAM oprowadzały po Wildzie wycieczki jej śladem. Magdalena Bednarek z tego samego ośrodka badawczego poświęciła jej dwa artykuły, a Marcin Kącki wspomina ją w reportażu Poznań miasto grzechu. Natalia Mazur napisała o niej artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Wszystko wskazuje na to, że dzięki wspomnianym działaniom ludzi kultury i nauki uda się nieco zmodyfikować kanoniczną opowieść o przedwojennym Poznaniu i znaleźć w niej miejsce na perspektywę inną niż męska czy inteligencko-mieszczańska. W ubiegłym miesiącu Komisja Kultury i Nauki pozytywnie zaopiniowała propozycje nadania imienia Rataj skwerowi na Wildzie. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie na sesji Rada Miasta. Niezależnie od tego, czy pisarce uda się tym razem zagościć w miejskiej przestrzeni, warto wypożyczyć z biblioteki Grzeszne miasto (cały nakład został wyprzedany) i udać się na Wildę, by pochodzić śladami artystki, dzięki której możemy poznać Poznań dotąd nieznany. Powtarzając sobie w duchu napisane przez nią słowa:

Nie kochałam nigdy nikogo aż tak jak właśnie to moje miasto. Z miłości też do niego pisze te wszystkie książki, bo chcę zerwać z tym mitem i zakłamaniem, chcę pokazać tym wszystkim z przekąsem mawiającym „prowincja”, że się mylą. Nie widzę powodu, aby rodowity Poznaniak miał się wstydzić za swój lumpenproletariat, za swoich apachów, czym się szczycą wszystkie stolice świata, nie wyłączając Warszawy z Czerniakowską. Jest to bowiem wprost nie do pomyślenia, aby stolica Wielkopolski licząca paręset tysięcy ludzi nie miała śmietniska, na które się wyrzucało z czystym sumieniem odpady ludzkości czy zła. A ponieważ w każdym z nas drzemie i dobro, i zło, ponieważ wszyscy literaci, poeci poświęcają dobru większość swoich prac, niech więc ja pozostanę przy moim, pokazując to zło z takiej strony, by je nie zechciał nikt naśladować.

A może czytelnicy „Wielkopolski Historycznie” postanowią porównać najnowsze wydanie książki z jej wersją okrojoną przez Romanowskiego, by samemu przekonać się, jakie opisane przez Rataj „zło” chciano przed Poznaniakami ukryć w wydaniu z 1962 roku, o którym to aktywiści, naukowcy i artyści w XXI wieku wciąż przypominają?

Przypisy

[1] L. Marzec, https://kulturaupodstaw.pl/julia-woykowska-wariatka-prowokatorka-emancypantka/ [dostęp: 11.08.2020], rozmowę przepr. K. Wajtaczak, 2018.
[2]M. Bednarek, Poznań z perspektywy: klasa i płeć społeczno-kulturowa jako kategorie kształtujące obraz miasta w pisarstwie wspomnieniowym w: „Porównania”. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, 11/2012. s. 217–231, , [dostęp online:2020-08-11].

Bibliografia

  • Bednarek Magdalena, Poznań z perspektywy: klasa i płeć społeczno-kulturowa jako kategorie kształtujące obraz miasta w pisarstwie wspomnieniowym w: „Porównania”. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, 11/2012. s. 217–231, , [dostęp online: 2020-08-11].oznań 2007.
  • Kącki Marcin, Poznań. Miasto grzechu, Czarne, Warszawa 2017.
  • Marzec Lucyna, https://kulturaupodstaw.pl/julia-woykowska-wariatka-prowokatorka-emancypantka/ rozmowę przepr. K. Wajtaczak, 2018, [dostęp online: 2020-08-11].
  • Mazur Natalia, Dziewczyna z Wildy, przez którą nie można spać, „Gazeta Wyborcza” 2014.
  • Rataj Maria, Grzeszne miasto, Kwartet, Poznań 2007.

Autor:

Agata Knopik

Skip to content