Iłła

Sołacki strumyk?

Dla większości Poznaniaków Wierzbak to strumyk na Sołaczu, lewy dopływ Bogdanki. Warto jednak wiedzieć, że nazwę tę nosiła także jedna z wielu ówcześnie istniejących grup literackich. Tworzyli ją przede wszystkim byli uczestnicy Koła Młodych przy Oddziale Związku Literatów Polskich w Poznaniu. Oto krótki zarys sylwetek członków „Wierzbaka” w czasie jego powstania. Ryszard Danecki (1931-2013) po studiach w Instytucie Literackim im. Gorkiego w Moskwie pracował jako redaktor działu kulturalnego w „Gazecie Poznańskiej” oraz współzałożył „Tygodnik Zachodni”. Debiutował już w 1952 roku w „Głosie Wielkopolskim” poematem Wyzwolenie Poznania. Gerard Górnicki (1920-2008) był wówczas wicedyrektorem Technikum Handlowego oraz radcą prawnym. Był jedynym prozaikiem wśród poetów. Początkiem jego kariery literackiej był tom opowiadań Sybirca z   roku    1957.    Marian     Grześczak   (1934-2010)

kończył studia polonistyczne i bohemistyczne, pracował w „Wybojach”. Pierwsze utwory publikował w roku 1955 w „Widnokręgu”. Maciej Maria Kozłowski (1937-2002) studiował polonistykę, związany zawodowo z „Wybojami” i „Gazetą Poznańską”. Debiutował w czasopiśmie studentów UAM w 1955 roku. Józef Ratajczak (1932-1999) po ukończeniu rusycystyki w Warszawie, w Poznaniu studiował filologię polską. Pierwsze ślady jego twórczości można znaleźć w „Gazecie Poznańskiej” w numerach z 1951 roku. Konrad Sutarski (ur. 1934 r.) studiował na Wydziale Mechaniki Rolnictwa Politechniki Poznańskiej, w międzyczasie statystował w operze, gdzie zapoznał Daneckiego. Jego debiut poetycki datuje się na 1956 rok. Eugeniusz Wachowiak (ur. 1929 roku; w grupie od grudnia 1956 roku) jako absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej pracował w handlu i przemyśle. Zadebiutował w prasie w 1954 roku. Bohdan Adamczak (ur. 1935 roku; w grupie od września 1957 roku) pierwszy utwór opublikował w „Wybojach” w 1956 roku, zajmował się dziennikarstwem, był reporterem „Gazety Poznańskiej” oraz współpracował z „Tygodnikiem Zachodnim”.

Jak łatwo się domyślić, zbieżność nazw grupy oraz strumyczka nie jest przypadkowa. Owiewa ją swego rodzaju legenda, która głosi, że pomysł na nazwę wiąże się z faktem, że częstym miejscem spotkań literatów było mieszkanie Józefa Ratajczaka znajdujące się nieopodal strumyka. Taką genezę można znaleźć w opracowaniach i leksykonach traktujących o „Wierzbaku”. Rąbka tajemnicy uchylił jednak Marian Grześczak, który stwierdził, że u kolegi nigdy nie był, bowiem spotkania najczęściej odbywały się w kawiarniach i knajpkach. Przyznaje jednak, że pomysł stworzenia „bractwa poetyckiego” zrodził się pod koniec sierpnia 1955 roku podczas letniego wypoczynku nad jeziorem w Parku Sołeckim. Swoją drogą, właściciel legendarnego mieszkania wspomina, że podjęcie inicjatywy należy wiązać ze spotkaniem towarzyskim odbywającym się w mieszkaniu Macieja Mariana Kozłowskiego w roku 1956. Ustalenie początku zawsze bywa kłopotliwe, nawet dla samych zainteresowanych, dlatego porzucając legendy, lepiej przyjrzeć się faktom potwierdzonym na papierze.

Pierwsze wystąpienia

Cechą charakterystyczną wszystkich grup literackich jest program publikowany w formie manifestu. Wszak w dwudziestoleciu międzywojennym nawet ideowo bezprogramowy Skamander występował z programem, który manifestował brak owego programu… Młodzi literaci zawiązanie grupy zakomunikowali w 1957 roku w drugim numerze Wybojów: „Dalszą pracę w Kole Młodych przy ZLP uważamy za bezowocną. Zrzesza ono ludzi o różnej albo niesprecyzowanej postawie ideowo-artystycznej. Stąd stanowi twór sztuczny, w istocie rozpadający się na szereg grup. Postanowiliśmy pracować w ścisłym gronie. Łączy nas przyjaźń, bunt przeciwko poniżaniu człowieka, wrażliwość na fałsz i wiara w potęgę wolnej myśli. Widzimy ginące na mrozie ptaki i umierające miasta. Chcemy być ich krzykiem”. Nieco bardziej teoretycznie sprecyzowane założenia grupy zostały opublikowane przez Daneckiego w antologii Rzecz poetycka – młodzi w tekście pt. Korzeń obrazu. „Wierzbakowcy” pragnęli, aby ich twórczość była zrozumiała dla każdego czytelnika i poruszała najistotniejsze tematy życia codziennego. Podążając za sztuką współczesną, chcieli odrzucać tradycyjne schematy. Poprzez obraz poetycki i logiczne jego konstruowanie zamierzali trafić do intelektu czytelnika, wzniecić „odkrywczość poznawania” poezji. Konstrukcja wiersza miała wyrażać konkretną, ale także podobną sytuację, miała pobudzić do skojarzeń oraz wnioskowania z precyzyjnie wyrażonego słowa poetyckiego. Taką koncepcję wiersza można wywodzić od konstruktywistów z ZSRR lat 30., a ideowe założenia od włosko-francuskiego futuryzmu.

Marian Grześczak wspomina o swego rodzaju dwóch nutach w „bractwie”: ogólnoliterackim i estetyczno-programowym. Pierwszy ma na celu przede wszystkim działalność twórczą, drugi posiada zapały organizacyjno-manifestacyjne: „plakatowanie wierszami słupów ogłoszeniowych, wieczory autorskie dla młodzieży, mityngi przy świecach, zespolone manifesty poezji, muzyki i plastyki, prowadzenie własnej kawiarni poetyckiej, ekstrawaganckie stroje, chodzenie na bosaka (nawet na premiery teatralne)”. W sierpniu 1959 roku z grupy wystąpili: Kozłowski, Ratajczak, Wachowiak oraz – nieco później – Górnicki. Swoją decyzję tłumaczyli: „nie możemy sprostać temperamentom organizacyjnym i elastyczności poczynań przywódców grupy”. Widać chodzenie na boso do teatru nie wszystkim przypadło do gustu.

Organizacyjny zapał

„Wierzbak” choć miał żywot krótki, to zdołał zdominować kulturalne życie miasta. Początki działalności miały charakter wieczorków poetyckich. Pierwsze dwa spotkania dotyczyły kolejno poezji miłosnej i politycznej (cóż za zróżnicowanie tematyczne!). Odczytane wówczas erotyki złożyły się na pierwszy zbiorowy tomik grupy pod nazwą Liść człowieka (Poznań 1957). Sygnowany był nazwiskami: Daneckiego, Grześczaka, Kozłowskiego, Ratajczaka, Sutarskiego oraz Wachowiaka (ostatni nie należał jeszcze do ugrupowania podczas wspomnianego wieczorku w listopadzie 1956 roku). Od początku działalności „Wierzbakowi” patronowała Kazimiera Iłłakowiczówna. Podobno – według relacji Daneckiego – pisarka na owym debiutanckim wystąpieniu grupy siedziała na stole, bo tłok w  Klubie Nauczycielskim przy placu Wolności 5 był tego dnia niesamowity! Spektakl stworzony przez poetów otoczony był aurą romantyzmu – czytającym liryki asystował czerwony goździk. Rekwizyt wraz z pierwszym recytowanym utworem miał wprowadzić uczestników w zmysłowy nastrój:

okładka Liść człowieka
Goździk

różowy pąk
przewisa przez dłoni skraj
ach wskrzesić wskrzesić
warg zaciśniętych pętla
uciekające tętno łowi na arkan
amarantowy pąk
magnes zagiętego w podkowę języka
przyciąga kłusujące koniki
czerwony pąk
biją łbami o mur
rozpędzone w skoku tabuny
pęka pęczniejący pąk
tryska pianą zaginionych koni

 

– goździk?
Iłła wstęp

Rok później Iłła napisała wstęp do wspomnianego almanachu poezji miłosnej. Drugi tomik pt. Wynikanie (Poznań 1959) wydano już po odejściu części załogi i złożyły się nań utwory tych, którzy pozostali przy „Wierzbaku”: Adamczaka, Daneckiego, Grześczaka i Sutarskiego. Ważnym miejscem na kulturalnej mapie Poznania stała się kawiarnia Wrzos przy Placu Wolności, w której od 1957 roku grupa organizowała Poniedziałki Poetyckie. Zapraszano wówczas różnych autorów, których wiersze odtwarzali aktorzy dramatyczni – ich przygotowaniem zajmował się młody reżyser Marek Okopiński. Oprawę dekoracyjno-plastyczną projektowali Ewa Pruska i Mieczysław Skrobacki, natomiast za improwizacje muzyczną odpowiedzialni byli: Jerzy Milian, Jerzy Dabert i Andrzej Froelich. Kolejnym przejawem aktywności kulturotwórczej oraz idei łączenia sztuk była współpraca z awangardową poznańską grupą artystów malarzy R-55. W 1958 roku w Teatrze Polskim zorganizowano ekspozycje grafik, których katalogi wzbogacone zostały wierszami „Wierzbakowców”. Zdołały ukazać się dwie tzw. witryny literacko-plastyczne z utworami Daneckiego (grafiki Zbigniewa Kai) i Wachowiaka (dzieła  Stanisława Mrowińskiego). Ich redaktorem literackim był Wiktor Woroszylski. Oprócz tego, angażowali się w działalność satyrycznego kabaretu „Żółtodziób”, współpracowali z piwnicą jazzową „Browar”, uczestniczyli w powstaniu klubu „Od nowa”, a także planowali założenie Towarzystwa Miłośników Poezji. Należy zgodzić się więc ze stwierdzeniem Barbary Biernackiej, że to, co najbardziej wyróżniało grupę, to organizacyjna ruchliwość, dzięki czemu literaci stali się aktywnymi  działaczami   kultury.  Chcieli 

bowiem przełamać stereotyp ubogiego w sztukę Poznania i tak, 12 i 13 listopada 1957 roku miasto zamieniło się w stolicę polskiej poezji. Grupa Literacka „Wierzbak” pod hasłem „Poezja chlebem powszednim” zorganizowała swój pierwszy Festiwal Młodej Poezji (nazwa wymienna: Poznański Listopad Poetycki). Wydarzenie urozmaiciły takie cenione osobistości jak: Anatol Stern, Julian Przyboś czy Mieczysław Jastrun. Głównymi bohaterami byli jednak młodzi wschodzący poeci. Każdy z sześćdziesięciu czterech przybyłych uczestników odczytał po jednym swoim wierszu w Teatrze Polskim. Najwięcej emocji dostarczył konkurs poetycki z jury w składzie z m.in. zaprzyjaźnioną z organizatorami Iłłakowiczówną. Pierwsze miejsce przyznano Jerzemu Waleńczykowi, drugie natomiast Tadeuszowi Nowakowi. Warto wspomnieć, że w festiwalu brał udział Edward Stachura. „Wierzbakowcy” zdołali jeszcze dwa razy (1958 i 1959 rok) zorganizować to wydarzenie. W `58 wprowadzono nagrodę poetycką za najlepszy debiut książkowy, którego laureatem został Jerzy S. Sita z pracą Wiozę swój czas na ośle. Urozmaiceniem programu było wieczorne spotkanie w zamku rogalińskim oraz wieczór autorski Tymoteusza Karpowicza. Festiwal zyskiwał popularność i ogólnopolski zasięg. W trzeciej edycji wzięło udział około stu poetów z całego kraju. Nagrodę za najciekawszy debiut otrzymał – już wówczas nieżyjący – Edward Stachura za Wiersze. Odbył się również wieczór poświęcony pamięci laureata. Wydarzeniami współtowarzyszącymi były ponadto: Turniej Jednego Wiersza, spotkania z czytelnikami, występ warszawskiego Teatru „Współczesność” i poznańskiej eksperymentalnej grupy muzyczno-poetyckiej „Pro musica”. Dzięki Festiwalowi adepci sztuki pióra zyskali większe szanse na dostrzeżenie przez wydawców i krytyków, Poznań zyskał sławę, a „Wierzbak” rozgłos. Dziś za kontynuację tej inicjatywy uważa się Międzynarodowy Listopad Poetycki w Poznaniu organizowany przez poznański oddział Związku Literatów Polskich.

plakat festiwal

Pójść własną drogą

Kolejna dekada XX wieku musiała obejść się bez „Wierzbaka”, aczkolwiek nie bez samych „Wierzbakowców”, ponieważ rozpoczęli oni etap twórczości indywidualnej (o której tutaj nie napiszę, bo tak bogatych życiorysów nie pomieści jeden artykuł!). Dlaczego grupa nie działała dłużej? Wielu badaczy pisze o powszechnym zjawisku rozpadania się ugrupowań młodych artystów. Wynika to z narzucenia pewnych rygorów twórczych, które krępują indywidualny rozwój. Być może coraz bardziej radykalne wystąpienia głównego teoretyka poznańskiej grupy – Ryszarda Daneckiego – mogły spowodować owo „skrępowanie” wyobraźni. Swoją drogą, krytyka literacka wspominała o rozdźwięku między programem a twórczością „Wierzbaka”. Po pięćdziesięciu latach sam Marian Grześczak przyznaje: „Haseł tych nikomu z nas nie udało się jednak urzeczywistnić. I nawet sami od siebie tego nie żądaliśmy”.

Bibliografia

  • Biernacka, Historia fajerwerku, w: Tejże, Style i postawy. Szkice o poezji, Poznań 1969.
  • Głębicka, Wierzbak, w: Tejże, Leksykon. Grupy literackie w Polsce 1945-1989, Warszawa 2000, wyd. II.
  • Fornalczyk, Kryzys grup literackich? w: Tegoż, Znaki życia, Poznań 1961.
  • Liść człowieka. Poezja miłosna, Poznań 1957.
  • Danecki, Wierzbakowe wierzganie, w: 50 lat Poznańskiego Oddziału Związku Literatów Polskich 1921-1971, red. Tadeusz Kraszewski, Poznań 1971.
  • Wiek Wierzbaka. Głosy poezji i prozy, red. M. Grześczak, Poznań 2006.

Autor:

Magdalena Tyl

Polecamy

Skip to content