Zabytek architektury. Co pierwsze przychodzi nam do głowy, kiedy usłyszymy podobne hasło? Zabytkowy kościół, być może barokowy, z wieżą zwieńczoną cebulastym hełmem. Zamek, średniowieczny, opasany ceglanym murem. Renesansowy ratusz, kamienice, starówka miasta. Przyzwyczajeni jesteśmy zachwycania się pałacami, dworami czy zamkami, intrygującymi formą, fascynującymi biegłością w operowaniu sztuką budowlaną, Jednak nie tylko one warte są uwagi, o czym zdarza się zapominać. Zupełnie inną jakość otwiera bowiem przed nami architektura o formach prostych – architektura ludowa. Nieskomplikowana, niewymagająca zaawansowanego projektu, chłopska, w omawianym przypadku – drewniana. Jak wiele takich obiektów zdarzyło się nam podziwiać?

Wiejska chata wiejskiej chacie nierówna. W innych rejonach naszego kraju drewniane domy cieszą się znacznie większym zainteresowaniem. Trudno nie docenić podlaskich chałup, wyróżniających się barwnymi   okiennicami  i finezyjnym   detalem.  Uwielbiamy  też urokliwe  domostwa  z  Zalipia,   pokryte drobnymi, kwiecistymi wzorami. Wybierając się w góry, zatrzymujemy się w pokaźnych, obszernych domach sudeckich, idealnych do zaadaptowania pod funkcje turystyczne, odznaczających się malowniczą szachulcową konstrukcją. Na to, co mamy u siebie, tak dużej uwagi nie zwracamy. Obiekty mieszkalne rozsiane na południowym wschodzie Wielkopolski są małe, o lapidarnej, prostokątnej bryle, z drewna w jednolitym, ciemnym kolorze. Pozbawione ornamentu, te skromne zabytki, szare myszki, poutykane gdzieś na osiedlach i wsiach, wymykają się naszym oczom i pozostają niezauważone.

Z podcieniem i bez

Jak niegdyś wyglądały chaty w południowo-wschodniej Wielkopolsce? W omawianym regionie najczęściej występowały chałupy drewniane, prostokątne, o konstrukcji zrębowej (z kładzionych poziomo belek drewnianych, łączonych ze sobą w narożach) lub sumikowo-łątkowej (szkieletowej, składającej się m.in. z pionowych elementów oraz cieńszych belek wsuwanych pomiędzy słupki). Czterospadowe dachy kryto słomą.

Wyróżnić można dwa typy domów. Pierwszy z nich, najbardziej obecnie rozpowszechniony i charakterystyczny dla obiektów możliwych jeszcze do odnalezienia w miastach i wsiach ziemi kaliskiej, tworzyła prosta bryła bez podcienia. Wejście do tej niewielkich rozmiarów chałupy umieszczano na szerszej ścianie, przez co określa się ją mianem szerokofrontowej. Okna dzielono na cztery lub sześć pól poprzeczkami zwanymi ślemionami.

Drugi typ, o najbardziej archaicznej formie, urozmaicał podcień usytuowany na węższej ścianie prostokątnego rzutu chałupy, w tym wypadku – wąskofrontowej. Wysunięty, niepodparty słupami okap, usytuowany był nad wejściem do budynku i nie pełnił funkcji reprezentacyjnej, a gospodarczą. Jedną z ostatnich tego typu chat uratowano i przeniesiono do Skansenu Etnograficznego w Russowie pod Kaliszem. Wybudowana około 1870 roku w Zajączkach, na początku XIX wieku przeniesiona do Takomyśli, zachowała wszystkie cechy właściwe dla jej typu. [foto chałupy z Takomyśli] Pierwotny układ konstrukcyjny, bryła oraz plan wnętrz pozostały bez zmian. Na fundamencie z kamienia polnego oparto ściany o konstrukcji mieszanej (połączono zrębową i sumikowo-łątkową). Strzechę wykonano ze snopów wiązanych ze sobą słomianych powrósłem. Drzwi prowadziły do ciemnej sieni mieszczącej murowany komin, żarna oraz drabinę prowadzącą na strych. Z niej przejść można było do oświetlonej dwoma oknami izby, w której znajdowały się łóżka, stoły, skrzynie, ławy, kołyski oraz piec z trzonem do gotowania. Ściany izby bielono wapnem, a podłogę pokrywała gliniana polepa. Ostatnią część budynku stanowiła komora, wyposażona w osobne wyjście na zewnątrz.

Chałupa z Takomyśli

Degradacja

Jeszcze do niedawna na terenie południowo-wschodniej Wielkopolski tradycyjnych domów drewnianych było pod dostatkiem, w latach 70. duża ich część pozostawała wciąż w użytkowaniu. Potem jednak przyszła industrializacja, nowoczesne technologie budowlane, wygodne, łatwo dostępne materiały, zmieniająca się moda i chęć awansu kulturowego. Dzisiaj wsie takie jak Szałe, Godziesze czy Wolica wypełnia zabudowa zupełnie współczesna, standardowa, o formach powszechnych, identycznych z tymi występującymi w wielu innych rejonach kraju. Kiedyś wsie te były w znacznym stopniu drewniane.

Inicjatywy dedykowane próbom ocalenia zabytkowych obiektów i pamięci o tradycyjnych technikach budowania pojawiły się w Kaliskiem w latach 60. XX wieku. To wtedy rozpoczęto realizowanie pomysłu, jakim było utworzenie skansenu dokumentującego kulturę lokalnych wsi, finalnie powstałego na terenie parku przy dworku Marii  Dąbrowskiej  w Russowie jako oddziału Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej. Do skansenu przeniesiono chałupę z Takomyśli, stodołę z Godziesz Wielkich, oborę ze Skrzatek czy chatę mieszkalną z Dobrzeca. Znalazł się tam również spichlerz z pobliskiej zagrody wybranieckiej. Uratowane obiekty dostarczają nam wiedzy na temat metod dawnego budownictwa.

Pomimo tych działań współcześnie sytuacja zachowania drewnianego budownictwa przedstawia się bardzo źle. Nawet te, które dostrzeżono i wpisano do ewidencji zabytków, zostają z niej wykreślane i następnie rozbierane. Pozostają w rękach prywatnych, niektóre wciąż są użytkowane, często przez osoby starsze, ale większa część z nich niszczeje i popada w ruinę.

Bardzo niewiele trzeba, by podobny dom pozbawić uroku lub po prostu zniszczyć. Wystarczą nowoczesne, plastikowe okna, pomalowanie elewacji kolorową farbą czy niespójne estetycznie pokrycie dachu z lśniącej dachówki. Niełatwo też odpowiednio potraktować taki obiekt technologicznie – uzupełnić o instalacje, poprawnie zabezpieczyć go przed wodą czy utratą ciepła. Co więcej, funkcjonalnie często nie przystaje on do współczesnych potrzeb. Dzisiaj mieszkaniówkę projektuje się inaczej, pomieszczenia są wyższe, a ich układ odmienny. Życie z zabytkowym domem nie jest więc proste, a zaadaptowanie go wymaga pewnego wysiłku – pozyskania wiedzy, wyboru właściwych materiałów i technik oraz wykonawcy, który zdobędzie się na zastosowanie ich w praktyce. A przecież dom służy przede wszystkim do mieszkania i używania, dla większości z nas pielęgnowanie zabytku to potrzeba drugoplanowa, na pierwszym miejscu stoi wygoda, czas i koszty. Po co nam zamieszkiwanie antyku, podtrzymywanie funkcji życiowych staruszka z poprzedniej epoki, skoro tak łatwo jest go rozebrać i postawić sobie zupełnie nowy dom, z dostępnych w zasięgu ręki materiałów, modny, pachnący świeżością?

Dziedzictwo

Mimo wszystko jednak tradycyjnymi domami warto się zainteresować. Pamiętać, że nie tylko najwięksi tworzyli naszą historię, bo jej przeważająca część rozgrywała się przecież w tego typu chałupach, gdzie życie spędzali przodkowie wielu z nas. Obiekty te, które pozostały, stają się powoli białymi krukami, ostatnimi na placu boju. Wiejska architektura Wielkopolski jest prostsza i mniej złożona od tej małopolskiej czy dolnośląskiej, ale pomimo tego dobrze być z niej dumnym, bo świadczy o tym, kim jesteśmy i skąd się wywodzimy.

Czasy się zmieniają i to, co wcześniej stanowiło powód do lekceważenia, dzisiaj zaczyna nas coraz bardziej interesować. Wraz z rozwojem technologii dostrzegamy zalety prostoty. W  czasach  kiedy zwracamy   większą   uwagę   na  to,   by stosowane   przez nas materiały  i  rozwiązania były jak najmniej szkodliwe dla naszego zdrowia i środowiska, budownictwo ludowe, bezpośrednio związane z naturą, odkrywa przed nami swoje bogactwo. Powoli uznajemy jego wartość nie tylko za artefakt, eksponat zabytkowej tkanki budowlanej, ale i zaczynamy się od niego uczyć i go naśladować. Materiały takie jak słoma czy glina, przez jakiś czas uznawane za prymitywne oraz zapomniane, w ostatnich latach znacznie zyskują na popularności. Coraz częściej słyszymy o obiektach wzniesionych z bloczków z gliny lekkiej czy ziemi ubijanej, a klepiska w unowocześnionej formie znajdziemy już nawet w ekskluzywnych hotelach. Liczy się to, by zasoby pozyskiwać z bliskiej okolicy, nie tracić na transporcie oraz skomplikowanym procesie produkcyjnym. Okazuje się, że niemal wszystko, czego potrzebujemy znaleźć możemy blisko nas. Dawni budownicy wiedzieli, co najlepiej sprawdzi się w ich okolicy, kontynuowali bowiem ciągłość i tradycje trwające setki lat. Znali warunki terenowe, rodzaj i kierunek wiejących wiatrów, częstotliwość wylewów rzek, mieli rozeznanie na temat tego, co i kiedy stosować, by jak najlepiej wykorzystać cenne zasoby i swoje siły. Ciągłość ta w pewnym momencie historii została przerwana, wciąż jeszcze mamy jednak szansę do niej powrócić i postarać się z niej czerpać.

To jednak nie koniec, bo architektura wiejska uczy nas czegoś jeszcze innego – emocjonalnego związku z miejscem i własnym ogniskiem domowym, rzeczy często zatraconej w aktywnym życiu mieszkańca roku 2020. „Prędkość nie jest już znakiem postępu” – powiada Paul Virilio, francuski filozof, twórca dromologii, nauki o szybkości i zagrożeniach spowodowanych przez pęd przemian współczesnego świata. Dzisiaj możemy pojechać na drugi koniec globu, zamieszkać, gdzie tylko chcemy i jest to piękne – jednak równie wielkie piękno odkryć możemy w stałości, przywiązaniu do miejsca i swoich korzeni. „Jeszcze dla naszych dziadów «dom», «studnia», znajoma dzwonnica, własne ubranie i płaszcz były czymś nieskończenie więcej, nieskończenie lepiej znajomym” – pisał Rilke, austriacki poeta, co ciekawe – żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Ponad sto lat później, widzimy, że niewiele się zmieniło. Przytacza Tadeusz Nowak słowa Józefa Odludkiem zwanego, chłopskiego twórcy, można by nawet powiedzieć – poety. „Wedle mnie każdy chłopski dom przypomina księgę. Tyle jeno, że nie zapisaną literą, słowem wyraźnym, a pismem korników, pająków, zwierząt domowych, […], pismem naszych rąk dotykających przedmiotów, źrenicami  naszymi, widzącymi nie tylko chleb rozkrojony na stole, ale i duszę tego chleba.” Jakkolwiek górnolotnie mogą brzmieć te słowa dla praktycznego człowieka XXI wieku, nie możemy odmówić im czegoś nieuchwytnego. Pewnej prawdy, budzącej nutkę tęsknoty za spokojem, statecznością, za przynależnością.

Bibliografia
Zbigniew Benedyktowicz „Dom w tradycji ludowej”, 1992
Anna Ważny „Kaliska chałupa podcieniowa: Ekspozycja wystroju wnętrza z końca XIX w.”, Kalisz, 1991
Anna Ważny „Kaliski park etnograficzny w Russowie (Dzieje i stan aktualny)”
Gminna Ewidencja Zabytków Miasta Kalisza
Gernot Minke „Podręcznik budowania z gliny”, Łódź, 2015
Magdalena Górska „Klepiska. Naturalna podłoga w naturalnym domu”
Krystyna Wilkoszewska „Paula Virilio filozofia prędkości i estetyka znikania”

Autor:

Magdalena Nawrocka

Polecamy

Skip to content