Czytając różne publikacje i opracowania można często odnieść wrażenie, że historia jest niczym wielka powieść. Bez problemów możemy wyróżnić w niej głównych bohaterów czy najważniejsze wydarzenia, w których biorą udział, kreując przy tym rzeczywistość. Ciąg przyczynowo-skutkowy wydaje się logiczny, tak prowadząc czytelnika, by uzasadniać stawiane przez autorów tezy. Nasze przedrozumienie, np. poglądy i znajomość rezultatów działań danych osób potrafią wywołać różne odczucia względem znanych ludzi z przeszłości, od wdzięcznej sympatii aż po zapiekłą nienawiść. Nie jest trudno nam stwierdzić, kto jest protagonistą a kto antagonistą, a kto nawet niewartym zapamiętania statystą. Są to jednak pozory, gdyż wszystko zależy wyłączne od perspektywy, z jakiej patrzymy na rzeczy, osoby czy zjawiska. Niemożliwym jest przybliżyć postępujące po sobie wydarzenia nie uciekając się przy tym do uproszczeń – pisanie o wszystkim i wszystkich na raz doprowadziłoby np. do przeładowania treścią, utraty czytelności tekstu czy dezorientacji i niewiedzy, o czym on właściwie jest. Należy także pamiętać, że praktycznie każdy człowiek sam siebie uważa za głównego bohatera swojej własnej opowieści. W popkulturze najbardziej interesującymi „złoczyńcami” najczęściej okazują się ci uznający samych siebie (mniej lub bardziej pokrętnie) za prawdziwych „herosów”. Historia okazuje się więc często nie tyle „walką dobra ze złem”, a raczej ścieraniem różnych osób (czy ich grup) o odmiennych poglądach na rzeczywistość i sposobach jej kształtowania.

Jednym z bezsprzecznie największych (i najbardziej znanych nie tylko w naszym kraju) bohaterów polskiej średniowiecznej historii jest Władysław I Łokietek. Przyjmuje się często, że uzyskanie przez niego tytułu króla w 1320 roku[1] zakończyło okres rozbicia dzielnicowego jednocząc ziemie polskie, a rządy jego syna Kazimierza Wielkiego uczyniły z Polski mocarstwo. Okazuje się jednak, że Łokietek był zaledwie jednym z kilku pretendentów do przeprowadzenia zjednoczenia, z których każdy miał mniej lub bardziej uzasadnione pretensje do tronu, czy to ze względu na pochodzenie czy argumenty polityczne. Przez długi czas nie był wcale najlepiej radzącym   sobie, czy  wiodącym  zawodnikiem w „grze”,  nierzadko sprawiając wrażenie  siejącego  zamęt  watażki  zamiast  światłego   męża stanu[2].   Ponadto,  gdyby  nie zmienne, wręcz przewrotne, koleje losu, jego pozycję w historii i powszechnej świadomości mógł zająć jego daleki krewny, książę wielkopolski Przemysł II, którego spektakularnym zwieńczeniem życia była koronacja na króla w 1295 roku, już wtedy przyczyniając się do zjednoczenia i obrony polskich ziem przed obcymi wpływami. Było to ważne wydarzenie, gdyż przez 217 lat Polska nie posiadała statusu królestwa[3]. Celem niniejszego tekstu jest zwięzłe przybliżenie sylwetki, dokonań i dziedzictwa tego władcy, a także wyjaśnienie, dlaczego ostatecznie nie wygrał polskiej „gry o tron” z przełomu XIII i XIV wieku.

Najpierw jednak należy wspomnieć czym było rozbicie dzielnicowe. Po śmierci księcia Bolesława III Krzywoustego w 1138 roku, na mocy jego testamentu (mającego zapobiec ewentualnym przyszłym walkom o władzę), podzielono cały kraj pomiędzy jego synów. Każdy z nich otrzymać miał własną dziedziczną część kraju, jednak jego większość stanowiła tzw. dzielnica senioralna oddana w zarząd aktualnie najstarszemu z braci, dzierżącemu tytuł seniora i będącego zwierzchnikiem innych. Niestety wprowadzony system nie działał jak należy i po kilkudziesięciu latach cały kraj był podzielony na niezależne od siebie, chociaż nadal powiązane wspólną kulturą i językiem, księstwa. Dla sprawiedliwości należy wspomnieć, że w średniowieczu bardzo wiele państw było podobnie rozdrobnionych i podzielonych.[4]

Przemysł II (współcześnie nazywalibyśmy go Przemysław) urodził się 14 października 1257 roku w Poznaniu. Był potomkiem Mieszka III Starego (jeden z synów Krzywoustego), którego domeną była Wielkopolska. Jego matką była Elżbieta, córka Henryka Pobożnego wrocławskiego, a ojcem książę poznański Przemysł I, nie zdążył go jednak poznać, gdyż zmarł on parę miesięcy wcześniej. Młodym księciem zaopiekował się jednak jego stryj, książę kaliski Bolesław Pobożny, jednocząc przy tym całą Wielkopolskę, przygotowując ją niejako dla swojego podopiecznego, gdyż sam nie posiadał syna. Jedną z najważniejszych działalności Bolesława była obrona powierzonych mu włości przed agresją  niemiecką pod postacią przede wszystkim dynastii Askańczyków rządzącej m.in. w Brandenburgii[5]. Militarna ekspansja Niemców nie była jedynym zagrożeniem z ich strony, bo walka toczyła się także na płaszczyźnie kulturowej ze względu na szeroko zakrojoną (nie tylko w Polsce, ale także w Czechach czy nawet na Węgrzech) już od XII wieku kolonizację niemiecką, obejmującą zwłaszcza Śląsk i Pomorze. Przeprowadzano ją głównie na terenach wcześniej niezamieszkanych lub z różnych powodów wyludnionych, a wzmogła się zwłaszcza w XIII wieku po zniszczeniach spowodowanych najazdem tatarskim w 1241 roku[6]. Ważnym czynnikiem wpływającym na politykę polskich książąt były też ciągnące się od dawna konflikty papiestwa z Cesarstwem[7], w naturalny sposób zbliżające Polskę do Rzymu na zasadzie „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”.

Jednym z najważniejszych źródeł na temat młodości Przemysła II jest Kronika Wielkopolska, anonimowe i nieukończone średniowieczne dzieło powstałe najprawdopodobniej w czasie panowania bohatera niniejszego tekstu. Autor, nie szczędząc pochwał dla młodego księcia (a także dla jego stryja i nieżyjącego już ojca), przytacza jego pierwsze wielkie czyny rycerskie. W roku 1272 Bolesław, umacniając przeciwko atakującym Brandenburczykom, przynajmniej chwilowo, sojusz Wielkopolski z Pomorzem, odbił z rąk niemieckich Gdańsk. Następnie 27 maja wysłał siły pod dowództwem 15-letniego Przemysła za zajęte przez Niemców Drezdenko. Był to pierwszy raz, kiedy książę stał na czele wojska jako samodzielny wódz, chociaż stryj wysłał z nim dwóch rycerzy, przez Kronikę określanymi jako starsi i znaczniejsi wśród rycerstwa. Byli to wojewoda poznański Przedpełk i kasztelan kaliski Jan[8]. Z tego powodu można przypuszczać, że książę był dowódcą tylko nominalnym[9]. Pamiętać jednak trzeba, że mamy tu do czynienia z niepełnoletnim z naszej perspektywy młodzieńcem, obejmującym funkcję dla ówczesnych nie tylko zaszczytną, ale i odpowiedzialną, jak również niebezpieczną. Wyprawa miała mieć charakter łupieżczy, w pierwszej kolejności Przemysł brawurowo zaatakował zamek w Strzelcach Krajeńskich, którego załogę wyrżnął, zostawiając zaledwie kilku jeńców. W czasie powrotu do domu uzyskał informacje o słabym obsadzeniu przez Niemców zamku w samym Drezdenku, zwołał więc ponownie rozpraszające się oddziały. Miał przy tym niespodziewane wsparcie kaszubskie, które jeszcze przed jego pojawieniem zdołało osłabić kasztel podpalając jedną z jego bram. Książę rozpoczął przygotowania do oblężenia, jednak Niemcy wiedząc czego dokonał w Strzelcach, poddali 31 maja zamek praktycznie bez rozlewu krwi, gdyż Przemysł przychylił się do ich prośby o pokój. Po obsadzeniu zdobytego przyczółka silną załogą książę wrócił triumfalnie do domu[10].

W następnym roku (1273) Przemysł postanowił udać się do Sławii (Pomorze Zachodnie), aby na dworze księcia Barnima (sojusznika Bogusława przeciwko Brandenburgii) poznać jego wnuczkę[11] o imieniu Ludgarda. Jeszcze w tym samym roku pojął ją za żonę w Szczecinie[12]. To (choć wielu może szokować wiek nowożeńców, gdyż Przemysł miał 16 lat, a Ludgarda urodzona około 1259 lub 1260 roku, była jeszcze młodsza) pozytywne wydarzenie było jednak początkiem jednej z najmroczniejszych historii w dziejach Piastów. W dodatku na tyle doniosłej, że niewiele brakowało, by stała się najbardziej znanym „dokonaniem” Przemysła.

W latach następnych na Bolesława Pobożnego spadło pasmo niepowodzeń. Wystawił go książę gdański Mściwój, ten sam, któremu wcześniej pomagał w walce z Niemcami. Barnim, ignorując sojusz z Wielkopolską, zaczął samodzielnie układać się z Brandenburgią[13]. W 1274 roku Brandenburczycy zaatakowali i spalili Poznań. Młody Przemysł, zamiast pomagać swojemu opiekunowi, postanowił wykorzystać problemy stryja i z pomocą możnowładców wyrwać dla siebie księstwo poznańskie nie czekając, aż będzie mógł je legalnie (choć z drugiej strony i tak mu się należało po ojcu) przejąć, np. po śmierci Bolesława. Zamiast zaangażować się w walkę z zewnętrznym wrogiem, wolał popaść w konflikty z książętami śląskimi, w tym momencie mocno osłabiając „ogólnopolski” opór przeciwko Niemcom. Bolesław jednak, przeprowadzając odpowiednie działania, odniósł jednak pewne sukcesy, m.in. w 1278 odbił utracony jeszcze w 1265 roku ważny strategicznie zamek w Santoku, zwany „kluczem Królestwa Polskiego”. Zmarł rok później, nadal nie mając syna, dlatego jego ziemie odziedziczył Przemysł, ponownie jednocząc w ten sposób Wielkopolskę[14].

Jednym z największych rywali wielkopolskiego księcia był jego rówieśnik, najpotężniejszy z książąt śląskich – również Piast z pochodzenia, Henryk IV Probus, czyli Pobożny (jak widać w tamtych czasach był to popularny przydomek). Bardzo ważnym celem stawianym sobie przez wszystkich liczących się lokalnych polskich (i nie tylko) władców było panowanie w Krakowie. Posiadanie Małopolski nie tylko przydawało prestiżu i korzyści ekonomicznych, ale potencjalnie otwierało drogę do uzyskania polskiego tytułu królewskiego, zwłaszcza, że posiadający senioralną stolicę mógł, chociażby przez wzgląd na testament Krzywoustego, pretendować do roli zwierzchnika nad resztą. Być może to był jeden z powodów dla których Przemysł postanowił w tamtym okresie bardziej skupić się na wewnętrznych przepychankach niż walce z poniekąd napierającymi na jego własną domenę Niemcami. Niestety w 1281 roku dał się przechytrzyć Henrykowi uciekającego się do mało honorowych (a przez to raczej niezbyt „pobożnych”) metod. Probus zaprosił Przemysła na rozmowy polityczne, po czym zdradziecko uwięził go i przetrzymywał, dopóki ten nie zgodził się oddać mu ziemi wieluńskiej. Henryk nie był w żadnym wypadku pionierem takich działań, gdyż jako pierwszy wśród Piastów stosował je Konrad I Mazowiecki, a sam Probus został tak wcześniej potraktowany przez swojego, lubującego się w tym procederze, stryja (przy okazji wuja Przemysła II) księcia legnickiego Bolesława Rogatkę. Należy przy tym zaznaczyć, że uwięzienie mogło być nie tylko uciążliwe, ale także uwłaczające – oszukany mógł przebywać nie tylko w lochu, ale np. w żelaznej klatce. W następnych latach walki obu książąt nasiliły się[15].

W grudniu 1283 roku[16] doszło do wspomnianego wcześniej ponurego wydarzenia. W wieku około 23 lat zmarła żona Przemysła II, Ludgarda, przy czym „zmarła” okazuje się niezbyt trafionym określeniem, bo mimo oficjalnej żałoby i wystawnego pogrzebu od razu posądzono księcia o zamordowanie własnej małżonki, a przynajmniej o zlecenie zabójstwa. Księżna miałaby być uduszona przez własne dwórki. Powodem, dla którego Przemysł miałby się pozbyć Ludgardy, była jej bezpłodność, gdyż przez 10 lat pożycia nie doczekali się żadnego potomka. Jedni badacze poprzestają na przytoczeniu oskarżeń, nie wyrokując, czy faktycznie Przemysł był odpowiedzialny za śmierć żony, wskazując raczej, że przyczyny zgonu są “tajemnicze”, zwłaszcza, że nie zachowały się z tamtych czasów żadne oficjalne przekazy na ten temat[17]. Inni, sugerując się przede wszystkim przekazem Jana Długosza, uznają, że faktycznie książę przyczynił się do morderstwa[18]. Słynny piętnastowieczny kronikarz przytacza nawet pieśni układane i śpiewane wśród niższych warstw społecznych niedługo po tragedii, a które przetrwały do jego czasów. W opinii wykształconego i piszącego po łacinie Długosza były one po polsku ułożone za dopuszczeniem bożym niezgrabnie przez wieśniaków. Opisują one sytuację w sposób bardzo dramatyczny (wręcz szekspirowski) – Ludgarda, przeczuwając, że ją mąż zgładzić myśli ze świata, błagała go ze łzami i zaklinała, żeby niewieście i małżonce swej nie odbierał życia, ale pomny na Boga i na uczciwość tak książęcą, jako i małżeńską, pozwolił jej wrócić do ojczystego domu, choć w jednej koszuli; chętnie bowiem znosić będzie los nawet najbiedniejszy, byleby jej życie darował. Mniemał Przemysław, że skryta jego zbrodnia, o której wiedziało niewiele osób, w wiecznym utonie milczeniu. Bóg jednak zrządził inaczej, morderca bowiem słyszał swoją hańbę wyśpiewywaną w pieśni[19]. Nie wiadomo ile w ludowych przekazach prawdy, a ile artystycznej inwencji wynikającej z wyobraźni autorów i szerzących się, umiejących bardzo mocno zniekształcić rzeczywistość, plotek. Faktem jest jednak, że ta historia stała się praktycznie częścią nie tylko średniowiecznej, ale i późniejszej popkultury.

Przemysł nigdy nie został osądzony przez prawo za swoją domniemaną zbrodnię, a przekonanie o jego winie krążyło przede wszystkim wśród plebsu. Bezkarność nie musiała być spowodowana automatycznie tym, że jako książę mógł robić, co mu się podobało, gdyż instytucją o środkach wystarczających do ukarania żonobójcy był Kościół. Ten jednak wyraźnie stał po stronie Przemysła, nie podejmując działań i (przykładowo) nie widząc problemu, żeby ten w roku 1285 poślubił Ryksę, córkę Waldemara, króla szwedzkiego (zyskując w ten sposób znaczącego sojusznika za morzem). Z nową małżonką książę doczekał się kilka lat później swojego jedynego dziecka – Ryksy Elżbiety[20].

Bierność Kościoła w ściganiu żonobójcy mogłaby wynikać z kilku różnych czynników. Pierwszym z nich było wspieranie i sponsorowanie przez niego ośrodków kościelnych, np. już w około 2 tygodnie po pogrzebie Ludgardy książę ufundował w Poznaniu klasztor dominikanek, w darze przekazując im też wsie Piątków, Rudnicę i Zaparcice oraz Jezioro Gostynińskie[21]. Oczywiście niemożliwym dla nas dzisiaj jest określenie motywacji, które kierowały księciem, równie dobrze mógł, pod wpływem niespodziewanej śmierci młodej żony, zwrócić bardziej uwagę na kwestie religijne w swoim życiu i próbować uzyskać dla siebie jakieś zasługi u sił wyższych. Ewentualnie, co byłoby świadectwem wyrachowania, próbował dobrym uczynkiem zmazać grzech żonobójstwa. A może obie sprawy nie miały ze sobą nic wspólnego i fundacja odbyłaby się niezależnie od tragedii.

Prawdopodobnie jednak najważniejszym czynnikiem prowadzącym do sojuszu księcia z Kościołem była relacja Przemysła z Jakubem Świnką, od 1283 roku (jeszcze przed śmiercią Ludgardy) piastującym funkcję arcybiskupa w Gnieźnie. Duchowny ten w historii zasłynął przede wszystkim jako bardzo zręczny i wpływowy polityk, obrońca i propagator polskości, obierający sobie za jeden z głównych celów zjednoczenie rozbitego kraju, głównie ze względu na zauważane przez niego zagrożenie niemieckie (nie tylko brandenburskie, ale ze strony całego Cesarstwa). Jego zasługi na tym polu są niepodważalne i wielu badaczy uważa, że późniejsze sukcesy Przemysła II wynikają bezpośrednio z prowadzenia przez wybitnego męża stanu. Być może książę pomógł Jakubowi uzyskać stanowisko, a ten odwdzięczył się, biorąc władcę w obronę przed oskarżeniem. Można także pokusić się o hipotezę, że łatwiej arcybiskupowi było kontrolować władcę mogącego cały czas obawiać się, że Kościół podejmie kroki w sprawie żonobójstwa[22], np. go ekskomunikując – wtedy Przemysł byłby przegrany nie tylko na polskiej, ale także europejskiej scenie politycznej. 

Dla Jakuba Świnki książę na pewno jednak mógł być atrakcyjnym współpracownikiem, także przez młody wiek i aktywne podejmowanie ryzykownych inicjatyw, ponadto łączyła ich wręcz zaciekła nienawiść do Niemców – a to niekoniecznie cechowało każdego z potencjalnych czempionów, których było około tuzina. Wielu możnych, w tym książąt, a także duchownych wykazywało postawy proniemieckie, np. znany był z nich rywal Przemysła, czyli Henryk Probus (chociaż późniejsze wydarzenia pokazują, że niespecjalnie chciał z Polski uczynić część Niemiec)[23]. Arcybiskup gnieźnieński otwarcie wyrażał swoje poglądy, np. w 1285 roku, apelował do kardynałów, wskazując, że polskie tereny graniczne na zachodzie są praktycznie okupowane przez niemieckich możnowładców, którzy wyrywają coraz to nowe ziemie, właściwie włączając je do Cesarstwa, a niemieccy imigranci uciskają zastaną ludność, niszcząc jej rodzimą kulturę. Przemawiał, także do papiestwa, argumentując, że Polska stanowi część „ojcowizny św. Piotra”, wykazując tym, że Rzym, przeważnie skonfliktowany z cesarzami, traci na jej uszczuplaniu także materialnie[24].

Od tego momentu działalność Przemysła II zaczęła wyglądać bardziej imponująco. Już wcześniej ponownie przeciwstawił się ekspansji Brandenburczyków i na mocy układu w Kępnie (15 luty 1282) został mianowany następcą nieposiadającego męskich potomków księcia Mściwoja. Pozycję Przemysła na wybrzeżu umocniło wspomniane już małżeństwo z córką króla szwedzkiego, a w 1287 roku razem z Mściwojem zawarli w Słupsku przymierze z księciem zachodniopomorskim Bogusławem IV[25], który do tej pory praktycznie tylko przegrywał ze swoimi zachodnimi przeciwnikami[26].

 W tym samym roku być może z inicjatywy Jakuba Świnki, rozpoczęły się pertraktacje czterech w tamtym momencie najsilniejszych pretendentów do objęcia władzy nad całym krajem.  Byli to, poza Przemysłem II, Leszek Czarny, książę Małopolski, Henryk Probus, któremu arcybiskup oddał sporą przysługę, łagodząc konflikt tego księcia z biskupem wrocławskim Tomaszem, oraz jeszcze bardzo młody Henryk III Głogowczyk. Powodem rozmów był przede wszystkim tzw. układ o przeżycie, czyli ustalenie dziedziczenia między wymienionymi książętami. Żaden z nich nie posiadał męskich potomków, a perspektywa rychłej utraty trzech tronów dzielnicowych, zwłaszcza w obliczu zagrożeń zewnętrznych, była przerażająca. Ponadto Przemysł II, jako spadkobierca Pomorza Gdańskiego, wnosił ten region do całej puli.[27] Ustalono, że w pierwszej kolejności po Leszku Czarnym całą Małopolskę odziedziczy Probus. Po jego śmierci Małopolska miałaby przypaść Przemysłowi, a Wrocław Głogowczykowi, ponadto ten ostatni miał ostatecznie przejąć wszystkie objęte umową ziemie (w tym i Gdańsk) po śmierci Przemysła[28]. Można wnioskować, że Przemysł i Henryk Probus albo się ostatecznie pogodzili, albo w imię wyższych celów odłożyli na bok swoją rywalizację.

Rok później, czyli w 1288, zmarł Leszek Czarny i zgodnie z powyższym układem Probus wyprawił się do Krakowa, żeby przejąć należny mu spadek. Niestety nic nie szło zgodnie z planem, gdyż najpierw książę wrocławski uporać się musiał, jak się okazało bez większych problemów, z księciem płockim Bolesławem. Istotnym kłopotem okazał się przyrodni brat Leszka Czarnego, czyli sam Władysław Łokietek, który ze wsparciem drużyn ruskich Lwa halickiego pokonał Probusa w bitwach pod Skałą i Siewierzem. Książę wrocławski nie utrzymał Sandomierza, ale udało mu się zdobyć Kraków, głównie przez sprzyjające mu niemieckie mieszczaństwo. O mało nie pochwycił samego Łokietka, którego jednak uratowali franciszkanie, przebierając go za mnicha i spuszczając po linie za mury miasta. Henryk Probus, mając stolicę, wysłał do Rzymu poselstwo z prośbą o udzielenie mu przez papieża koronacji na króla Polski, jednak zmarł 26 czerwca 1290 roku we Wrocławiu. Podejrzewano nawet, że został otruty jakąś wolno działającą trucizną[29].

Wydawało się wtedy, że Przemysł II ma otwartą drogę, żeby dodać do swojej domeny Małopolskę, niestety w tym momencie w rozgrywkę o panowanie nad Polską agresywnie wmieszał się niedawno korowany na króla Czech, zgermanizowany poddany Cesarza Niemieckiego, Wacław II z dynastii Przemyślidów. Powoływał się przy tym na, już unieważniony, układ z Henrykiem Probusem, po którym miałby dziedziczyć Wrocław. Wacław jednak na tej podstawie rościł sobie prawa do wszystkich ziem należących do zmarłego księcia. Nowy pretendent posiadał ogromne wsparcie ze strony Cesarstwa, a także mieszczaństwa miast śląskich, czeskich i małopolskich złożone przecież głównie z Niemców. Z tego powodu Przemysł, chociaż udało mu się zająć Kraków, utrzymał się tam tylko kilka miesięcy, zwłaszcza że z Sandomierza własne, niezależne działania prowadził Władysław Łokietek, niwecząc możliwość wspólnego przeciwstawienia się zewnętrznemu wrogowi[30]. Siły i wpływy króla czeskiego okazały się na ten moment mocniejsze, dlatego książę poznański zmuszony był zrzec się ziemi krakowskiej na rzecz Wacława. Dokonał jednak przy tym pewnego ważnego i zuchwałego czynu. Wywiózł z Krakowa stare insygnia koronacyjne Bolesława Śmiałego – symbol królestwa Polski oraz jej jedności[31]. Łokietek był na ten moment jeszcze większym przegranym. Nie tylko musiał poddać się Wacławowi, ale także uznać jego zwierzchnictwo.

Zabranie przez Przemysła berła i korony królewskiej wskazuje, że prawdopodobnie traktował panowanie Wacława w Krakowie jako sytuację tymczasową, zwłaszcza że cały czas używał tytułu „dziedzica Krakowa”, w dodatku zaczął się posługiwać pieczęcią przedstawiającą krakowskiego orła w koronie. Kolejną jego doniosłą decyzją było unieważnienie układu z Henrykiem III Głogowczykiem o dziedziczenie a ustanowienie spadkobiercą Władysława Łokietka. Najwyraźniej porażka w starciu z Wacławem zbliżyła do siebie niedawnych przeciwników[32].

Już od roku 1293 Przemysł wraz z Jakubem Świnką pracowicie zabiegali u papieża o zgodę na koronację. Na szczęście dla nich w tamtym czasie następcą św. Piotra był Bonifacy VIII, polityk bezwzględny, jednak im przychylny, gdyż Wacław II stał po stronie jego wrogów[33].

W tym samym roku udało się Przemysłowi zabezpieczyć, choć nie całkowicie, swoje włości przed agresją brandenburską. Pomógł mu w tym fakt, że zmarła jakiś czas wcześniej (już nie kontrowersyjnie) jego druga żona, Ryksa. Prawdopodobnie jeszcze w 1293 książę poślubił Małgorzatę, córkę margrabiego Albrechta III, gdyż to właśnie brandenburscy margrabiowie stanowili w regionie największe zagrożenie. W samo Boże Narodzenie 1294 roku zmarł sojusznik Przemysła, Mściwój, dzięki czemu książę wielkopolski objął władzę na Pomorzu, umacniając ją przez najbliższe pół roku[34].

W tym samym czasie arcybiskup Jakub Świnka, nie czekając na odzyskanie Małopolski, podjął w Gnieźnie przygotowania do koronacji księcia, która odbyła się już 26 czerwca 1295 roku[35]. Za zgodą papieża Przemysł stał się pierwszym od ponad 200 lat królem Polski. Był jeszcze młody, miał dopiero 38 lat, odniósł w życiu wiele sukcesów, a jego porażki wydawać się mogły tylko tymczasowymi trudnościami. Można powiedzieć, że był u szczytu swoich sił, mimo otaczających go wrogów, miał także wielu silnych sojuszników. Tylko kwestią czasu miało być zjednoczenie wszystkich ziem polskich pod jego berłem. Przykładowym wyrazem tych oczekiwań był, chociażby napis pieczęci nowego króla: “Sam Wszechpotężny zwrócił Polakom zwycięskie znaki”[36].

Dzieje całego kraju potoczyły się jednak inaczej, a dwór wielkopolski dotknęła jedna z największych tragedii w polskiej historii. Zaledwie 7 miesięcy po koronacji, w lutym 1296 roku król obchodził zapusty w Rogoźnie, hucznie weseląc się i organizując turnieje. W Środę Popielcową 8 lutego samym rankiem, gdy władca i rycerstwo jeszcze (zapewne jeszcze będąc pod wpływem alkoholu) spali, doszło do ataku oddziałów Brandenburczyków. Niektórzy badacze tak opisują zdarzenie, jakby było regularnym szturmem, jednak, ze względu, że dla atakujących było to działanie głęboko na terytorium wroga, musimy przyjąć, że było to szybkie uderzenie przypominające ataki współczesnych oddziałów specjalnych. Długosz w swojej kronice podaje, że król, zbudziwszy się nagle i widząc, co się dzieje, chwycił za broń, stawiając opór wraz z kilkoma swoimi poddanymi. 

Bohatersko zaatakował agresorów i własnoręcznie wielu zabił albo poranił, nie będąc jednak przygotowanym i walcząc bezpośrednio, był wystawiony na ciosy. W pewnym momencie poraniony  od  broni  białej a  prawdopodobnie  także strzał omdlał i padł na ziemię w agonii. Celem ataku było pierwotnie porwanie króla, niepozbawienie go życia, dlatego Brandenburczycy pochwycili władcę i uciekli[37]. Stan Przemysła był jednak zbyt ciężki – zginął od ran jeszcze tego samego dnia, a jego oprawcy bez szacunku porzucili jego zmaltretowane zwłoki przy drodze[38].

Przypuszcza się, że za zamachem musieli stać, wydawałoby się na ten moment niemający powodów do agresji, margrabiowie brandenburscy, szczególnie Jan IV, syn jego rodzonej siostry Konstancji, a także dwóch innych tamtejszych możnowładców, obaj o imieniu Otto. Ze względu na to, że praktycznie niemożliwym było, żeby oddziały niemieckie mogły samodzielnie przeniknąć na terytorium Wielkopolski, szybko zaczęto podejrzewać, że w spisku musiały mieć udział siły rodzime. Zaczęto obwiniać o współudział dwa wielkopolskie rody, Nałęczów i Zarębów. Historycy nie mogą do dziś znaleźć bezpośrednich dowodów zdrady z ich strony[39], chociaż pod wpływem oskarżenia stracili prawo noszenia szkarłatnych szat, nie mogli też stawać w jednym szeregu z resztą rycerstwa. Zrehabilitował ich dopiero Kazimierz Wielki, mogło więc być coś na rzeczy. Polski król został pochowany w katedrze poznańskiej[40]. Tak zakończyło się życie pochodzącego z Poznania księcia. Wraz z nim zakończyła się też wielkopolska linia Piastów. Historia oczywiście toczyła się dalej, należała jednak już do zupełnie innych bohaterów. Niespodziewanie, borykając się z wieloma przeciwnościami, na ostatecznego odnowiciela Królestwa Polskiego wyrósł Władysław Łokietek. Musiał jednak przeżyć Wacława II, który bezpośrednio przejął schedę i tytuł po Przemyśle[41].

Trudno wyrokować jak potoczyłyby się dalsze losy Polski, gdyby nie przedwczesna śmierć Przemysła II. Wszelkie próby określenia „co by było, gdyby” są z góry skazane na niepowodzenie, mając więcej wspólnego z fantastyką niż nauką (choć mogą być przy tym niezłą rozrywką). Sam książę (a w końcu król) okazuje się postacią niejednoznaczną, mającą, jak praktycznie każdy, różne okresy w swoim życiu. Ze źródeł jakimi dysponujemy, rysuje się obraz nie posągowego herosa, ale typowego, pochodzącego z wyższych sfer człowieka epoki średniowiecza, wyznającego ówczesną moralność i stosującego ogólnie przyjęte wtedy metody działania. Z jednej strony często bezwzględny polityk, przy tym prawdopodobny żonobójca, z drugiej męczennik sprawy zjednoczenia kraju, odważny i honorowy wojownik, któremu zależało na powierzonych mu włościach. Pamiętać należy w jak bezwzględnym i wyrachowanym środowisku wychował się książę poznański, wyraźnie jednak w jego postawach ostatecznie widać wpływ tak pozytywnych postaci, jak jego wuj Bolesław Pobożny oraz arcybiskup Jakub Świnka. Bardziej przesądni mogliby stwierdzić, że Przemysł, mimo dostania się na sam szczyt, nie mógł się na nim utrzymać, gdyż sama Opatrzność nie mogłaby zdzierżyć na polskim tronie żonobójcy, stąd nierychła, ale sprawiedliwa kara przedwczesnej śmierci. Przemysł II jednak na pewno nie jest kimś zasługujących wyłącznie na bycie w cieniu innych osób epoki, choć w wielu (zwłaszcza bardziej ogólnych) opracowaniach można natknąć się na dosłownie jedno zdanie o nim, ewentualnie spotykamy go w drzewach genealogicznych[42].

Jego zasługi w procesie tworzenia potężnego, świadomego swojej odrębności politycznej i kulturowej, Królestwa Polskiego (a w późniejszej konsekwencji I Rzeczpospolitej) są niezaprzeczalne. Śmierć Przemysła wzmogła w Polsce nastroje antyniemieckie, co w konsekwencji pomogło Łokietkowi, odsunęło zaś od władzy (dość proniemieckiego) Henryka III Głogowczyka, którego działania (a właściwie jego następców) oderwały na setki lat Śląsk od Polski. Rezultatem działań Przemysła było też zbliżenie do siebie wcześniej konkurujących Wielkopolski z Małopolską (a także np. należących do Łokietka Kujaw), ponadto zaszczepiło świadomość polskości Pomorza, choć potem zajętego na ok. 1,5 wieku przez Krzyżaków, którzy kilka lat po śmierci Przemysła zbrojnie odebrali je Brandenburczykom. Władysław Łokietek, choć z początku nie był popierany przez Jakuba Świnkę i innych wielkopolskich możnowładców, gdy tylko przeczekał panowanie Wacława II, mógł powołać się na fakt bycia legalnym spadkobiercą wielkopolskiego władcy.

Przypisy

[1]              Manteuffel T. Historia Powszechna Średniowiecze,Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998 str. 345

[2]              Davies N. Boże Igrzysko, Historia Polski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1989 str. 138-139

[3]              Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 258

[4]              Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 128-129

[5]              Zientara B.  Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, “Czytelnik”, Warszawa 1991 str 212

[6]              Manteuffel T.   Historia Powszechna Średniowiecze,Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998 str. 241

[7]              Tamże str. 213

[8]             Kronika Wielkopolska, tłum. Abgarowicz K.., red. Kürbis B, Warszawa 1965 str. 295

[9]             Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str 212

[10]              Kronika Wielkopolska, tłum. Abgarowicz K.., red. Kürbis B., Warszawa 1965 str. 296

[11]              Córka księcia Henryka I Pielgrzyma z Wismaru, nieobecnego wtedy ze względu na jego zaangażowanie w ruch krucjatowy.

[12]              Kronika Wielkopolska, tłum. Abgarowicz K.., red. Kürbis B., Warszawa 1965 str. 297

[13]              Należy pamiętać, że ani Barnim, ani Mściwój nie należeli do rodu Piastów.

[14]              Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 212-213

[15]          Tamże str. 213

[16]          Badacze często wskazują na 14 grudnia, data ta jednak nie jest pewna.

[17]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 213

[18]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 247

[19]          Tamże str. 249

[20]              Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 215-216

[21]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 249

[22]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 213

[23]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 250-251

[24]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 215

[25]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 216

[26]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 247

[27]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 216

[28]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 250

[29]          Tamże str. 251-252

[30]          Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 216

[31]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 253

[32]                Tamże str. 254

[33]                Tamże str. 258

[34]        Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 216

[35]        Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 253

[36]        Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 216

[37]        Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 258

[38]        Zientara B. Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, Warszawa 1991 str. 217

[39]          Tamże

[40]          Jasienica P. Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989 str. 259

[41]          Manteuffel T. Historia Powszechna Średniowiecze,Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998 str. 309

[42]          Davies N. Boże Igrzysko, Historia Polski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1989 str. 138 – w tym, oczywiście bardzo cennym, dziele Przemysł II jest wspomniany w dosłownie jednym zdaniu na przytoczonej stronie, oraz, co oczywiste, figuruje w drzewie genealogicznym Piastów.

Bibliografia:

  • Davies Norman, Boże Igrzysko, Historia Polski, tłum. Tabakowska Elżbieta, Wydawnictwo Znak, Kraków 1989
  • Jasienica Paweł, Polska Piastów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989
  • Kronika Wielkopolska, tłum. Abgarowicz Kazimierz, red. Kürbis Brygida, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965
  • Manteuffel Tadeusz, Historia Powszechna Średniowiecze,Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998
  • Zientara Benedykt, Przemysł II, w: Poczet Królów i Książąt Polskich, red. Garlicki Andrzej, Spółdzielnia Wydawnicza “Czytelnik”, Warszawa 1991

Autor:

Tomasz Szopa

Powiązane materiały

Skip to content