Powstanie w Poznaniu stało się hasłem do ruchu powstańczego na całym obszarze Wielkopolski. Ruch ten zapoczątkowały drobne oddziały powstańcze, zwane „drużynami”, które dopiero wśród zgiełku bitew organizowano kolejno w kompanie, bataliony, a następnie pułki. Jednym z nich był 7. Pułk Strzelców Wielkopolskich przemianowany później na 61. Pułk Piechoty Wielkopolskiej, który powstał z drużyn, działających na zachodniej granicy dawnego Księstwa Poznańskiego. W jego skład weszły drużyny: pniewska, dusznicka, podrzewiecka i sierakowska. Połączone z drużynami lwówecką, opalenicką, wolsztyńską i bukowską oraz innymi drobnymi oddziałami powstańczymi stały się zaczątkiem oddziału, który z innymi podobnymi, w ogniu bohaterskich zmagań wywalczył wyzwolenie Wielkopolski. Z luźnych ochotniczych oddziałów, które w styczniu 1919 roku wystąpiły z bronią w ręku do walki o niepodległość Ojczyzny, utworzono w ciągu trzech miesięcy świetny pułk piechoty. Powstał on w trudnych warunkach, wykuwając swą tradycję bojową w ogniu zaciętych walk z „Grenzschutzem”. Krwawe zmagania Polaków w Wielkopolsce zakończyły się w początku 1920 roku ostatecznym połączeniem rozdartych ziem polskich. Po ustabilizowaniu sytuacji na zachodnich rubieżach oddziały 61. pułku wzięły udział w ciężkich walkach na froncie wschodnim. Wielkopolskie oddziały wsławiły się walecznością przy zajęciu Kijowa, w walkach nad Berezyną i Niemnem, by w końcu okryć wawrzynem sławy i bohaterstwa swoje chorągwie bojowe w zmaganiach „cudu nad Wisłą” przy ostatecznym pokonaniu armii sowieckich. Bez heroicznego trudu wielkopolskich oddziałów niepodległość Polski i jej kształt nigdy by się nie ziściła.

Nikodem Wachowiak jeszcze w mundurze 7. Pułku Strzelców Wielkopolskich później przemianowanego na 61 Pułk Piechoty Wielkopolskiej.

Znaczną część szlaku bojowego pułku przebył Nikodem Wachowiak, szeregowiec 3. kompanii I. Batalionu 61. Pułku Piechoty Wielkopolskiej. 6 marca 1920 roku pułk załadowany na pociągi wyruszył z Chodzieży, gdzie stacjonował na wschód. Początkowo został skoncentrowany na linii Brody – Krasne – Złoczew. 26 kwietnia przydzielony do kolumny generała Kędzierskiego bierze udział w operacji zmierzającej do zdobycia Berdyczowa. W trakcie natarcia prowadzonego nieprzerwanie na dystansie 55 kilometrów pułk zdobył miasto a w nim licznych jeńców i znaczne zapasy broni oraz sprzętu. Po kilkudniowym odpoczynku pułk został przewieziony do Chwastowa. Stąd 8 maja rozpoczyna marsz w kierunku Kijowa. Dzień później miasto jest już w polskich rękach. Później do 22 maja pułk broni zajętych pozycji w okolicach Nowosiółek. Tego dnia załadowany do pociągów wyrusza na zagrożony front północno-wschodni. Dalej … „Dnia 24 czerwca nieprzyjaciel uderzył przeważającymi siłami na czołowe oddziały dywizji litewsko-białoruskiej stojącej na lewo od pułku, zmuszając je do cofnięcia się. Przeciwdziałając okrążeniu, ubezpiecza pozycje na linii rzeki Berezyny od Starego Sioła do ujścia rzeki Pini”.

Szlak bojowy 61. Pułku Piechoty Wielkopolskiej

Po silnym dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim nieprzyjaciel przeprawił się przez Berezynę, umacniając się na przyczółku po naszej stronie. W celu wyparcia nieprzyjaciela dnia 25 czerwca pułk rozpoczął przeciwnatarcie i po ciężkich walkach przeciwnik został wyrzucony poza rzekę Berezynę. Wyróżniła się w tym boju szczególnie 3. kompania podporucznika Lisewskiego swym brawurowym atakiem na bagnety. Niestety na słabiej obsadzonych odcinkach Polacy musieli cofnąć się pod naporem przeważających sił przeciwnika. Naruszyło to równowagę całego frontu. Dywizje, na które nieprzyjaciel nacierał słabiej, lub które mimo wszystko zdołały utrzymać zajęte stanowiska, okazały się zagrożone od tyłu, bez łączności na prawo lub lewo, z obnażonemu skrzydłami. W warunkach tych, bez względu na wyniki walki, oddziały były zmuszone wycofywać się na zachód. W takim położeniu znalazł się także 61 pułk piechoty. W dniach 4 i 5 lipca, mimo rzęsistego ognia artylerii i ogromnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, pułk odparł wszystkie natarcia, nie utraciwszy piędzi ziemi. Świadczy o tym komunikat Sztabu Generalnego z dnia 5 lipca 1920 roku:

[…] w akcji w okręgu Lipska odznaczył się sierżant Biniaś (Teodor urodzony w Sierakowie w 1892, zmarły w 1970 w Sierakowie, syn Andrzeja i Franciszki z domu Krzewina), który powstrzymał cofającą się kompanię i poprowadził ją do pomyślnego kontrataku, za co został na polu bitwy awansowany na podporucznika […]”.

Mimo niezwykłego bohaterstwa i lokalnych zwycięstw, ze względu na ogólne położenie, z rozkazu dowódcy dywizji pułk musiał opuścić zajmowanie stanowiska. Rozpoczął się okres ciężkich i nieustannych walk odwrotowych. W tym trudnym położeniu pułk nie tylko nie utracił swych wartości moralnych, lecz zahartował się, zespolił, wyrobił twardą wolę zdolności do każdego wysiłku. Pułk odchodzi na Pieszczenicę. Hajnę, jako straż tylna dywizji, następnie ciągle walcząc, przekracza Niemen. „Pod Wołkowyskiem nieprzyjaciel przerywa się na styku 61.i 62. pułków piechoty, jednak I. batalion pod dowództwem kapitana Szymana wstrzymuje gwałtowne ataki nieprzyjaciela do czasu wycofania się pułku, nie pozwalając na jego otoczenie”. Wśród ciągłych walk, przeciwuderzeń, wypadów i przebijania się przez otaczające go oddziały wroga, pułk wycofywał się w kierunku Warszawy, w opłakanym stanie zaopatrzenia materialnego, często bez chleba i gorącej strawy. Niewyobrażalnym jest nadzwyczajnie ciężki wysiłek fizyczny, jakiego dokonali w tym okresie żołnierze 61. pułku piechoty. Przeciętnie marsze dzienne i nocne wynosiły od 30 do 45 kilometrów w ciągu doby i to w warunkach ciężkich walk odwrotowych.

W trakcie tych zmagań poległ w okolicach Nowogródka 17 lipca 1920 roku Nikodem Wachowiak z Chorzępowa koło Sierakowa. (Urodzony 1 września 1901 roku, syn Jan i Salomei z domu Patan) Dopiero po niemal dwóch miesiącach jego dowódca był w stanie napisać list do rodziców informujący o jego śmierci. (Lista Strat Wojska Polskiego 41 615).

List dowódcy kompanii do rodziców Nikodema Wachowiaka.

Pole 9 IX 1920 roku. Kompania zmuszona jest donieść smutna wiadomość. Syn Pański Nikodem poległ dnia 17.07.1920 r. pod Nikołajewem nad rzeką Niemen od kuli piechoty nieprzyjacielskiej i został na miejscu zabity, bo dostał w samą głowę. W poległym kompania straciła jednego z najdzielniejszych żołnierzy i kolegę szanującego swoich przełożonych. Kompania będąc zmuszoną do wycofania się z zajmowanych pozycji, nie zdążyła zwłok śp. Nikodema pochować co jednak nieprzyjaciel uczynił co było można stwierdzić. Śp. Nikodem pozostanie w kompanii w wiecznej pamięci. Rzeczy po poległym nie zostały żadne, ponieważ zostały przez nieprzyjaciół zabrane. W imieniu 3 kompanii Lisewski ppor. i dow.”

Nikodem Wachowiak, (w pamięci rodziny nie zachowały się o tym fakcie żadne informacje) został odznaczony rozkazem Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego Krzyżem Srebrnym Ordery Virtuti Militari V klasy nr 3813.

Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari V klasy.

Rozkaz opublikowano w „Dzienniku Personalnym” wydawanym przez Ministerstwo Spraw Wojskowych w nr 2 z dnia 18 lutego 1922 roku. Odznaczenie to mógł otrzymać jedynie oficer, podoficer lub szeregowy za czyn wybitnego męstwa połączony z narażeniem życia. Jak wielkie było to wyróżnienie wskazuje decyzja Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Postanowił on m.in., że każdy kawaler orderu (bez względu na klasę i inne pobory otrzymywane z tytułu wykonywanej pracy) będzie otrzymywał dożywotnio roczną pensję orderową w wysokości 300 zł (w tej wysokości była wypłacana do 1939 roku). Ponadto przyznano liczne przywileje takie jak: przywilej pierwszeństwa przy przydziale ziemi, przy obejmowaniu posad rządowych, przy przyjmowaniu do zakładów dla inwalidów oraz uzyskiwaniu dla dzieci miejsc stypendialnych w rządowych placówkach oświatowych i zakładach wychowawczych. Kawalerowie orderu Virtuti Militari mieli także prawo do honorów ze strony wojskowych równych stopniem, a nie posiadających orderu. Podoficerowie i szeregowi odznaczeni tym Krzyżem mieli prawo awansowania na stopień oficerski, o ile posiadali odpowiednie kwalifikacje. Awansowani na tych warunkach podoficerowie i szeregowi zachowywali wszystkie prawa oficerów służby czynnej. Jednakże byli zobowiązani w ciągu roku po zakończeniu wojny złożyć stosowny egzamin na stopień oficera rezerwy.

Rodzice Nikodema Wachowiaka Jan i Salomea z domu Patan przed swoim domem w Chorzępowie.

Nikodem nie mógł skorzystać z żadnego z tych przywilejów. Jego jedynym profitem jest poczesne miejsce w naszej pamięci. Był jednym ze 187 synów ziemi wielkopolskiej służących w 61. pułku poległych w boju i jednym z 31. Kawalerów Krzyża Srebrnego Virtuti Militari. Jego nazwisko umieszczone zostało w wykazie poległych na Pomniku Wolnej, Zjednoczonej i Niepodległej Polski w Międzychodzie, odsłoniętym 1 lipca 1928 r. Pomnik został zniszczony przez Niemców. Nazwiska bohaterów przywrócono na tablicy odtworzonej już współcześnie.

Na podstawie „Zarys Historii 61 Pułku Piechoty Wielkopolskiej”, kapitan Rupnieski Włodzimierz, Warszawa 1929. Zdjęcia i list ze zbiorów Romana Tomczaka – (Nikodem to brat jego babci).

Skip to content