Wstęp – Zuzanna Ćwiklińska

Projekt dotyczący życia i działalności Czesława Kędzierskiego był projektem finalizującym dwuletnią pracę w ramach specjalizacji dokumentalistyczno-bibliotekarskiej na kierunku filologia polska Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Do działań związanych z niniejszym przedsięwzięciem przystąpiły wszystkie studentki, kończące tę specjalizację w roku 2020.

Tematykę i obszar badań ustaliłyśmy wspólnie wraz z dr Zofią Dambek-Giallelis, będącą koordynatorką naszej pracy. Postać Czesława Kędzierskiego została zaproponowana przez dr Dambek i było to nasze pierwsze spotkanie z jego nazwiskiem. Mimo tego, propozycja została przyjęta z entuzjazmem. Metodę pracy pozostawiono nam do wyboru, ponieważ nie był to pierwszy projekt, do którego przystępowałyśmy: w ubiegłych latach miałyśmy okazję między innymi współpracować z dr Lucyną Marzec przy wystawie o Julii Woykowskiej czy samodzielnie przygotowywać edycję wydania na podstawie rękopiśmiennych dzienników Leonarda Niedźwieckiego. Dzięki tym doświadczeniom mogłyśmy samodzielnie podjąć decyzję o podzieleniu się na mniejsze grupy i rozdzieleniu zadań.

Praca nad projektem o Kędzierskim wymagała głównie zaangażowania i wytrwałości w przeszukiwaniu archiwów stacjonarnych i internetowych, bibliografii oraz różnorodnej prasy z epoki. Większość pracy wykonywałyśmy samodzielnie, mogłyśmy jednak liczyć na ciągłą pomoc i opiekę naszej koordynatorki, wspierającej nas także poprzez podsuwanie nowych tropów wartych sprawdzenia lub sposobów na ostateczne zweryfikowanie zdobywanych informacji.

Największym wyzwaniem okazały się poszukiwania w „Kurierze Poznańskim”, dotyczące cyklu Przechadzki po Poznaniu, stworzonego przez bohatera naszego projektu. Mimo dostępności tego czasopisma w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej, Przechadzki niemal do ostatniej chwili stanowiły znak zapytania. Wielokrotnie potwierdzenia wymagały także informacje biograficzne, w tym daty istotne dla życia rodzinnego Kędzierskiego oraz imiona, co wynikało z rozbieżności w różnych źródłach.

Wymagającą inicjatywą okazała się także próba dotarcia do żyjących współcześnie potomków Czesława Kędzierskiego. Materiały wskazywały na znaczne rozproszenie rodziny. Dzięki pomocy dr Dambek-Giallelis udało się jednak dotrzeć do wnuka bohatera naszego projektu i podjąć próbę nawiązania z nim kontaktu.

Zapraszamy do zapoznania się z wynikami naszych badań – krótkimi artykułami, przedstawiającymi barwną postać Kędzierskiego, jego życie oraz kilka spośród licznych obszarów, którymi był zainteresowany i w które się angażował. Równocześnie pragniemy także zaznaczyć, iż całość naszej pracy nie wystarczyła, by rozwiać wszelkie wątpliwości, dotyczące życiorysu i działalności Wujka Czesia. Wciąż pozostają pewne obszary, których nie udało się zgłębić, zostały przeanalizowane tylko częściowo lub okazywały się jedynie źródłem kolejnych pytań.

Rys biograficzny – Weronika Błaszczyk

26 maja 1881 roku to z pewnością wyjątkowy dzień matki dla biednej i samotnej szwaczki Weroniki z domu Szmyt[1]. Wtedy w Poznaniu urodził się jej nieślubny syn – Czesław Kędzierski. Jego dzieciństwo, choć skromne, przebiega spokojnie i szczęśliwie. Udaje mu się skończyć niemiecką szkołę wydziałową w Poznaniu, po której zaczyna pracować w słynnej księgarni Jarosława Leitgebera. Wkrótce jednak wyjeżdża do Lwowa.

Podejmuje tam studia polonistyczne w Szkole Nauk Politycznych. Dość szybko odkrywa
w sobie pasję dziennikarską, zostaje więc członkiem akademickiego koła dziennikarskiego prowadzonego przez Stefana Gorskiego. Ponadto dołącza do Stowarzyszenia „Zet”. W 1905 roku wraz z Janem Maniszewskim otwierają we Lwowie księgarnię i skład nut pod firmą „Maniszewski i Kędzierski”. Okazuje się jednak, że zamiłowanie do dziennikarstwa jest u Czesława znacznie silniejsze niż perspektywa spokojnej pracy księgarza. Po rozwiązaniu spółki w 1906 roku wraca do rodzinnego Poznania.

Niemal natychmiast rozpoczyna pracę w redakcji „Orędownika” oraz „Kuriera Poznańskiego”, w ramach którego tworzy m.in. cykl słynnych Przechadzek po Poznaniu w latach 1926-1927.

Chętnie udziela się w różnych organizacjach, głównie o charakterze społeczno-politycznym. Przed wybuchem I wojny światowej działa w tajnym zrzeszeniu „Ogniwo” w Poznaniu, Lidze Narodowej, Obronie Narodowej i Straży Narodowej. Udziela się w kole Naukowo-Literackim przy Bazarze i w Towarzystwie Muzealnym. Zostaje także członkiem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W latach 1908-1914 redaguje dla tegoż towarzystwa dwutygodnik „Sokół”, w którym swoje teksty umieszcza pod pseudonimem Cz. Płomieńczyk. Niemal w tym samym czasie przyjmuje funkcję sekretarza w Związku Sokolnictwa w Niemczech oraz
w Towarzystwie Dziennikarzy i Literatów. Dużo i chętnie pisze, wygłasza też okolicznościowe odczyty o polskich pisarzach i bohaterach narodowych.

Wielkanoc 1917 roku jest dla Kędzierskiego szczególna. Władze pruskie podejrzewają
go o udział w rozplakatowaniu odezwy rosyjskiego Rządu Tymczasowego do narodu polskiego oraz w zorganizowaniu rocznicy kościuszkowskiej. Z tego względu zostaje powołany do wojska. Jednak ze względu na niezdatność do służby frontowej przebywa w garnizonie w Śremie Wielkopolskim. Bierze tam udział w przygotowaniach do powstania przeciw zaborcy. Co więcej, w czasie powstania wielkopolskiego zajmuje się redakcją pisma dla żołnierzy „Druh”.

Po odzyskaniu niepodległości zostaje naczelnikiem Wydziału Literatury, Teatru i Muzyki Departamentu Kultury i Sztuki w Ministerstwie byłej Dzielnicy Pruskiej. W tym czasie jest świadkiem tworzenia w 1920 roku Akademii Muzycznej w Poznaniu. Współorganizuje również Syndykat Dziennikarzy Wielkopolskich, w którym od 1939 roku obejmie stanowisko prezesa.

Pisanie pozostaje jednak głównym zajęciem Kędzierskiego. Wciąż związany z „Kurierem Poznańskim”, redaguje dla niego dodatek przeznaczony dla kilkulatków „Mój przyjaciel”. Zaczyna pisać oraz przekładać teksty dla dzieci. W sumie wydaje około dziewiętnastu książek dla najmłodszych, m.in. Trębacza Ratuszowego i Króla Kruków, Dzielną Kasztelankę,
O żarłocznym potworze w Gople. Zajmuje się również tłumaczeniami pisarzy skandynawskich. Na język polski przekłada m.in. baśnie Andersena oraz powieści Hamsuna, m.in. Włóczęgi. Pomimo wielkiej staranności i dbałości o język, czasem dało się słyszeć negatywne opinie o ich wartości. Wszystko wynikało z faktu, że Kędzierski nie znał języka norweskiego. Swoje spolszczone wersje opierał o niemieckie wydania  tekstów skandynawskich. Warto dodać, że jest on również autorem pozycji takich jak Srebrna księga sokolstwa poznańskiego oraz Historia Teatru Polskiego w Poznaniu (1815-1925).

Podejmuje się też zupełnie nowego wyzwania – rozpoczyna pracę w radiu. Prowadzi pierwsze  powstałe specjalnie dla dzieci audycje z czytaniem literatury dla najmłodszych. Szybko zyskują one dużą popularność. A słynny Wujek Czesio – bo pod takim pseudonimem pracuje – staje się idolem dla młodego pokolenia słuchaczy. W późniejszym czasie, dzięki jego staraniom na oddziale zakaźnym w szpitalu św. Józefa zostaje założone radio. Jak łatwo można się domyślić, przyniosło to wiele radości małym pacjentom, którzy ze względu na chorobę nie mogli być odwiedzani przez najbliższych.

Znaczna liczba różnych obowiązków w żaden sposób nie wpłynęła na prywatne życie pisarza. Poślubia on dziewczynę ze Śremu – Walerię z domu Tadrzyńską[2]. Wspólnie wychowują trzy córki: Aleksandrę, Irenę, Marię oraz syna Bogdana.

W 1939 roku widmo II wojny światowej dopada i Kędzierskiego. Niemal natychmiast spotyka się on z licznymi aktami prześladowania ze strony niemieckiej policji. W listopadzie tegoż roku redaktor i jego rodzina zostają pozbawieni swojego mieszkania przy ulicy Wały Leszczyńskiego przez grupę niemieckich wojsk. Tracą wówczas także cenne zbiory biblioteczne.

Straciwszy pewny grunt pod nogami, wyjeżdżają do Warszawy. Słynny Wujek Czesio rozpoczyna pracę w Spółdzielni Zlecenie, założonej dla wspomagania dziennikarzy represjonowanych przez okupanta czy w trudnej sytuacji finansowej. W 1940 roku wkracza do kierownictwa podziemnego ruchu dziennikarskiego jako prezes Syndykatu Dziennikarzy Wielkopolskich.  W 1945 roku udaje mu się wrócić do ukochanego Poznania. Przez ostatnie lata życia aktywnie działa w Związku Zawodowym Dziennikarzy i Literatów.

Zawsze uśmiechnięty, pogodny i z wielką kokardą zamiast krawata umiera na raka wątroby
16 stycznia 1947 roku. Pochowany zostaje na cmentarzu Jeżyckim w Poznaniu – w mieście,
w którym spędził niemal całe swoje życie.

Myśląc o Czesławie Kędzierskim… Redaktor i publicysta – Magdalena Tyl

Myśląc o Czesławie Kędzierskim zastanawiam się nad tym, jaką rolę odegrał w międzywojennym Poznaniu. Próbuję umiejscowić go na kulturalnej mapie miasta, ale nici, które winny wiązać spójną opowieść, rwą się nierzadko na samym początku.

Po powrocie ze Lwowa, gdzie jako student należał do Kółka Dziennikarskiego Czytelni Akademickiej pod wodzą Stefana Gorskiego[3], szybko odnalazł się w wielkopolskim środowisku dziennikarskim. Współtworzył wiele stowarzyszeń, wielokrotnie pełnił funkcję sekretarza i angażował się w rynek wydawniczy. Był współorganizatorem Syndykatu Dziennikarzy Wielkopolskich i jego wieloletnim prezesem. Zdaje się, że mimo większej popularności jako autor bajek i tłumacz, redaktor Kędzierski dobrze czuł się w publicystyce.

W 1921 roku pojawił się na otwarciu jednego z poznańskich teatrów powszechnych – Teatru Narodowego, powołanego przez Towarzystwo Przyjaciół Teatru Narodowego. 15 września w pasażu Apollo przy Piekarach, w dawnej Sali Lamberta, Kędzierski wygłosił przemówienie o Adamie Asnyku, którego Bracia Lerche zainaugurowali działalność instytucji[4]. Teatr w założeniu miał być dostępny dla szerszego społeczeństwa, zachowując przy tym odpowiedni poziom artystyczny, który właściwie miał mieć charakter edukacyjny. W repertuarze tego teatru można znaleźć adaptację Panienki z okienka dokonaną przez Kędzierskiego[5]. Warto w tym miejscu wspomnieć, że to nie jedyny przykład jego dramatopisarstwa. W 1926 roku w ramach Zjednoczenia Młodzieży Polskiej wydał dramat Święty Franciszek z Asyżu. Na łamach „Kuriera Poznańskiego” publikował recenzje i wspomnienia teatralne, często o patriotycznym zacięciu[6]. Podsumowując wizytę Władysława Syrokomli w Poznaniu w 1858 roku – gdy po spektaklu Chatki w lesie kazano zagrać Mazurka Dąbrowskiego – pisze:

Najpiękniejsza to bodaj charakterystyka patriotyzmu ówczesnego społeczeństwa wielkopolskiego[7].

Ta wzniosła poetyka nie opuszczała także redaktora Kędzierskiego przy okazji obchodów 50- lecia Teatru Polskiego w 1925 roku. Wydał wówczas książeczkę zatytułowaną Teatr Polski w Ogrodzie Potockiego 1875-1925, którą tak puentuje Ewa Guderian-Czaplińska:

Założeniem autora było bez wątpienia przypomnienie najbardziej chwalebnych i patriotycznych czasów walki o powstanie teatru […] oraz opis jego działalności pod zaborami […] Książka Kędzierskiego opowiada więc o „dziejach bohaterskich” Teatru Polskiego, o czasach wyrazistych, czasach misji[8].

Charakterystyczna jest także jego troska o kondycję teatru w mieście i okolicach. Stając wobec nowej sytuacji politycznej, w 1919 roku pisze cykl W sprawie teatru miejskiego[9], a trzy lata później publikuje rozprawę Życie kulturalne: kwestia teatralna na Kresach Zachodnich[10].

W publikacjach Czesława Kędzierskiego można zauważyć więcej regionalistycznych zapędów niźli popularne Przechadzki po Poznaniu. Będąc korespondentem warszawskiego „Świata” w 1913 roku stworzył krótką serię, która miała promować wydawnictwa popularyzujące wiedzę o zabytkach Wielkopolski[11]. Ślady Kędzierskiego można także znaleźć w „Wiciach Wielkopolskich”, czasopiśmie, któremu przyświecało hasło poznawania regionu:

Pismo, programowo wpisane w nurt wielkopolskiego regionalizmu, […] odbierane było w opinii dzielnicowej jako ważkie przedsięwzięcie kulturalne, nobilitujące prowincjonalne środowiska[12].

Zapewne nierzadko pojawiały się tam bajki i legendy Wujka Czesia, które były mocno związane z ziemiami zachodnimi. I tutaj warto wymienić chyba najbardziej znany jego utwór dla dzieci pt. Trębacz ratuszowy i król kruków. Co ciekawe, w 1976 roku Centralna Wytwórnia Programów i Filmów Telewizyjnych Poltel wyprodukowała film Kruk w reżyserii Stanisława Janickiego, który został oparty właśnie na opowiadaniu Wujaszka. Taki rodzaj twórczości powiązanej z regionem doskonale wpasował się w idee nowopowstałego Polskiego Radia w Poznaniu (1927), gdzie Kędzierski prowadził program „Dyliżansem po Poznaniu”[13].

Z racji zawodu dziennikarza, Czesław Kędzierski zobowiązany był do uczestnictwa w największych wydarzeniach kulturalnych Poznania. I takim właśnie wydarzeniem były zorganizowane przez aktywistki ze środowisk kobiecych obchody jubileuszu Marii Rodziewiczówny jesienią 1925 roku[14]. Uroczystościom towarzyszyła zbiórka pieniędzy na odbudowę kościoła św. Marcina, a przebieg pobytu pisarki w Poznaniu relacjonowały wszystkie gazety w mieście, od „Kuriera Poznańskiego” poczynając. Zwieńczeniem kilkudniowych atrakcji była odbywająca się w Auli Uniwersyteckiej Akademia Jubileuszowa, podczas której Kędzierski odegrał rolę zaszczytną. Wprowadził bowiem Rodziewiczównę na scenę i wygłosił, jakże dla siebie charakterystyczne, przemówienie:

[…] przeżywszy prądy literackie od pozytywizmu aż po Skamandryt – pozostała wierna sobie a czytelnicy, skądinąd wrażliwi na modę, stoją niezachwianie przy niej – a ideały proste, których nauczała tak jak przykazania Boże nie straciły nic ze swej świeżości, co jest dowodem zdrowego ducha w narodzie[15].

Aktywne zaangażowanie Kędzierskiego w kulturalne życie miasta potwierdza również m.in. jego obecność w składzie konkursowym Konkursu Literackiego „Albertinum”, który odbywał się z okazji 40-lecia istnienia Księgarni św. Wojciecha[16]. Nie ograniczał się jednak tylko do ludzi pióra – i tak w 1925 roku popełnił przedmowę do Katalogu Zbiorowej wystawy obrazów S. Sonnewenda[17]. Pamiętając, że Kędzierski był długoletnim sekretarzem Towarzystwa Czytelń Ludowych nazwać wypada go społecznikiem. Jako współorganizator wydawnictwa TCL angażował się w wydawany z jego ramienia „Przegląd Oświatowy”, gdzie popularyzował wiedzę o literaturze[18]. Odpowiedzialny w „Kurierze Poznańskim” za sekcję kulturalną, sam sporo publikował, głównie przy okazji jubileuszów literackich.

Jaka zatem postać wyłania się z tej próby charakterystyki działalności publicystycznej Czesława Kędzierskiego? Na pewno postać szalenie zaangażowana w życie kulturalne swojego miasta, postać ceniąca tradycyjne wartości i popularyzująca wiedzę o Wielkopolsce. Krzywdzące jednak byłoby poprzestanie na tak ogólnym stwierdzeniu. Kędzierski niewątpliwie był barwniejszą postacią, może o tym świadczyć wspomnienie Aleksandra Rogalskiego – redakcyjnego kolegi Czesława:

Lecz gdym złożył u redaktora Kędzierskiego felieton pod tytułem Żeromski a Wielkopolska, ten po uważnej lekturze oświadczył mi z żalem, że nie może go przyjąć, bo on bardzo Żeromskiego nie lubi, a ja tego pisarza w tak korzystnym świetle przedstawiłem[19].

Potrafił Kędzierski stanowczo wyrażać swoje preferencje literackie także w prasie. Będąc przeciwnikiem ekspresjonistycznego „Zdroju” na łamach „Kuriera Poznańskiego”, ideowo odmiennego pisma, czasem dawał upust swoim gustom. Za przykład niech nam posłuży artykuł z 1918 roku, gdy wytknął czasopismu młodopolsko-dekadencki rodowód i patronat Przybyszewskiego:

Duch negacji i pomieszanych pojęć […] samą negacją nie tworzy się życia, jak również nie tworzy się go pozą, choćby męczennika, jeżeli pod tą ziemską powłoką ukrywa się serce, które oprócz chorobliwego ukochania swego „ja” nie płonie tą piękną Mickiewiczowską miłością dla wszystkich. Redakcja „Zdroju” […] stwarza chaotyczny splot: Mickiewicz-Przybyszewski-Zdrój, splot któremu zaprzeczyłby przede wszystkim sam Mickiewicz gdyby żył…[20]

Rzecz niespodziewana, ale pewnego razu zdarzył się Kędzierskiemu zatarg z cenzurą… pornograficzną[21]. Warszawskie Wydawnictwo „Ruch” zakwestionowało poprawność dowcipów, zamieszczonych w humorystycznym kalendarzu Warszawianka. Chodziło m.in. o rubrykę Z aforyzmów perskiego oka o kobiecie, gdzie znajdowały się żarty o wyraźnie szowinistycznym zabarwieniu, np. „Kobieta tem  różni się od zapałki, że… zapałkę tylko raz można zapalić”. Inny dowcip, odnoszący się do obrazka, na którym widzimy widzów teatralnych, brzmi: „Ach, jakaż nudna dziś sztuka… Już dwa akty minęły, a jeszcze nie położyli się do łóżka!…”. I tutaj widnieje cenzorski dopisek „bardzo ordynarny kawał”[22]. Nic dziwnego zatem, że Czesław Kędzierski był częstym bywalcem kawiarni Pod Kaktusem, która mieściła się przy Placu Wolności i gdzie w latach 30. występował słynny poznański kabaret literacki Klub Szyderców. Kawiarnia słynęła z karykatur namalowanych na ścianach, których to autorem był Henryk Smuczyński. Malowidła przedstawiały znanych mieszkańców miasta, w tym Wujka Czesia[23]. Na jednej ze zbiorowych karykatur  możemy zobaczyć Czesława Kędzierskiego w korowodzie „kaktusowego towarzystwa”[24]. Wielce charakterystyczna musiała być także aparycja redaktora, skoro kabareciarze uznali jego zarost za pierwowzór najmodniejszego zarostu w Poznaniu[25]. Sławomir Leitgeber natomiast opisuje:

Pogodną, niemal zawsze uśmiechniętą twarz popularnego redaktora zdobiła broda, a zamiast krawata przez całe życie nosił pokaźną kokardę. W jego postaci i stroju było coś z epigona młodopolskiego okresu[26].

Całości niech dopełni przykład niezwykłej wrażliwości Wujka Czesia na najmłodszych, na których listy odpowiadał w środowych audycjach Polskiego Radia, czym zyskał sobie niezwykłą popularność w drugiej połowie lat 20[27]. Prócz tego, Wujaszek prowadził poniedziałkowe programy dla dzieci, w których opowiadał swoje bajeczki[28]. Osobiście interweniował w sprawie założenia radia na dziecięcym oddziale zakaźnym w szpitalu św. Józefa[29]. Był wieloletnim redaktorem „Mojego Przyjaciela” – dodatku dla dzieci do „Kuriera Poznańskiego”, gdzie zamieszczał swoje utwory. A po śmierci tak go pożegnano:

Zawsze jednak w ciemne, zimowe wieczory czy piękne dni wiosenne wspominać będziemy Kochanego Waszego Wujka Czesia – który ojcowską miłością ukochał wszystkie dzieci i tylko dla nich żył […][30].

 

Co zobaczyć można, gdy zwolnimy kroku? Czesław Kędzierski jako autor Przechadzek po Poznaniu – Anna Strzelewicz

Czesław Kędzierski zostawił po sobie ślad nie tylko w postaci bajek dla dzieci. W latach 1926-1927 pracował jako redaktor „Kuriera Poznańskiego”, gazety wydawanej w Poznaniu dwa razy dziennie. Był autorem cyklu Przechadzki po Poznaniu, który, zgodnie ze swoim tytułem, przybliżać miał czytelnikom interesujące i warte odwiedzenia – a co za tym idzie bliższego poznania – miejsca w mieście. Informację o działalności Kędzierskiego w tym zakresie znaleźć można na przykład na Wikipedii, otwierając stronę poświęconą sylwetce redaktora. Nie ma tam jednak żadnych informacji dotyczących tego, w których konkretnie numerach ukazywały się jego teksty.

Przed zespołem zajmującym się tą niezwykłą osobowością pojawiło się więc niełatwe i wymagające zadanie. Zgodnie z danymi zamieszczonymi w sieci, należało sprawdzić wszystkie numery „Kuriera Poznańskiego” z wyżej wymienionych lat, przy czym nie można zapomnieć, że codziennie pojawiało się poranne i wieczorne wydanie. Wyjątek od tej reguły stanowiły tylko dni świąteczne, wówczas dostępne było tylko jedno. Do weryfikacji pozostawało zatem ponad siedemset numerów gazety. Po wstępnym zapoznaniu się z charakterem „Kuriera” zorientowałyśmy się, że poszczególne numery liczą sobie od sześciu do nawet dwudziestu sześciu stron. Uporanie się z taką ilością materiału początkowo wydawało się zadaniem karkołomnym.

Po niespełna miesiącu poszukiwań, które nie przyniosły żadnych rezultatów, zasadne zaczęło wydawać się postawienie pytania, czy owe „przechadzki” rzeczywiście istnieją. Do rozważenia pozostawała możliwość, że ktoś opublikował informację o nich, a kolejne osoby powielały ją, nie opierając się na źródłach.

Przypuszczenie to okazało się jednak błędne. Po odnalezieniu pierwszego tekstu, rozpoczęły się poszukiwania kolejnych oraz rozważania nad regułą ich występowania. Dość szybko stało się jasne, że cykl ukazuje się w wieczornych wydaniach sobotnich. Nie ma natomiast regularności pod względem umiejscowienia tekstu na łamach pisma. Na początku znajdował się on na jednej z początkowych stron. Później natomiast publikowany był w dodatku do wieczornego wydania, które, zgodnie z informacjami podawanymi w samym „Kurierze”, należało prenumerować osobno. Wtedy miejsce cyklu przypadało w ogólnej numeracji na stronę dalszą niż piętnasta. Brak tu również konsekwencji, Przechadzki… zmieniały swoje miejsce bez wyraźnie widocznej zasady. Przyczyny podejmowania decyzji o zmianie umiejscowienia tej publikacji pozostają niewyjaśnione. Zupełnej regularności nie ma również w kwestii dat, kiedy omawiane artykuły były drukowane. Pierwszy znaleziony tekst pochodzi z numeru wydanego 30 października 1926 roku. Od tego momentu pojawiały się niemal co tydzień aż do końca marca roku kolejnego, kiedy to następuje przerwa. Cykl zostaje wznowiony z początkiem października roku 1927 i pojawia się z nieco już mniejszą regularnością do końca roku. Na pytanie o przyczyny przerwy w redakcji cyklu również nie udało się odnaleźć odpowiedzi.

Poszczególne artykuły mają za zadanie zwrócić uwagę mieszkańców miasta na to, co może być bezrefleksyjnie mijane w pośpiechu. Taka forma narracji nie jest tu innowacją. Cykl Przechadzek po mieście publikował o wiele wcześniej, bo jeszcze w poprzednim stuleciu Marceli Motty w „Dzienniku poznańskim”. Perspektywa niespieszącego się nigdzie spacerowicza sprzyja uwadze i skupieniu na detalach. Lektura tekstów Kędzierskiego jest wartościowa czytana zarówno w zaciszu domowym, jak i podczas faktycznego spaceru do opisywanych miejsc.

Inną cechą Przechadzek… Kędzierskiego jest też ich pojemność pod względem treści. Opisując kościół na Świętym Marcinie, autor zapoznaje czytelników nie tylko z historią i cechami samego budynku. Poruszona zostaje też tematyka zdobnictwa w polskiej architekturze sakralnej, wspomniane zostają też osoby z tym właśnie miejscem związane. Całość opatrzona jest grafikami, które są pomocne w zrozumieniu tekstu, a jednocześnie przyciągają uwagę odbiorcy.

Tematami artykułów są najczęściej obiekty znajdujące się na terenie miasta. Często jednak opisywane budynki lub inne elementy krajobrazu stanowią punkt wyjścia do szerszej narracji. Zawieszenie wzroku na obecnym w rzeczywistości obiekcie uruchamia refleksję na tematy z dziedzin kulturowych czy społecznych. Przykładowo, studzienka za Starym Rynkiem, której częścią jest wizerunek Bamberki, staje się fizycznym przedmiotem, wokół którego redaktor buduje opowieść dotyczącą historii Bambrów w Poznaniu oraz przybliża czytelnikowi tę grupę, jej cechy szczególne, ubiór itp.

Kędzierski nie podpisywał się pod swoimi tekstami imieniem i nazwiskiem. Najczęściej w miejscu przeznaczonym na podpis pojawiały się jego inicjały, tzn. Cz. K., zdarzało się jednak, że przybierały one postać inicjałów S.N. oraz R. N.

Z perspektywy współczesnej, cykl ten, poza poszerzaniem wiedzy o Poznaniu, jest też niezwykle cennym śladem tamtych czasów. Na łamach „Kuriera…”, Kędzierski utrwalił obraz miasta niezwykłego, intrygującego historią swoją i jego mieszkańców.

W gąszczu przekładów. Czesław Kędzierski jako tłumacz – Agata Knopik

Kędzierski dokonał przekładów licznych, zazwyczaj niezbyt obszernych utworów m.in. E. D. Dekkera (Multatuli), E. A. Poego, H. G. Wellsa, O Wilde’a, pisarza japońskiego Onoto Watanny („Słowniczek japoński”), spolszczył również dramat J. A. Strindberga Szał oraz bajki H. Ch. Andersena. Przekłady Kędzierskiego charakteryzowały się dużą starannością, jednak to, że nie tłumaczył z języka oryginału, tylko korzystał z niemieckiej edycji tekstu, ograniczało ich wartość. Wyjątek stanowiła literatura skandynawska. Tłumacząc norweskie powieści Kędzierski posiłkował się znajomością tego języka, na tyle jednak słabą, że w pracy niezbędne mu było nie tylko wydanie oryginalne, ale także niemiecki przekład. W 1920 roku został doradcą literackim oraz współpracownikiem Wydawnictwa Polskiego R. Wegnera. Dokonał wówczas przekładów norweskiego noblisty, Knuta Hamsuna. Mimo tego, że z powodu niewystarczającej znajomości norweskiego korzystał nie tylko z oryginału, ale także niemieckiego przekładu, jego tłumaczenie Błogosławieństwa ziemi (wyd. pol. 1922), powieści, za którą pisarz otrzymał nagrodę Nobla, było wielokrotnie wznawiane, ostatni raz w roku 1986. Pierwsze tłumaczenie innego autorstwa ukazało się dopiero w roku 1999, dokonała go Anna Marciniakówna. Kędzierski przetłumaczył także inne dzieła Hamsuna m.in. jego trylogię Włóczęga, August Powsinoga, A życie toczy się dalej. Te ostatnie tłumaczenia wywołały pewne kontrowersje, w związku ze słownictwem, którego użył, chcąc jak najwierniej odzwierciedlić nastrój trylogii. Dyskusja na ten temat toczyła się na łamach „Polonisty”, „Wiadomości Literackich” oraz „Tęczy”.

Jego tłumaczenie Błogosławieństwa ziemi zostało po raz pierwszy wznowione w roku 1957, w ramach Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich, ukazującej się w Wydawnictwie Poznańskim w latach 1956–1990 i wznowionej w 2018 roku. W latach 60. i 70. XX wieku dzieła wydawane w ramach tej serii były na bieżąco recenzowane przez Jarosława Iwaszkiewicza na łamach „Życia Warszawy” i „Rocznika Literackiego”. W latach wcześniejszych także powstało kilka jego recenzji. W 1955 roku narzeka, że z powodu nikłej w naszym kraju znajomości języków skandynawskich, prawie wszystkie ukazujące się wznowienia są przekładami z języka niemieckiego. Iwaszkiewicz nostalgicznie dodaje, że przed wojną było zupełnie inaczej. Tłumaczy, że skoro już naprawdę nie można tłumaczyć z oryginału, trzeba to robić przynajmniej z języka angielskiego, którego składnia jest znacznie bardziej zbliżona do tej, która występuje w językach skandynawskich. W języku niemieckim gubi się jego zdaniem m.in. mnogość zwrotów ludowych czy gwarowych, które stoją w całkowitej sprzeczności z jego składnią. W 1957 roku narzeka, że wznowiono akurat Błogosławieństwo ziemi, jego zdaniem byłoby lepiej, gdyby zamiast tej powieści ukazały się Głód, Pan i Wiktoria (dwie ostatnie pozycje przetłumaczył Kędzierski). Iwaszkiewicz uważa, że Wydawnictwo Poznańskie wykorzystało tłumaczenia sprzed lat nie ze względu na ich kunszt, ale ze względu na chęć zaoszczędzenia, zacytuję za recenzentem, czasu i atłasu. Zauważa, że trudno jest sprawdzić z jakiego języka to wszystko jest tłumaczone. Nazwisko Kędzierskiego w utyskiwaniach Iwaszkiewicza na tłumaczy nie pada ani razu, kilkakrotnie jednak wspomina tłumaczone przez niego powieści Hamsuna. Stwierdza, że nie jest w stanie pojąć skąd wziął się tytuł Błogosławieństwo ziemi, skoro Markens Grøde oznacza Żniwa polne. Pisze, że trudno to wytłumaczyć, zwłaszcza w wydawnictwie poważnym i sumiennym jakim chce być Wydawnictwo Poznańskie.

Historyk literatury Witold Nawrocki w 1980 roku w Szkicach o literaturze skandynawskiej XIX i XX wieku pisze, że pomimo, iż znacząco zmieniły się standardy translatoryki, niebagatelny wkład Kędzierskiego w popularyzacje literatury skandynawskiej nie może zostać zapomniany. Określa jego, Staffa, Belmonda, Tarnowskiego Mortkowiczową oraz Górskiego jako oddanych przyjaciół Skandynawii. Nazwisko Kędzierskiego pojawia się w niemal wszystkich dziełach poświęconych polsko-skandynawskim związkom tamtego czasu. Niestety zawsze jest to jedynie wzmianka, że taki tłumacz istniał. Wzmianka w najlepszym razie o długości jedynie jednego wersu. Jest to zaskakujące, ze względu na to, że w Literaturze polskiej. Przewodniku Encyklopedycznym (pod red. Krzyżanowskiego i Hernasa), czytamy, że mógł się poszczycić jednym z największych dorobków wśród tłumaczy literatury skandynawskiej XX-lecia międzywojennego.

Kędzierski dla dzieci – Aleksandra Milczarek

Czesław Kędzierski, znany dzieciom z audycji jako Wujek Czesio, zasłynął nie tylko z działalności radiowej, ale także i z twórczości pisarskiej. Napisał liczne utwory dla najmłodszych. Miały one przeważnie charakter moralizatorski i ostrzegawczy. Niekiedy autor bardzo mocno inspirował się znanymi powszechnie baśniami, co prawdopodobnie ułatwiało odbiór dzieł.

Książka zatytułowana Gwiazdka​ zawiera w sobie dwa opowiadania pisane prozą i wierszowany wstęp. Ostatnia wspomniana część zatytułowana jest O gwiazdorku. Krótki wiersz zawiera wyjaśnienie, skąd wzięła się nazwa „gwiazdor” i kim owa postać jest. Zauważalne są tutaj silne akcenty poznańskie, ponieważ ta nazwa na ogólnopolskiego Świętego Mikołaja, rozpowszechniona jest głównie w Wielkopolsce. W opowiadaniu Choinka z nieba zauważyć można niezwykłe podobieństwo z baśnią braci Grimm Jaś i Małgosia. Główni bohaterowie mają te same imiona, są ubodzy i znajdują się w lesie. Wobu tych opowiadaniach obecne są motywy religijne. Autor ukazuje prawdziwy sens Bożego Narodzenia – narodzenie Jezusa. Dba o to, by młody odbiorca wiedział, jaki jest sens tego dnia. Pielęgnuje tym samym tradycję.

Utwór Pijany Kaczor nie wydaje się być odpowiedni dla najmłodszych, ponieważ traktuje o spożywaniu alkoholu, jednakże jak wiadomo, dzieci na zawsze nie pozostaną dziećmi. To wierszowane dzieło jest ostrzeżeniem dla przyszłych dorosłych, aby raczej unikali alkoholu. Autor pokazuje „zgubne skutki picia wódki”. Przekazuje, że trunki dobrze smakują, ale powodują szereg nieprzyjemności – począwszy od krzywego chodu, przez zmienioną percepcję świata zewnętrznego aż po złą opinię w środowisku. To wszystko przedstawione jest za pomocą świata zwierząt, jednak wiadomo, że pod ich osłoną kryją się archetypy ludzkie. Utwór ten nadaje się również do lektury przez dorosłych. Uświadamia on, wydawałoby się oczywiste, niekorzyści z przyjmowania alkoholu, o których jednak większość pełnoletnich odbiorców nie myśli w trakcie spożywania.

Opowiadanie Różdżka szczęścia jest napisane prozą. Przedstawiona jest tutaj bezgraniczna ojcowska miłość oraz rozkapryszenie dziecka. Autor postanowił pokazać ogromną rolę rodziców. Zresztą wielokrotnie w swoich utworach upomina dzieci, by słuchały się ojca i matki. Tutaj jednak mamy sytuację nieco inną –  ojciec spełnia wszystkie życzenia swojej córki. Ostatecznie poświęca się i spełnia jej kaprys posiadania tytułowej różdżki w zamian za pozostanie z dala od swoich bliskich. Córka jednak po jakimś czasie zaczyna doceniać heroizm ojca i żałuje swojego życzenia. Postanawia odpokutować swoje czyny. W drugiej połowie opowiadania widać bardzo silne nawiązanie do baśni Charlesa

Perraulta/ braci Grimm (w zależności od wersji) pod tytułem Kopciuszek, bowiem dziewczyna przebiera się i zaczyna służyć jako kuchcik, potem wyczarowuje sobie karetę i idzie na bal, gdzie spotyka księcia, następnie ucieka z zabawy, koniec końców ujawnia się jej tożsamość.

Utwór Przygoda Józka Kręcickiego jest dość brutalnym przedstawieniem przestrogi. Tytułowy bohater podczepiał się do pojazdów przy każdej możliwej okazji. Jeździł tak „na gapę” dosyć często. Był nieposłuszny rodzicom. Wreszcie pewnego dnia dosięgła go kara    –  został przejechany przez jeden z pojazdów i pocięty na kawałki. Można odnieść wrażenie, że autor dodał po punkcie kulminacyjnym krzywe zszycie chłopca w całość, by zatrzeć tę brutalność, która w obecnych czasach nie miałaby prawa zaistnieć w książce dla dzieci.

Awantura Rysia z zapałkami to kolejny utwór moralizatorski. Przedstawiona historia traktuje o chłopcu, który bawił się zapałkami i w konsekwencji tego zachowania spowodował pożar. Mały piroman w ramach kary zostaje zbity przez ojca. Ukazuje to w pewnym sensie ducha tamtych czasów – kara cielesna była czymś normalnym. Obecnie nie ma możliwości, by społeczeństwo zaakceptowało taki rodzaj postępowania rodzica.

Czesław Kędzierski napisał jeszcze wiele innych utworów dedykowanych dla dzieci. Zostało tutaj przedstawione tylko kilka z nich. Poza omówionymi tekstami ukazały się jeszcze:

  • Mysia wieża i inne polskie podania i powiastki (1927)
  • Bajki polskie Wujka Czesia (1929)
  • Radosne dni. Bajeczki obrazkowe Wujka Czesia (1931)
  • W krainie małpek (1948)
  • Ślicznotka i zaczarowany niedźwiedź (1945)
  • Czy już znacie? Bajeczki Wujka Czesia, wierszyki Józefa Brikenmajera. (1945)
  • Dzień kurczątek (1947)
  • Przygody Gdakacza (1947)
  • Wesele zięby (1947)
  • Trębacz ratuszowy i król kruków. Legenda ratuszowa.

Podsumowując, większość z nich jest rodzajem pouczenia dla młodych czytelników. Przestrzega przed niewłaściwym i niebezpiecznym zachowaniem. Jako inne cechy charakterystyczne tej części twórczości Kędzierskiego można wskazać inspirację znanymi baśniami oraz akcenty poznańskie.

Wśród pytań bez odpowiedzi…

Jak już zostało powiedziane we wstępie, trwająca blisko pół roku praca, mająca na celu bliższe poznanie postaci Czesława Kędzierskiego, nie zawsze okazywała się owocna. Niniejszy cykl artykułów ukazuje, z jakimi trudnościami musiałyśmy się mierzyć, próbując kroczyć jego ścieżkami tak, by dotrzeć jak najbliżej jego osoby. Bez wątpienia cała ta droga – niezależnie od tego, jak kręta i nierzadko zmuszająca, by zawrócić – przyniosła nam ogromną korzyść w zakresie praktycznej pracy dokumentalistycznej. Samodzielnie podejmowałyśmy się poszukiwań nie tylko w Bibliotece Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej im. J. T. Pokrzywniaka, ale także w Bibliotece Raczyńskich, Ośrodku Dokumentacji Wielkopolskiego Środowiska Literackiego, Oddziału Zbiorów Specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu (Pracownia Rękopisów, Czytelnia Zbiorów Specjalnych) oraz w internetowej bazie Archiwum Państwowego w Poznaniu i Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej. Miałyśmy okazję wziąć do ręki nie tylko słowniki i bibliografie, ale także rękopisy samego Czesława Kędzierskiego, które przypominały nam, że obiektem naszych badań pozostaje człowiek – podobnie jak my, pasjonat słowa – i być może uda się nam przyczynić do tego, by popularyzować jego nazwisko i działalność.

Tym, czego nie udało nam się odkryć, pozostają wciąż pewne elementy biograficzne, np. dlaczego Kędzierski był dzieckiem nieślubnym i jakie były dalsze losy jego rodziców, skoro nosił on nazwisko ojca? Również pobyt redaktora we Lwowie, choć sam jest potwierdzonym faktem, rodzi pytanie: dlaczego akurat tam? Nie udało się dotrzeć też do dokumentów, dotyczących zawarcia małżeństwa przez Kędzierskiego – czy to prawda, że ślub miał miejsce już po narodzinach dzieci? Enigmą pozostają także póki co szczegóły redakcyjne, odnoszące się do Przechadzek po Poznaniu – skąd wynikały nieregularności w publikacji cyklu? Czy miały one jakikolwiek związek z życiem prywatnym ich autora? Dlaczego o przekładach Kędzierskiego z języków skandynawskich mówi się tak niewiele, choć jego dorobek jest stosunkowo bogaty?

Także wspomniana we wstępie próba skontaktowania się z żyjącym potomkiem bohatera naszego projektu nie była w pełni udana – zdołałyśmy jedynie uzyskać potwierdzenie, iż faktycznie jest on wnukiem Kędzierskiego, jednak dalszy kontakt nie doszedł do skutku. Z pewnością odebrało nam to możliwość zapoznania się z historią rodziny oraz jej archiwum, a być może także możliwość wyjaśnienia pewnych zawiłości biograficznych.

Wszystkie postawione powyżej pytania pozostają zawieszone w oczekiwaniu na badaczy, którzy znajdą dla nich odpowiedź. Być może część z nich nigdy nie zostanie należycie wytłumaczona – długie i bogate życie Kędzierskiego trwało wszak ponad sześćdziesiąt lat, zmieniał on miejsca zamieszkania, przeżył on dwie wojny światowe, odzyskanie przez Polskę niepodległości, powstanie wielkopolskie… Ówczesna zawierucha dziejowa z pewnością wpłynęła na stan archiwów. Niemniej jednak pragniemy zachęcić kolejnych badaczy, by bez lęku mierzyli się z wyzwaniami dokumentalistycznymi i próbowali wraz z nami przecierać ten szlak, jakim jest życie i działalność Czesława Kędzierskiego.

[1] Imiona rodziców, według danych z karty zgonu Czesława Kędzierskiego, to Weronika oraz Andrzej. Jednak
w Wielkopolskim Słowniku Biograficznym pod red. Jerzego Topolskiego z 1983 roku zostaje podane imię Wiktoria.

[2] Wielkopolski Słownik Biograficzny pod red. Jerzego Topolskiego podaje imię Walentyna.

[3] S. Wasylewski, Pod kopułą lwowskiego Ossolineum, Wrocław 1958, s. 172.

[4] E. Guderian-Czaplińska, Teatralna Arkadia. Poznańskie teatry dramatyczne 1918-1939, Poznań 2004, s. 399.

[5] Tamże, s. 403.

[6] B. Gorczyński, Konstytucja: komedia w 4 aktach, rec. Cz. Kędzierski, „Kurier Poznański” 1919, nr 50.

[7] Cz. Kędzierski, „Burzliwe zajście” teatralne w roku 1858, „Kurier Poznański” 1926, nr 28.

[8] E. Guderian-Czaplińska, dz. cyt., s. 96-97.

[9] Cz. Kędzierski, „Kurier Poznański” 1919, nr 61-62, 64.

[10] Tenże, „Strażnica Zachodnia” 1922, nr 1, 2.

[11] Tenże, Zabytki Wielkopolskie, „Świat” 1913, nr 33, 35-36.

[12] B. Wysocka, Kultura Literacka Wielkopolski w latach 1919-1929, Poznań 1990, s. 165.

[13] K. Laskowicz, Z dziejów radiofonii poznańskiej [w:] Poznańskie Anteny, pod red. S. Kubiaka, Warszawa 1975, s. 22.

[14] A. Roter-Bourkane, Obchody jubileuszu Marii Rodziewiczówny w Poznaniu [w:] Poznań pisarek i pisarzy, pod red. J. Borowczyka, L. Marzec i Z. Kopcia, Poznań 2016, s. 101-116.

[15] Tamże, cyt. za „Dziennik Poznański” 8.10.1925, s. 5.

[16] P. Nowak, Poznań jako ośrodek wydawniczy w dwudziestoleciu 1919-1939, Poznań 1997, s. 74.

[17] Katalog Zbiorowej wstawy obrazów S. Sonnewenda, przedmowa Cz. Kędzierski, Salon Sztuki M. Arcta 1925.

[18] Cz. Kędzierski, Adam Asnyk, „Przegląd Oświatowy” 1918, nr 4-5. Tenże, Co powiedział nam Sienkiewicz?, tamże 1931, nr 7-9. Tenże, Objaśnienia do przezroczy pt. Józef Ignacy Kraszewski, Towarzystwo Czytelni Ludowych, Poznań 1912.

[19] A. Rogalski, Wspomnienia i przypomnienia, Poznań 1987, s. 46.

[20] Cz. Kędzierski, Zaczarowane koło, „Kurier Poznański” 1918, nr 5.

[21] P. Nowak, dz. cyt., s. 103.

[22] Egzemplarz kalendarzyka wraz z uwagami cenzorskimi dostępny w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu. Akta Związku Zawodowego Literatów Polskich w Poznaniu z lat 1921-1933, rkps 197 IV, k. 114-132.

[23] I. Kiec, Czy chce Pan być powieszony w sympatycznym towarzystwie czyli poznańskie kabarety artystyczne dwudziestolecia międzywojennego, Poznań 2015, s. 160.

[24] Tamże, s. 150.

[25] I. Kiec, dz. cyt., s. 180.

[26] S. Leitgeber, Poznańskie Impresje, Poznań 1994, s.152.

[27] M. J. Kwiatkowski, Narodziny Polskiego Radia. Radiofonia w Polsce w latach 1918-1929, Warszawa 1972, s. 245.

[28] „Radio” 1927, nr 19, s. 7.

[29] „Radio” 1929, nr 12, s. 5.

[30] „Mój Przyjaciel” 1947, nr 3, s. 10.

Autor:

Weronika Błaszczyk

Autor:

Magdalena Tyl

Autor:

Agata Knopik

Autor:

Zuzanna Ćwiklińska

Autor:

Aleksandra Milczarek

Autor:

Anna Strzelewicz

Skip to content