Henryk III Głogowski fot. domena publiczna

Jaką torturę zastosować, aby zmusić swego adwersarza do kompletnej uległości? Odpowiedź brzmi: zamknij go w skrzyni! Klatka nie może być jednak zbyt przestronna – trzymany w niej osobnik powinien mieć w niej miejsca tak niewiele, aby nie móc swobodnie stać, usiąść, ani się położyć. Należy zapewnić mu także możliwość spożywania pokarmu oraz wyrzucanie ekskrementów, dlatego pozostawiamy w skrzyni przeznaczone do tych czynności dwa niewielkie otwory. W tej ograniczającej „półklęczącej” pozycji przez sześć miesięcy, trawiony przez robactwo, gnijący od odleżyn, owrzodzeń, otoczony przez wszechobecny smród odchodów i ropy, cieknącej z otwartych ran, znalazł się za sprawą Henryka III Głogowskiego jego kuzyn – Henryk V Brzuchaty. W artykule nie zajmiemy się jednak ofiarą, lecz bezwzględnym oprawcą, który zaczynał karierę jako książę głogowski, kończąc życie będąc szanowanym władcą Wielkopolski i dziedzicem Królestwa Polskiego.

Nie było w polskiej historii epoki tak trudnej do zrozumienia i zagmatwanej jak okres rozbicia dzielnicowego. Postępujące przez ponad sto pięćdziesiąt lat rozdrobnienie wypełnione setkami wojen, konfliktów dyplomatycznych, porwań i pogańskich najazdów skutecznie odstrasza każdego, kto tylko chciałby zgłębić losy dynastii piastowskiej z lat 1138 – 1320. Kiedy poświęcimy jednak trochę, czasu przekonamy się, że polskie rozbicie dzielnicowe zawiera materiał, który mógłby posłużyć do stworzenia dzieła przebijającego pod każdym względem Grę o tron Georga R. R. Martina.

Trudne początki

Średniowieczna rzeczywistość nie znosiła ułomności. Słaby władca momentalnie stawał się zwierzyną dla wściekłych psów, które w mig rozszarpywały ofiarę, licząc na jakiekolwiek korzyści terytorialne oraz łupy. W tak okrutnym świecie rządy nad karłowatym księstwem głogowskim objął Henryk – książę ambitny i konsekwentnie dążący do zjednoczenia pod swoim berłem ziem polskich. W roku 1275 mógł jednak jedynie pomarzyć o objęciu władzy nad Poznaniem. Jego malutkie księstwo było niemal niezdolne do prowadzenia skutecznej polityki zagranicznej. Otoczone przez silnych sąsiadów było niczym więcej jak „łakomym kąskiem”, na który zęby ostrzył sobie przede wszystkim książę Wrocławia – Henryk IV Prawy. Żądny zaszczytów władca szybko zmusił swego imiennika z Głogowa do złożenia hołdu lennego, to znaczy zrzeczenia się niezależności. Ten stan rzeczy trwał aż do 1290 roku, kiedy to Henryk IV Prawy został otruty na krótko po objęciu władzy nad Krakowem. Wedle jego ostatniej woli księstwo Wrocławskie miało trafić w ręce Henryka III Głogowskiego. Taka decyzja ambitnego księcia była podyktowana brakiem męskiego potomka. Nie zwlekając, Henryk III od razu wyruszył do Wrocławia, aby umocnić tam swoje panowanie. Posiadał on jednak opinię silnego władcy, co zdecydowanie nie podobało się wrocławskim możnym i mieszczanom. Starym zwyczajem wypędzili oni nieznoszącego sprzeciwy i dumnego księcia, a na jego miejsce zaprosili Henryka V Brzuchatego, który z kolei słynął głównie z uległości i obżarstwa. Głogowczyk nie zamierzał akceptować takiego stanu rzeczy, więc nakazał porwać i uwięzić uzurpatora. Dzięki wstępowi dobrze wiemy jak Henryk starał się „przekonać” Brzuchatego do rezygnacji z Wrocławia. Po miesiącach tortur Henrykowie doszli do porozumienia, w myśl którego podzielono Dolny Śląsk na dwie strefy wpływów. Stolica regionu, a więc Wrocław, pozostała jednak w rękach Brzuchatego. Nie nacieszył się nim zbyt długo, gdyż wyniszczony psychicznie i fizycznie książę zmarł już dwa lata później.

Dziedzictwo wielkopolskie

Po utracie Wrocławia Henryk III rozpoczął zabiegi o pozyskanie sojuszników przeciwko Brzuchatemu. Najdogodniejszym okazał się być książę Wielkopolski – Przemysł II. Książęta zawarli między sobą tak zwany „układ o przeżycie”. Oznaczało to, że w wypadku bezpotomnej śmierci jednego z nich, ten drugi zdobywał prawo do odziedziczenia jego domeny. Zawarta umowa była dla Henryka III niczym wygrany los na loterii. Przemysł II nie tylko zginął nie pozostawiając po sobie męskiego potomka, ale również koronował się na króla Polski, co oznaczało, że jako jego następca, Henryk jest naturalnym dziedzicem korony królewskiej. Na drodze do koronacji stanęły jednak dwie przeszkody: czeski król Wacław II oraz Władysław Łokietek, który to zawarł z królem Przemysłem bardzo podobny układ. Łokietek przejął władzę nad Wielkopolską, lecz ze względu na nieudolne rządy, został obalony, a na jego miejsce wezwano czeskiego monarchę. Wacław II koronował się na króla, jednak podobnie jak Przemysł II, nie cieszył się polską koroną zbyt długo, gdyż zmarł na gruźlicę w 1305 roku. Na taki właśnie moment czekał Henryk III. Natychmiastowo zebrał rycerstwo, a następnie wyruszył na Wielkopolskę, którą bez problemów opanował dzięki sprzyjającym mu możnym. Wówczas szczęście uśmiechnęło się do Głogowczyka kolejny raz. Syn króla Czech – Wacław III zaraz po przejęciu kontroli nad Czechami rozpoczął przygotowania do wyprawy, mającej na celu odbić Wielkopolskę. Już na granicy polsko-czeskiej został jednak zasztyletowany przez któregoś ze swych niemieckich rycerzy. Tym samym Henryk III Głogowski ugruntował swoją pozycję na poznańskim tronie, na stałe trafiając w poczet władców Wielkopolski.

Kariera głogowskiego księcia jest przykładem jak daleko można zajść idąc do celu „po trupach”. Przy czym powiedzenie można brać w tym wypadku zupełnie na poważnie, bo przecież drogę do wzrostu wpływów Henryka III otwierały zgony potężniejszych od niego sąsiadów. O ironio również Głogowczyk zmarł niedługo później, dzięki czemu utorował Władysławowi Łokietkowi drogę do przejęcia kontroli nad Wielkopolską. Sukces Henryka okupiony śmiercią daje obraz epoki, jaką było średniowiecze. Zaglądając w życiorysy polskich władców okresu rozbicia dzielnicowego możemy się przekonać, iż w znacznej części wypadków założenie książęcego diademu wiązało się z prowadzeniem ciągłej walki. Nieustannej wojny prowadzonej do czasu nieuniknionej utraty władzy w wyniku skrytobójczej śmierci lub buntu własnych synów.

Autor:

Jakub Kowaliński

Skip to content