Dwaj bracia – kawalerowie Virtuti Militari. Jan z ułańską fantazją. Andrzej z pragmatycznym uporem wielkopolskiego chłopa. Historia człowieka, który bohaterstwo wyssał, podobnie jak jego brat, z mlekiem matki.
Knopowski Andrzej (uprzednio Knopp) (1900 – 1993)
Urodził się 25 XI 1900 r. w Śremie (powiat Międzychód). Syn Marcina i Nepomuceny z domu Gumna. Ukończył 4 klasy szkoły powszechnej, do której uczęszczał w Kurnatowicach. Po zakończeniu szkoły pracował w gospodarstwie ojca. Pod koniec I wojny światowej został powołany do armii niemieckiej. Dziadek opowiadał (relacja Pani Ewy Kozłowskiej z Sierakowa wnuczki naszego bohatera): „Byli w niemieckim wojsku w Poznaniu i jak przyjechał Paderewski, to był impuls do dezercji. Niemcy się wystraszyli, myśmy zdobyli magazyny z bronią. Niemieccy oficerowie pouciekali i wtedy my z wyposażeniem, bronią i w mundurach wróciliśmy do domu. Któryś z Michałków i Józef Biniaś chodzili od domu do domu i spisywali tych, co uciekli z wojska z bronią. Tak powstał nasz oddział ochotniczy.” W uzasadnieniu do Uchwały Rady Państwa o nadaniu Wielkopolskiego Krzyża Powstańczego znajdujemy lakoniczne sformułowanie: „[…] brał czynny udział w Powstaniu Wlkp. z bronią w ręku na odcinku Sieraków – Kamionna – Sępolno”. Po zwolnieniu z wojska pracuje w gospodarstwie rolnym. W powstaniu walczyli także jego bracia: Wojciech i Jan. Jego nazwisko, wymieniane jest we wspomnieniach powstańców, pośród szeregowców szczególnie wyróżniających się w pracy wywiadowczej na obszarach zajętych przez wroga. Po reorganizacji oddziałów powstańczych służył w 7. Pułku Strzelców Wielkopolskich, a od 1920 roku w szeregach 61. Pułku Piechoty Wielkopolskiej. Pułk ten, w składzie 15. Wielkopolskiej Dywizji Piechoty, wziął udział w bitwie warszawskiej. To między innymi niezłomnym żołnierzom tej jednostki zawdzięczamy „cud nad Wisłą”.
Oddziały 15. DP pod dowództwem gen. Władysława Junga wyparły bolszewików ze znacznej części Mazowsza.
Dziadek opowiadał (relacja wnuczki Ewy Kozłowskiej): „W czasie natarcia kozaków na polską linię obrony front został przez nich przerwany. Dziadkowi skończyła się amunicja, schował się w krzakach w jakimś jarze czy rowie wraz z karabinem maszynowym, który obsługiwał. Jak mówił, nad głową przeskakiwali mu konni Kozacy. Szczęśliwie nie zauważyli go, a może uznali za trupa. Siedząc w ukryciu, przeczekał aż do oddalenia się przeciwnika. Następnie stale się ukrywając, podążał za śladami przesuwającego się frontu. Tak szedł z karabinem maszynowym na plecach przez dwa dni. W końcu dotarł do polskich pododdziałów, wywołując powszechne zdziwienie. Został już bowiem uznany za zaginionego”.
Wobec faktu nieporzucania broni pomimo zagrożenia życia i wycofania się w pełnym uzbrojeniu, przedarcia się w dwudniowym marszu przez tereny zajęte przez wroga oraz dodarcia do pododdziału z tak cennym orężem został na polu 29 IX 1920 r. odznaczony przez dowódcę armii Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy. Był wówczas starszym szeregowym. Był jednym z 31. Kawalerów Virtuti Militari w całym Pułku, w grupie pomiędzy 13 szeregowymi żołnierzami.
Został zwolniony z wojska 20 VI 1921 roku. Powrócił w rodzinne strony i początkowo pracował w gospodarstwie ojca.
Całe życie zawodowe był rolnikiem. W 1925 roku rozpoczął samodzielne gospodarowanie na 10 ha gospodarstwie w Grobi koło Sierakowa. Kupił je na preferencyjnych warunkach, korzystając z przywilejów należnym podówczas kawalerom Virtuti Militari, jako osadnik wojskowy od Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Poznaniu, po obywatelach kresów optujących za Niemcami, którzy opuścili Polskę. Był członkiem Związku Weteranów Powstań Narodowych Rzeczpospolitej Polskiej. Aktywnie uczestniczył w działaniach Bractwa Kurkowego w Sierakowie, był jego członkiem. Wystrzelał godność Króla Kurkowego. Wielokrotnie na zawodach strzeleckich zdobywał nagrody i medale. Zgodnie z dekretem prezydenta aż do 1939 roku pobierał specjalne świadczenie pieniężne dla Kawalerów VM w wysokości 300 złotych. Był prawdziwym patriotą również na niwie ekonomicznej – subskrybował Pożyczkę Narodową.
W 1939 roku, 27 sierpnia został zmobilizowany do policji pomocniczej. Wraz z pododdziałem, do którego został wcielony, uciekał na wschód. Próbując uniknąć represji na wschodzie i oddać się do niewoli niemieckiej, którą wolał od sowieckiej, pozbył się dokumentów. Jak opowiadał: „książeczkę wojskową i legitymację krzyża VM utopiłem w wychodku”. Niemiecka administracja na podstawie przesłuchania wystawiła mu dokumenty podróży i z nimi wrócił do Grobi, unikając internowania w obozie jenieckim. Wróciwszy do domu, okazał się rzeczonym zaświadczeniem, które jednak niemiecki już sołtys wsi, podarł.
Został wysiedlony wraz z całą rodziną swoją i rodziną brata do Niemiec do Osiecka (współcześnie województwo lubuskie). „Jak hitlerowcy przystąpili do wysiedlania, znający doskonale sąsiadów Niemiec Reschka, donosił władzom, kto był powstańcem. Wcześniej mieszkał on w małym, dość podłym domku dosławnie za płotem. Paskudny typ. To on, pewnie za swoje zasługi jako konfident, dostał ziemię Knoppa i gospodarkę po wysiedleniu Polaków. Ówczesne władze skonfiskowały mundur Andrzeja wraz z odznaczeniami i przeznaczyli do spalenia. Palacz w kotłowni szkolnej rozpoznawszy odznaczenie, w tajemnicy oderwał je od munduru i oddał Andrzejowi”.
Dnia 1 VI 1940 roku Andrzej został wywieziony wraz z całą rodziną swoją i swojego brata do Osiecka w Niemczech (współcześnie województwo lubuskie). Pracował tam przymusowo aż do wyzwolenia 2 II 1945 roku u niemieckich rodzin Binder i Zehe. Po wojnie pozostał w Osiecku na poniemieckim gospodarstwie jeszcze trzy lata. Gospodarował w sąsiedztwie brata. Tworzyli małą Wielkopolską enklawę. Bardzo się jednak różnili. Zwłaszcza w ocenie nowej rzeczywistości. Andrzej, inaczej niż jego brat tradycjonalista, postanowił oderwać się od ciążącego mu najwyraźniej, niemieckiego brzmienia nazwiska. Wówczas to – 10 X 1945 roku oficjalnie zmienił nazwisko na Knopowski. Po powrocie w rodzinne strony był członkiem ZBoWiD koło Sieraków nr ew. 218303. W 1964 roku przekazał swoje gospodarstwo synowi – Marcinowi w zamian za dożywocie. Już jako 70 letni mężczyzna ponownie podjął pracę w SKR w Sierakowie. Do ostatnich lat życia był pełen wigoru i fantazji. Mając ponad 70 lat „uciekał” rowerem z Grobii gdzie mieszkał do Sierakowa, żeby wziąć udział w potańcówce majowej (opowiada wnuczka). Ostatnie lata życia spędził w Sierakowie. Został awansowany na stopień podporucznika 24 II 1972 r. (na dokumencie podpisy Wojciecha Jaruzelskiego i Józefa Cyrankiewicza) i … ponownie awansowany na podporucznika (sic!) 15 IV 1991 r. aby w końcu otrzymać 11 XI 1993 r. awans na porucznika. Po wypadku, jakiemu uległ na drodze do pracy, podupadłszy na zdrowiu, musiał zrezygnować z aktywności zawodowej. Do końca życia oddawał się jednak swojej pasji hodowcy królików i gołębi. Zmarł 12 III 1993 r. w Sierakowie.
Żonaty z Martą z domu Biniaś (ur. 8 I 1900 r. w Kurnatowicach, córka gospodarza Wojciecha i Teofili z domu Muchajer z Grobi). Ślub odbył się 1 X 1921 r. w Sierakowie i był elementem podwójnej uroczystości, tego samego dnia brat pani młodej, a świadek na jej ślubie, sierżant Teodor Biniaś także brał ślub. Tenże Teodor Biniaś to powstaniec wielkopolski, brat znanego Józefa Biniasia (ojca chrzestnego córki Andrzeja i Marty – Anny (ur.18 VII 1922 r., zm. 20 XII 1987 r. w Sierakowie po mężu Bartkowiak), zamordowanego przez Sowietów w Ostaszkowie wysokiego funkcjonariusza Policji Państwowej. Drugi ze świadków Jan Knopp to brat ojca pana młodego – także powstaniec i kawaler VM. Ze związku Andrzeja i Marty urodziło się dwoje dzieci, mieli jeszcze syna Mariana urodzonego 8 XII 1924 r.
Źródła:
dokumenty u przekazy rodzinne; Biskupski Antoni, Historja 61 Pułku Piechoty Wielkopolskiej (7 Pułku Strzelców Wlkp.) T.1 Walki powstańcze na froncie zachodnim i północnym Wielkopolski. Organizacja pułku, 1925;
Zarys historji wojennej 61-go pułku piechoty wielkopolskiej;
Autor:
Roman Chalasz
sierakowhistorianieznana.pl